-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Krwawe dzieje Kartaginy

W zasadzie poza dziełem Orozjusza nie spotałem się z syntezą dziejów Kartaginy. Dlatego warto pewnie będzie zapoznać się tym fragmentem jego Historii przeciw poganom.

Ponieważ począwszy od tego rozdziału pragniemy zająć sięwojnami punickimi, temat ten wymaga, byśmy poszli za przykładem Pompejusza Trogusa i Justyna i powiedzieli parę słów o Kartaginie, która założona została przez Elissę siedemdziesiąt dwa lata przed założeniem Rzymu, jak też o nieszczęściach i o klęskach, które ona cierpiała. Dla Kartagińczyków niezgoda byłą złem dobrze u nich zadomowionym, znajdującym swój wyraz w codziennym życiu ich państwa.Niezgoda przesladowała ich tak częśto, że nie było w ich stosunkach chwil pełnych szczęścia, ani też nie było takich momentów w kontaktach z cudzoziemcami. Oprócz tego miały u nich miejsce liczne epidemie, a zabójstwo było dość często prkatykowane jako środek zaradczy, poświęcano na ofiarę ludzki, zaciągając na zbroczone krwią ołtarze również dzieci, które nawet wroga są w stanie pobudzić do litości. Nie wiem co jeszcze mógłbym napisać szczególnego o tego rodzaju ofierze, lub lepiej mówiąc świętokradztwie, Nawet jeśli demony ważyły się na podpowiedzenie im tego rodzju rytuałów, aby zadośćuczynieniem za śmierć ludzi była śmierć innych ludzi, należy się domyślać, że byli oni zwerbowani jako pomocnicy dżumy, gdyż zabijali tych, których ona nie unicestwiła. A ponieważ było powszechnym zwyczajem wybieranie na ofiarę ludzi zdrowych i silnych, nie przyczyniali się w ten sposób do powstrzymania dżumy, ale nawet uprzedzali jej dzieło. Kartagińczycy tymi ofiarami rozgniewali swoich bogów - bogów, jak zgodnie twierdzą Pompejusz Trogus i Justyn, lecz w rzeczywistości, jak doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, to prawdziwy Bóg zwrócił się przeciwko nim z powodu ich zarozumiałaości i bezbożności.

I po tym, jak przez dłuższy czas prowadzili wojnę na terenie Sycylii z dość miernym rezultatem, przenieśli się wraz z wojskiem na Sardynię, gdzie również zostali pokonani i ponieśli jeszcze większe straty. Wówczas skazali swego głównego dowódcę Mazeusza wraz z nielicznymi ocalałymi żołnierzami na wygnanie. Wygnańcy prosili za pośrednictwem swych przedstawicieli o przebaczenie, ale kiedy otrzymali odpowied odmowną, wystąpili przeciwko własnej ojczyźnie i przystąpili do jej oblężęnia. Podczas tego ataku stojący na czele wygnańców Mazeus zobaczył swojego syna Carthalona, który zbliżał się do niego ubrany w purpurę, jak przystało na kapłana Herkulesa, i kpił z niego. Mazeus rozkazał, aby go natychmiast ukrzyżowano na oczach mieszkańców wraz z purpurowym płaszczem i świętą opaską. Po kilku dniach udało się Mazeusowi zdobyć miasto, a po wymordowaniu bardzo wielu senatorów, zaczął sprawować władzę w sposób niezwykle okrutny aż do dnia, w którym sam został zamordowany. Wydarzenia te miały miejsce w tym samym czasie, kiedy Cyrus panował w Persji.

Następnie król Kartagińczyków Hamilkon, który toczył wojnę na terenie Sycylii stracił niespodziewanie swoje wojsko wskutek zabójczej epidemii, Żołnierze jeden po drugim wpadali w sidła zarazy, a ludność padała całymi gromadami. Śmierć uderzała tak szybko i raptowanie, że nie było możliwości pogrzebania ciał. Wieść o tym nieoczekiwanym nieszczęściu napawała przerażeniem i żałobą całą ludność Kartaginy, która była tym tak wstrząśnięta, jakby całe miasto dostało się w ręce wroga. Z każdej strony można było usłyszeć krzyk bólu, drzwi każdego domu były zamknięte, zawieszone sprawy prywatne i publiczne, wszyscy ruszyli w stronę portu, a ci, którzy wysiadali z okrętów, rozpytywali o swoich bliskich. Z ciszy i jęku tych, którzy przeżyli, zrozumieli nieszczęśni, że ich bliscy nie żyją. Na całej plaży słychać byłopłacz i krzyki bólu i żałosne wycie nieszczęśliwych matek. Ze swego okrętu wyszedł naczelny dowódzca, odziany jak służący w sznurowaną i brudną tunikę. Zrozpaczony tłum ścisnąłsię dokoła niego. I on także wzniósł ręce do nieba, które oskarżył o nieszczęście własne i swojej ojczyzny. Przeszedł przez miasto lamentując podniesionym głosem, poczym wszedł do własnego domu, żegnając się po raz ostatni ze wszystkimi, którzy go płacząc odprowadzali. Zaryglował drzwi, oddalił od siebie dzieci i jednym cięciem szabli położył kres swemu życiu i swemu cierpieniu. Te wydarzenia miały miejsce w czasach Dariusza.

Myślę, że na chwilę obecną wystarczy nam materiału do przemyśleń. Tak wielka epidemia, która nawiedziła Kartaginę w czasach Hamilkona, była możliwa chyba tylko w jednym przypadku. Po przypłynięciu posiłków od Majów, o których mówiła księga Popol Vuh. Zgadza się czas tego wydarzenia, a Kartagińczycy i Majowie, jako ludy odizolowane od siebie, na pewno byli podatni na nowe szczepy wirusów, które rozwijały się w zupełnie innym środowisku. Zresztą postepowanie Hamilkona, który z rozpaczy popełnił samobójstwo, świadczy o tym, że on wiedział dlaczego akurat ta epidemia wybuchła, i że to on osobiście jest za nią odpowiedzialny. Tłumaczyłoby to też, dlaczego Popol Vuh wcale nie chwali się chwałą wojenną Majów zdobytą w Starym Świecie. Nie było się po prostu czym chwalić. Zamiast walczyć u bogu Kartaginy przeciw Syrakuzom czy innym greckim koloniom na Sycylii, okazało się, że przyniesli śmierć swoim bogom. Dlatego też z wielkiej wyprawy wojennej zrobiono tylko wyjazd po insygnia koronacyjne.



tagi: historia  majowie  kartagina  epidemia  orozjusz 

Pioter
26 lutego 2024 04:15
9     747    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @Pioter
26 lutego 2024 05:02

Napisano tylko o insygniach, bo może faktycznie tylko po nie popłynęli, choć zetkniecie się obu stron mogło mieć taki skutek. W XVI w role się odwrócą. Z drugiej strony, będąc Majem, pomyślałabym, że kiepscy ci bogowie, skoro masowo umierają, a my nie. W każdym razie temat epidemii i w ogóle chorób czasów starożytnych a nawet jeszcze z XVII wieku jest bardzo ciekawy. Z opisów nie potrafimy rozpoznać, co dolegało osobie. Do tej pory nieznana jest choroba, na którą zmarł Herod albo Huderyk, syn Genzeryka. Obaj gnili, ale to nie był trąd. Zachował się opis choroby marynarzy z xvii w, którzy zawinęli do portu w Egipcie, zabawili się z prostytutkami, po 2 dniach wszyscy zaczęli sikać krwią i umarli w męczarniach. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Matka-Scypiona 26 lutego 2024 05:02
26 lutego 2024 05:52

Patrząc z drugiej strony, to mogło wyajśnić obsesję Majów, a później Azteków, na punkcie śmierci. W końcu skoro nawet bogowie umierają jak muchy ....

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter
26 lutego 2024 06:42

Mam wrażenie, że wszystkie epidemie wybuchałt, bo ktoś pragnął tego. W Mediolanie za czasów św. Karola Boromeusza też wybuchła epidemia. 

Za Justyniana, gdy toczono wojny a to z Wandalami, a to z Gotami - to taki rewanż i chęć sparaluzowania bizantyjskiej armii.

O Wielkiej Zarazie z 1346-1350 wiemy, że Mongołowie specjalnie użyli zarażonych martwych ciał przy oblężeniu Kaffy. Oni wtedy już wiedzieli, że chce się ich zmarginalizować, że ich czas mija. No i myśleli sobie, że "a może nie". 

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 26 lutego 2024 06:42
26 lutego 2024 06:49

Najczęściej tak. Wystarczyło tylko zatruć źródła wody. Szczególnie podczas oblężeń, gdy organizmy ludzi i tak są osłabione brakiem odpowiedniego pożywienia, a o higienę bardzo trudno dbać.

Ale w wielkich portowych miastach mogły jednak wybuchać spontanicznie, szczególnie przy dużej liczbie najemników z egzotycznych krain, którzy przynosili z sobą zupełnie nieznane miejscowym wirusy.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter
26 lutego 2024 07:56

A noże Majowie zawieźli dla bogów jakąś własną broń biologiczną? I dostali za to hojne dary - "insygnia królewskie". A że dowódcy nie słuchali się rad Majów albo użyli, a potem zmienily się drastycznie warunki atmosferyczne (wiatr), to i nie wina Majów. Zresztą oni mogli mieć antidotum dla siebie (na wszelki wypadek, na czas podróży), coś w rodzaju szczepionki.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 26 lutego 2024 07:56
26 lutego 2024 08:22

Akurat nie znam broni biologicznej Majów czy Azteków. Wiem tylko o stosowanych przez nich gazach bojowych na bazie drobno zmielonej ostrej papryki. Taki gaz bojowy natychmiast blokuje możliwość oddychania, a gęsta chmura takiego pyłu jest bardzo podatna na warunki atmosferyczne do czasu aż spadnie deszcz. W tropikach deszcz pada codziennie, natomiast na Sycylii lub w Kartaginie już o niego znacznie trudniej. Możliwe nawet, że na statkach Hemilkona doszło do jakiejś nieszczelności podczas przeładunku w porcie, a Kartagińczycy nie wiedzieli jakie środki bezpieczeństwa zastosować.

Teza z bronią biologiczną też jest możliwa. Z tym, że większość cywilizacji antycznych traktowała broń biologiczną jako broń ostatecznej zagłady i uruchamiała ją prawie wyłącznie w przypadku utraty stolicy.

Raczej optowałbym za gazem bojowym, który wymknął się spod kontroli. Coś jak gaz musztardowy pod Ypres.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 26 lutego 2024 08:22
26 lutego 2024 08:41

Może były złe oznaczenia - błędnie przeczytali "przechowywać w suchym i przewiewnym miejscu"

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Pioter
26 lutego 2024 10:15

To jak sto lat temu z hiszpanką.

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 26 lutego 2024 10:15
26 lutego 2024 22:36

W telewizorze podglądałem film o wikingach na Grenlandii. Nie poradzili sobie, bo potrzebowali pokarmu dla społeczności. Inuici bardzo się w temacie społeczności ograniczali.

Taki tam przekaz z telewizora dziś.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować