Największy budowniczy Egiptu
Pozostańmy jeszcze w klimacie staroegipskich bajek zebranych dla nas przez Tadeusza Andrzejewskiego. W jednej z nich bowiem znalazła się postać niejakiego Snofru, panującego w Egipcie w latach 2629-2604 pne. Był on określany mianem największego budowniczego Egiptu, ponieważ jego panowanie zostało zapamiętane przez to, że każdego roku oddawał do użytku jakąś świątynię bądź twierdzę. Z innych ciekawostek go dotyczących należałoby jeszcze przytoczyć to, że był on ojcem niejakiego Cheopsa, tego samego, któremu przypisywana jest dziś największa piramida stojąca w Gizie.
Z zachowanego jednak tekstu bajki wynika coś zupełnie innego. Snofru wcale żadnym budowniczym nie był. To tylko kapłani go otaczający postarali się o to, aby nie tylko nie miał dostępu do specjalistycznej wiedzy, ale nawet o to, aby przypadkiem im nie przeszkadzał w pracy.
Jego Królewska Mość przebiegał pokoje Domu Króla, oby żył w szczęściu i zdrowiu, w poszukiwaniu ukojenia, ale nie znalazł go. Powiedział zatem:
- Idźcie i przyprowadźcie mi najwyższego kapłana cherej-hebet, pisarza księgi, Dżadża-em-anch.
Natychmiast przyprowadzono mu go Jego Królewska Mość rzekł:
- Przebiegłem każdy pokój Domu Króla, oby żył w szczęściu i zdrowiu, w poszukiwaniu ukojenia, lecz nie znalazłem go.
Dżadża-em-anch odpowiedział:
- Niech Twoja Królewska Mość zechce udać się nad staw Wielkiego Domu, oby żył w szczęściu i zdrowiu, i zabrać ze sobą do łodzi ładne dziewczęta z dworu, a serce Twojej Królewskiej Mości uraduje się widząc, jak one żwawo wiosłują to w jedną stronę, to w drugą. A gdy będziesz przyglądał się łąkom u stawu, serce twoje stanie się radosne.
- Zaraz urządzę taką przejażdżkę – rzekł król. – Niech mi przyniosą dwadzieścia hebanowych wioseł pokrytych złotem o rękojeściach z drzewa sandałowego, zdobionych najlepszym złotem, niech mi przyprowadzą dwadzieścia niewiast o pięknych kształtach, o piersiach wyniosłych, o włosach splecionych misternie, o łonach nie otwartych jeszcze rodzeniem, a także niechaj przyniosą przejrzyste i luźne szaty i niechaj dadzą je tym niewiastom, gdy zdejmą suknie swoje.
Uczyniono wszystko podług tego jak rozkazał Jego Królewska Mość.
Wiosłowały to w jedną stronę, to w drugą i serce Jego Królewskiej Mości było szczęśliwe widząc, jak wiosłują.
Wtem jedna z nich, która była z tyłu łodzi, szarpnęła włosy i wpadł do wody wisiorek rybokształtny z malachitu, który jeszcze nie utracił swego blasku. Umilkła więc i przestała wiosłować. Towarzyszki jej też umilkły i też przestały wiosłować. Wtedy Jego Królewska Mość spytał:
- Cóż tam znowu, dlaczego nie wiosłujecie?
Odpowiedziały:
- [Przodownica] naszego chóru umilkła i przestała wiosłować.
Ona zaś:
- To wszystko przez wisiorek rybokształtny z malachitu, który jeszcze nie stracił swego blasku: wpadł mi do wody.
A Jego Królewska Mość spytał:
- Czy chcesz, żebym ci dał w zamian inny?
A ona odparła:
- Wolę mój własny niż jemu podobny.
Wobec tego Jego Królewska Mość rozkazał:
- Idźcie i przyprowadźcie mi najwyższego kapłana cherej-hebet, pisarza księgi, Dżadża-em-anch.
Natychmiast przyprowadzono mu go i Jego Królewska Mość rzekł:
- Dżadża-em-anch, bracie mój, zrobiłem jakeś mi rzekł i serce Mojej Królewskiej Mości ożywiło się ujrzawszy, jak one wiosłują, ale wisiorek rybokształtny z
malachitu, który jeszcze nie stracił swego blasku, wpadł [przodownicy] do wody. Umilkła więc i przestała wiosłować, a smutek jej udzielił się jej towarzyszkom. Gdy zapytałem jej: „Czemu nie wiosłujesz”?, odpowiedziała mi na to: „To przez wisiorek rybokształtny z malachitu, który jeszcze nie utracił swego blasku – wpadł mi do wody”. Powiedziałem więc: „Wiosłuj, ja ci dam w zamian inny”. Ale ona mówi: „Wolę mój własny, niż jemu podobny”.
Wtedy najwyższy kapłan cherej-hebet Dżadża-emanch wyrzekł zaklęcie i sprawił, że jedna połowa wód stanęła na drugiej. No i na dnie znalazł w skorupie
dzbanka wisiorek rybokształtny, podniósł go i wręczył właścicielce. (Woda miała dwanaście łokci w najgłębszym miejscu, a potem dwadzieścia cztery). Wygłosił jeszcze jedno zaklęcie i wody wróciły do poprzedniego stanu.
Jego Królewska Mość zaś przyjemnie spędził cały dzień w towarzystwie całego Domu Króla, oby żył w szczęściu i zdrowiu, i hojnie wynagrodził wielkiego
kapłana cherej-hebet Dżadża-em-anch dobrem wszelakim.
Oczywiście komentarz do tego tekstu zapisany już w egipskich tekstach brzmi Słuchałeś dotąd o cudownych wydarzeniach sprawionych przez tych, którzy minęli. Nie odróżnisz tam prawdy od kłamstwa. Stąd również i późniejsze rozumienie tych tekstów sprzed ponad 4500 lat jako bajki. No bo niby z jakiej racji kapłani egipscy mieliby znać zasadę spiętrzania wody przy pomocy pomp, która pozwalała osuszyć pewną część jeziora? Tu nawet nie tyle trzeba by mieć odpowiednie pompy, ale i całe jezioro podzielone znacznie wcześniej na kwartały. Inna sprawa, że te akurat jezioro leżało przy samym pałacu królewskim i pewnie nie raz władcy czy ich nałożnice gubili w nim cenne artefakty.
Z drugiej jednak strony niby dlaczego mamy nie traktować tego tekstu jak bajki? Czy mamy niby jakiekolwiek ślady w antyku o takich możliwoścach technicznych, które pozwalają na czasowe osuszenie zalanego terenu? A może mamy jakieś ślady olbrzymich inwestycji hydrotechnicznych? lub odwracania biegu rzek?
A skoro żadnych takich informacji nie posiadamy, to może ten staroegipski tekst jest tylko bajką o beztroskim życiu władcy...
tagi: władza egipt technologia antyk
![]() |
Pioter |
17 czerwca 2025 06:05 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter |
17 czerwca 2025 07:18 |
Czyli Trzaskowski był już ponad 4,5 tyś lat temu w Egipcie...:).
Nic się nie zmienia. Kręcimy się w kółeczku od czasu Potopu.
Swoją drogą jedyna nowość, jaka pojawiła się po Chrystusie, to taka, że sam król/władca chciał być i był de facto najwyższym kapłanem. Zaczęło się niewinnie w Bizancjum, potem przeszło do ich sojuszników Franków, a od Franków do Niemców. No a potem reformacja i już pooooszło.
Że też nikt z crrtyfikowanych historyków nie widzi, że ci wszyscy władcy to słupy? Najwyżsi kapłani to jakieś stowarzyszenie anonimowych alkoholików - wszyscy wiedza, że są, ale nikt ich nie prześwietli i nie zbada kim byli, dla kogo pracowali. Bo jeszcze by się okazało, że nic a nic nie jest prawdą poza tymi "bajkami".
![]() |
Pioter @OjciecDyrektor 17 czerwca 2025 07:18 |
17 czerwca 2025 07:24 |
Wcześniej byli także najwyższymi kapłanami. I nie tylko np Oktawian, ale taki Zeus sam ustanawiał kulty w budowanych na swoje zlecenie świątyniach.
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter 17 czerwca 2025 07:24 |
17 czerwca 2025 07:31 |
No tak Rzymianie...ale Bizancjum to też Rzym...:). Czyli Rzymianie zmienili coś istotnego, bo dostali na to zgodę. I ciekawe, że zaczęło się akurat wtedy, gdy na świecie pojawił się Chrystus. Jakby czuli, że trzeba zrobić jakąś "zastawkę" na Niego. I w zasadzie to do dziś istnieje w zasadzie jeden podstawowy konflikt - kto będzie pontifex maximus?
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter 17 czerwca 2025 07:24 |
17 czerwca 2025 07:33 |
Zeus był "niewidzialny" - miał najwyższych kapłanów, a ci wyznaczali Trzaskowskich po całej Helladzie i innych miejscach w Mezopotamii i Egipcie.
![]() |
Pioter @OjciecDyrektor 17 czerwca 2025 07:31 |
17 czerwca 2025 07:38 |
To też można było kontrolować. Nawet w czasach Zeusa, Cheopsa, Hamburabiegoi i reszty tej czeredy. Jutro pokażę kolejną piękną egipską bajkę.
![]() |
stanislaw-orda @Pioter |
17 czerwca 2025 07:54 |
trzeba by najpierw wiedzieć , co to było za "jezioro". Bo moze to tylko nieduzy ogrodowy płytki staw, który bez problemu można przegrodzić tamą, a następnie przelać wodę z jednej części do drugiej. A potem, po przeszukania dna osuszonej części, wylać ją z powrotem.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 17 czerwca 2025 07:54 |
17 czerwca 2025 08:04 |
A w niedużym stawku to można tak w kilka łodzi wiosłować? Wiosłowałeś kiedyś w takim malutkim jeziorku? W Polsce są/były pałace z ogrodami i długimi kanałami plus jakiś większy staw - ot takie Łazienki. Czy staw w Łazienkach jest mały czy duży?
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 17 czerwca 2025 08:04 |
17 czerwca 2025 09:00 |
Bądź uprzejmy nie wtrącać się wtedy, kiedy mądrzejsi od Ciebie rozmawiają.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 17 czerwca 2025 09:00 |
17 czerwca 2025 09:02 |
I za to cię lubię...:) smerfie mądralo
![]() |
Pioter @stanislaw-orda 17 czerwca 2025 07:54 |
17 czerwca 2025 09:30 |
Płytki na pewno nie był, bo mowa o 12 łokciach (x 52 cm), czyli około 6 metrów. Natomiast podejrzewam, że był to staw zbudowany wrac z pałacami, przygotowany do tego, aby można było częściowo go spuścić, spiętrzając na krótko wodę w pozostałych częściach (grodzie nawet z brezentu/natłuszczonych płócień/skór można zrobić).
![]() |
Gotoxy76 @stanislaw-orda 17 czerwca 2025 07:54 |
17 czerwca 2025 09:50 |
Głębokość jest podana 12 łokci (ok. 6m?) a po spiętrzeniu 24 łokcie (12m?). Rozmiaru nie ma podanego,ale tama musiała być solidna 1m3=1t. Wiosłowało 20 kobiet, jednym wiosłem. Czyli 10 po jednej stronie 10 po drugiej. Łódź musiała by mieć przynajmniej ok. 15m. Raczej ciężko byłoby nią pływać po małym stawie.
![]() |
stanislaw-orda @Gotoxy76 17 czerwca 2025 09:50 |
17 czerwca 2025 10:09 |
po pierwsze, moze to głebokosc maksymalna, a po drugie, moe breloczek utonał blisko brzegu i nie trzeba było wiele wypompowywać i tama nie musiała miec 12 metrów wysokosci.
no i nie wiadomo , czy przekład na język polski w bajkach T. Andrzejeskiego jest precyzyjny (np. co do łodzi, wioseł i wioślarek), nie wspominajac o "jeziorze"), i że nie jest to li tylko "licentia poetica" tego Autora.
Rozkminianie tresci bajek z punktu widzenia ich technicznego prawdopodobiństwa to dosyć eksteremalne (ryzykowne) przedsięwzięcie.
![]() |
Pioter @stanislaw-orda 17 czerwca 2025 10:09 |
17 czerwca 2025 10:31 |
To jest maksymalna głębokość (co jest w tekście). Tak więc wcale nie musiano aż tyle tej wody wypompować.
Dwa. To były wprawki dla pisarzy, więc spiętrzenie podane jest matematycznie, a nie rzeczywiste.
Trzy. Amulet znaleziono w garnku, co moim zdaniem oznacza, że trafił on do kosza ssącego pompy. Ale to moje zdanie.
Cztery. Wygłoszenie zaklęć, to po prostu wydanie poleceń służbie.
A tak przy okazji, to te wiosła wyglądają akurat na dość ciężkie (hebanowe, zdobione złotem), więc pewnie za daleko od brzegu nie odpłynęli.