Co innego jest najlepsze. Oto poselstwo z Indii przybywa w czasach Okrawiana do Hiszpanii i nikt nie robi z tego jakiejś afery, jest to rzecz normalna. Potem zaś mędrcy doby nowoczesnej zastanawiają się skąd się wzięli Cyganie w Europie, odnajdują jakiś jeden dokument Zygmunta Luksemburczyka świadczący o nadaniu praw grupie cyganów wkraczających na teren cesarstwa z Turcji i piszą - pierwsza wzmianka o Cyganach w Europie pochodzi z XIV wieku. I nikt nie zastanawia się, jak to sie stało, że najwięcej Cyganów było w Hiszpanii. 

Świat zawsze był mały. Tylko akademia próbuje nam wmówić co innego. Skoro Wenedowie mieli okręty oceaniczne, a karawany kupieckie z Indii docierały aż do Hiszpanii, to cała z wielkim trudem budowa przez nią narracja, się sypie.

A my się dziwimy, że tak bradzo akademicy chronią dostęp do materiałów źródłowych.

Pod twoją notką "Flota Wenedów" zadałem sobie i wszystkim innym pytanie - jskim językiem posługiwali się Wenedowie? Skoro mieli tak ohromny rozrzut posiadłosci, to wyszło mi, że to jie był język słowiański, a zwyczajnie germański. I uważam - być może błędnie, ale tu proszę o jakieś konkretne argumenty - że to Wenedowie byli owymi pragermanami, od których wszyscy ich sąsiedzi i najeźdźcy zapożyczyli język. 

Jest coś ciekawego, o czym wspomniałeś dwa dni temu. Otóż Orozjusz napisał, ze Wenedowie zajęli Mezopotamie w tym chaosie po wygaśnięciu dynastii Sewerów. A tak się składa, że akurqt na ten okres wypada początek ekspansji Gotów, której szczyt wypadł ok. 375 i została wtedy zakończona najazdem Hunów i zniszczeniem ich ogromnego państwa na Rusi.

Wtedy to znikają ze sceny Wenedowie. I dopieto w VIw pojawiają się jako Słowianie, tzn. ktoś połączył Słowian z Wenedami i do dziś są ze sobą zespawani. I to uważam za grubą manipulację akademii.

Akurat połączyli ich se sobą Sasi w dokumentach pochodzących z IX do XII wieku. Choć np taki syndyk Hanzy Kramer twierdził, że Wenedowie to tylko jeden z odłamów Wandalów, ale Gotów i Estów też do nich zaliczył.

Dla mnie Słowianie to lud, który albo przybył do Europy dopiero w VIw i rozpoczął ekspansję od delty Dunaju na zachód, a w rejonie Alp skręcił na północ, otaczając Niz. Panońską (Gepidów) i terytorium Wandalów. Wandalowie albo mieli podobny język do Słowian albo dośc szybko przyswoili go sobie. 

Pewnie chodziło o to, że skoro przejęliście porty Wenedów (Asturia i Armoryka), to dajcie nam teraz do nich dostęp, a my damy wam dostęp do naszych rynków.

Najciekawszy w tym poselstwie byl Scyta. Czyli Got w tamtym okresie. Goci wtedy byli narzędziem Olimpijczyków, a więc współdziałali z Wenedami. Mogło więc chodzić zarowno o umożliwienie transportu towarów tzw. drogą północną z Krymu do Chin, jak i również dopuszczenie Rzymu do Bursztynowego Szlaku i handlu z północą. To był czas, gdy podbój Brytanii jeszcze się nie rozpoczął. 

Hindusa wysłano, aby przekonał Oktawiana, że zdobycie Egiptu na nic się zda, jesli Hindusi zamkną się na rzymski handel. 

Spokojnie....bez emocji. Napisałem, że mogę być w błędzie, ale jak tak, to trzeba jakieś argumenty mi przedstawić. I haplogrupy mnie zupełnie nie przekonują, bo już @orjan pokazał, co może się stać przy podboju terenu z haplogrupami. Nie mówiąc już o tym, że niewolnicy ściągani z dalekich stron też fantastycznie "modyfikują" rozmieszczenie haplogrup. 

A z językami może być podobnie. Wcale tak nie jest, że wyższa kultura lub silniejsza organizacja narzuca swój język. Decydują tu czynniki ekonomiczne, a nie kulturowe.

Więc jak chce mi Pan coś wykazać, to proszę bardzo, ale tak konkretnie. 

Jakim językiem posługiwali wię Wenedowie? Mnie wychodzi (z okoliczności przyrody), że pragermańskim, wbrew saskiej narracji.

Nie jest Pan konsekwentny. Gani Pan "Akademię" za przekręty historii, a z drugiej strony bezrefkesyjnie cytuje takiej samej "jakości" produkcje z zakresu językoznawstwa. Powtarzam - nie istniał język protoindoeuropejski. To twór powstały z niewiedzy, choć w szlachetnych (na początku) intencjach. Był za to język prasłowiański - ojciec wszystkich jezykow europejskich z wyjatkiem węgierskiego, fińskiego, baskijskiego. Basta.

>Muszę Panu przypomnieć, ze na Pragermanów to zostali "awansowani"  (przez Niemcow oczywiście)
>Staroskandynawowie (haplogrupa J2).

Haplogrupy są przereklamowane! To model, jak każdy inny i za jakiś czas ... może wyewoluować w nową lepszą narrację. 

Tak twierdzą ci, którym wymowa haplogrup, szczegolnie ta jednoznaczna, jest bardzo nie na rękę. Więc wikłają sprawę, jak tylko mogą, a nawet bardziej. Nie warto tego po nich powtarzać, choćby nie wiem ile literek ciagnęli przed nazwiskami 

Powtórzę pytanie: jakim jezykiem mówili Wenedowie? Slucham...

Oczywiście , że nie germańskim

Oczywiste to jest? Bo Sasi sobie tak powiedzieli? Sasi, ktorzy najprawdopodobniej przybyli z Ameryki Płn., tak jak Anglowie i Goci. I 8ch wszystkich zalicza się do germańskich ludów, bo mówią germanskimi językami, tzn. nauczyli się. 

Są jakieś dowody na język Wenedów. Bretania miała strasznie odmienny język niż Francja. Nie wiem jak z Asturią, ale niedaleko są Baskowie, ktorych jezyk zalicza wie do tej samej grupy, co sumeryjski i język Majów. 

A jeszcze Walia,z jezykiem niepodobnym do jakiegokolwiek dialektu angielskiego.

Może to nie był germanski, ale moze byl to jezyk na bazie którego powstaly języki germańskie. Nikt tego chyba nie badał, bo "Wenedowie to Slowianie". A ja widzę, że nie. Wenedowie są od głebokiej starożytności w Europie. Byli Fen7cjanami Mórz Północnych. Ich tradycje żeglarskie kontynuowali Dunczycy, Norwegowie i Anglicy. To jest bardzo intrygujace o wskazuje na jakis zwiazek pomiedzy Wenedami a tymi "Wikingami" czy "Normanami". 

Ci Normanowie mówili germańskim językiem, więc dlaczego wykluczac od razu hipotezę, ze Wenedowie nie mówili po germańsku?

Wskazuję związki, a Pan tylko o haplogrupach...trzeba się głębiej nad tym zastanowić. 

Pan z tym rodowodem Sasów (Anglo-Saxons?) zabrnął w takie rewiry, że dalsza dyskusja traci jakikolwiek sens. Może ma to sens dla WASP-ów, którzy - wcale bym się nie zdziwił - w taki sposób "uzasadnili" swoje "prawa" do ziem USA, odebranych Indianom. My to przecież też ćwiczymy (w roli tych czerwonoskórych niestety) wiadomo z kim i o jakie ziemie.

Prawie wszystkie narody Europy są zadowolone z tego kim są, niezależnie od poziomu konsumpcji. Systematycznie dołowane są tylko niektóre. Te których teren jest przeznaczony do przejęcia na bardzo niekorzystnych warunkach. Niektórym jednak udaje się uzyskać warunki przejęcia bardzo korzystne, więc również są zadowoleni. Chyba np Słoweńcy.

Brak wierzgania nic nie daje. Słowacy poddali się bezwarunkowo i nic to im nie pomogło.

Potrzebni są dobrzy negocjatorzy umowy kolonialnej. A takich w Polsce niema. Wszystkie grupy partyjne i większość ludności godzą się z góry na wszystko. Ludność z głupoty stymulowanej internetem i mediami, a partyjni z chęci szybkiego awansu lub zysku.

Ta głupota jest szokująca, zaludnienie Ziem Odzyskanych liczy na awans na Niemców, choć poleci w bydlęcych samolotach do Kazachstanu.

Ależ ja to już wielokrotnie sygnalizowałem. Kontynent europejski, nie tylko od Brestu, po Brześć, ale cały, aż po Tarym w Kaszgarii (tak, tam przecież odkryto mumie białych ludzi) oraz obszar Persji i Indii z Pakistanem, Bangladeszem i Sri Lanką (podbój przez Ariów), był opanowany przez rasę R1a (naszą). W tych czasach rasa R1b odnosiła też tu i ówdzie sukcesy, choćby w Mezopotamii i Egipcie (są takie domniemania, nie dowodzące bynajmniej ich zasadniczego sprawstwa cywilizacyjnego tych ziem). Gdy przybyli w końcu i do Europy (choć i o Afrykę mocno zahaczając, gdzie właśnie u ludu Hausa jest spory odsetek R1b, miejscami nawet bardzo wysoki), to okazało się, że stoją cywilizacyjnie znacznie niżej od nas. Nie wiem, czy znali koło, garncarstwo, robili ser i czy trawili laktozę. Może poznali już wino, lecz niekoniecznie piwo i pieczywo na "zakwasie", nie wspominając  o kiszeniu kapusty i ogórków. Niektórzy z nich do tej pory tego nie robią. Ale za to jadali np. żaby, slimaki. Pewnie też z metalurgią było u nich nietęgo.

Krótko mówiąc - tu właśnie zostali "zindoeuropeizowani" (to taki wytrych - zamiast terminu "ucywilizowani)", oczywiście przez nas. Nauczyli sie od nas (jakże często od naszych kobiet, wziętych za żony niekoniecznie "cywilizowanymi" metodami) wszystkiego, co uznali za przydatne, w tym ich język powoli ewoluowal w strone owej "indoeuropejskości". A teraz usiłują dowodzić, że jezyk germański to główny "pień" drzewa genealogicznego, mimo jego jakże wątłych podobieństw do sanskrytu. I te ich "hybrydowe" języki (kreolskie, "metyskie") miałyby być podstawą Europy?!!??? Właśnie lingwistyka (bynajmniej nie ta zafałszowana, "serwowana" w Akademiach wszelakich, lecz ta prawdziwa, pospołu z genetyką, obala te ich uroszczenia spraparowane w ostatnich kilku stuleciach dla uzasadnienia Drang nach Osten i wielu innych przedsięwzięć "cywilizacyjnych", dokonywanych pod znakiem krzyża, dopóki było to przydatne, potem zamienione na nowe "pogaństwo" luterańsko-kalwińsko-anglikańskie.

W całym tekście - do tej pory - dwie frazy "mark" i "mare" występują tylko po jednym razie.

I nie ma się co dziwić, że po wsiach opowiadano, że cyganie porywają dzieci od czternastego wieku.

Dobre spostrzeżenie. Turbosłowianie jako pragnienie niespełnionych zdobywców świata. Impotenci marzący o haremie.

Sorry... to wyżej do @Zdzisław

Słowacy zawsze byli proniemieccy. Gdy byly to Górne Węgry, gdy była to Czechosłowacja. Po prostu mają kompleksy i uważaja, że służyć moga tylko takim Niemcom. Kto ich w te kompleksy wkręcił? Nie wiem. Może Habsburgowie?

Z białymi mumiami w Kaszgarii wszystko się zgadza. Kiedys u Piotera jeden z nawigatorów wrzucil mapę ludów zamieszkujących glob 3000 p. Chr. I na tej mapie od razu zaintrugowal mnie taki długi klin idący z zachodu (M. Czarne/Kaspijskie) na wschód, przez środek Azji az do środkowych Chin osadnictwa indoeuropejczyków. Postawiłem wtedy teze, że ktos - jakas organizacja - sponsorować musiała akurat taki rozkład osadnictwa/ekspansji indoeuropejcxyków. Ale z tego nie wynika, że indoeuropejczycy to Słowianie. Tak samo jest z nami ' to że mówimy w języku słowiańskim nie oznacza, żecjesteśmy Słowianami. Czy Wandalowie byli Słowianami? Wg mnie, nie. 

Stąd język jest zawodny przy pańskich konstrukcjach...tak samo haplogrupy. Choć jako narzędzie posiłkowe nie należy tego odrzucac. Ale metoda jest zawidna. Wiec nie należy jej stosować w pierwszej kolejności.

A Pan za dużą rolę przypisuje "indiańskim" najemnikom i ich woli walki o cudze interesy. Ja - nie negując tych ewentualności - oceniałbym ich rolę, w tym skalę ich pomocy, znacznie ostrożniej. Wiemy dobrze w jakich warunkach przewożono Murzynów do Ameryki. Dlaczego import w odwrotnym kierunku miałby być bardziej skuteczny, szczególnie w zakresie tejże woli walki. Wiemy ponadto jakie spustoszenie wśród Indian wywoływały choroby zawleczone z Europy. Czyżby "importowani" wojownicy byli na nie odporni. "Zaszczepili ich"?? No i proszę nie lekceważyć haplogrup. Ten ślad gemetyczny jest niezniszczalny (chyba, że razem z jego nosicielem), podlegać może tylko rzadkim niezmiernie dalszym niewielkim modyfikacjom. Brak znaczacych śladów  genetycznych rodem z Ameryki dowodzi co najmniej nieznaczacej skali zjawiska, o ile nie przekreśla calkowicie takiej możliwości. Historia zaludniania globu przez Homo Sapiens jest dość dobrze poznana, a teraz dodatkowo udokumentowana teorią i praktyką śledzenia haplogrup. I raczej nie ma w niej miejsca na jakieś szokujące "odkrycia".

No tak...Francuzi mają to samo. 

A skąd ta pewność, że indianie z Ameryki Płn. w starożytności mieli ten sam genotyp, co obecni indianie? Skąd ta pewność, że to był monolit genetyczny? Że to na pewno musiała być odmiana rasy żółtej?

To jest chyba cecha nielicznych społeczności, nie przyzwyczajonych do obcowania z licznymi innymi nacjami, a tylka z tą jedną, od której starają się koniecznie odróżnić (co zresztą mało kiedy się udaje i kończy zwykle germanizacją, rusyfikacją, sturczeniem, czy arabizacją). W większych społecznościach ten proces jest bardziej skomplikowany, ale też chyba bardziej odporny na "rozwiązania ostateczne"

Ależ ja już dawno Wam (Dyrektorze i Pioterze) sugerowałem, że ten "import", to był może powrót do "korzeni" wcześniejszych osadników (oczywiście przedkolumbijskich) z Europy. To by się wtedy trzymało kupy, równiez "haplogrupowo". Osadnicy na Grenladii, dość późni zresztą, co prawda wymarli, ale w Winlandii to mogli sie rozmnożyć i zatęsknić za ziemiami pradziadów, znanymi z opowieści. Tylko że, niestety, w czasach "kolumbijskich" nie odkryto w Ameryce żadnych śladów tych "saskich" zakrzywionych mieczy, stalowych chyba zresztą. Zostały tylko tomahawki z epoki kamienia.

Z karnych kolonii się nie wracało. Pioter już kilka notek o Hadesie i o piekłach na Ziemi napisał. Najwięcej piekieł było na wschod od Wołgi/Styksu. 

Była nawet o Kołymie - piekle, którym zainspirował się Dante.

Więc ten import, to nie potomkowie zesłańców.

Zwsłańców może nie, ale kadry zarządzającej obozami jak najbardziej. Tym bardziej, że mity mówią o porzucaniu piekieł przez bogów, a kadra musiała jakoś się ustawić w nowych warunkach.

W atlas historycxnych też są wymieniani jednocześnie - 450 rok. Z tym że Frankowie to Olimpijczycy, a Sasi to narzędzie Wężowników. To by znaczyło, że tam na terenie mìedzy Renem a Odrą wytworzył się jakiś stan krytyczny i oba gangi niemalże jednocześnie (w panice? ze strachu przed konkurentem?) wysłały tam swoje armie najemników i najlepszych agentów. 

Było tak, że r9zpleniło się piractwo na południowym wybrzeżu M. Północnego i w kanale La Manche i o ten proceder oskarżało sie Franków, ale są też liczne informacje, że to Sasi byli. Być może jedni i drudzy podszywali się pod konkurencję by ją potem oskarżać, a siebie zrobić za jedynego sprawiedliwego. Choć ja się przychylam do wrrsji, że to jednak Frankowie byli piratami, a nie Sasi. Sasi nie znali się na żeglarstwie. Do Anglii ktoś ich zawiózł (tak jsk Wandalów do Afryki i na Baleary). Frankowie wręcz przeciwnie - sami przypłyneli na statkach.