Stosunki Tyr - Egipt
Wśród tekstów zebranych przez Andrzejewskiego, a opisywanych jako egipskie bajki, znalazło się także sprawzdanie z podróży handlowej niejakiego Wen-Amona do Tyru. Jego zadaniem było dokonanie zakupu drewna cedrowego dla jednej ze świątyń. I wszystko byłoby w miarę normalnie, gdyby do Tyru wysłano egipskiego kupca, ale wysłano kapłana, przekonanego do tego o tym, że wszystko mu się należy.
W zasadzie, to skoro Wen-Amon był kapłanem Amona, a (jego zdaniem) Amon panował nad całym światem, to jako jego kapłan więc mógł sobie brać, czego tylko zapragnął. I o ile może nawet to działało w Egipcie, to już w Syrii czy Fenicji dość boleśnie przekonał się o tym, że Amon, to tylko taki lokalny bożek, który musi swoje odstać w kolejce, aby jego pokorna prośba została wogóle rozważona przez wielkich ówczesnego świata.
Zacznijmy od początku. Po dobiciu do pierwszego syryjskiego portu jeden z egipskich marynarzy zniknął - zabrał też ze sobą wszystkie pieniądze, które Wen-Amon miał zebrane na podróż.
Gdy przybyłem do Dor, miasta Czekerów, książę Beder przysłał mi pięćdziesiąt chlebów, jedną miarę wina i ćwiartkę wołu. W tym czasie uciekł jeden marynarz z załogi mego statku ukradłszy złote naczynie wagi pięciu debenów, cztery srebrne dzbanki wagi dwudziestu debenów i sakiewkę z jedenastoma debenami srebra. W sumie więc ukradł mi pięć debenów złota i trzydzieści jeden debenów srebra. Nazajutrz rano wyruszyłem w drogę i przybyłem do siedziby księcia.
- Okradziono mnie w twojej przystani – powiedziałem do niego – ty jesteś księciem tego kraju i ty tu jesteś sędzią, szukaj więc mojego srebra. Przecież to
srebro jest własnością Amona-Re króla bogów, władcy świata, jest własnością Es-Be-Neb-Deda, jest własnością Herhora, pana mego i innych wielmoży Egiptu. I do ciebie ono też należy, należy do Waret, należy do Mekmera, należy do Zakar-Baala, księcia Gubal.
Odpowiedział:
- Czy będziesz mi się naprzykrzał, ja i tak niczego nie wiem w tej sprawie, o której mówisz. Gdyby to był złodziej z mojego kraju, ten, co wszedł na twój statek i ukradł twoje srebro – dałbym ci odszkodowanie z mojego własnego skarbca, zanim by wymieniono imię złodzieja. Ale złodziej, który ciebie okradł, to twój człowiek, należy do twojej załogi. Zaczekaj więc kilka dni tutaj u mnie – będę go szukał.
Kiedy minęło już dziewięć dni mego pobytu u niego, w przystani, poszedłem doń i powiedziałem:
- No cóż, nie znalazłeś mego srebra? Wobec tego odpływam z szyprami, którzy właśnie wychodzą w morze.
Odpowiedział mi:
- Milcz, jeśli chcesz [znaleźć złodzieja i odzyskać srebro].
Wen-Amon jednak odpłynął z tego syryjskiego portu, po drodze też zabrał załodze czekerskiego okrętu, którym odpłynął, ich srebro
Mimo to odpłynąłem do Tyru. Tyr opuściłem o brzasku z zamiarem jak najszybszego przybycia do Zakar-Baala, księcia Gubal. [Podczas podróży przetrząsając] statek znalazłem trzydzieści debenów srebra, zabrałem je, [a po przybyciu do Gubal powiedziałem załodze:
- Zabrałem] wam srebro. Zatrzymam je u siebie, dopóki nie znajdziecie mojego srebra i tego, który je ukradł. Wyście go nie skradli, ja jednak je zabiorę. A teraz idźcie sobie i zróbcie, co wam powiadam.
Mamy tu więc piękny przykład egipskiego poczucia sprawiedliwości. Wszystko jest moje, i moje straty odbiję sobie na ludziach zupełnie niewinnych mojej obecnej sytuacji. Fenicjanie jednak mieli zupełnie inne podejście do prawa własności - w końcu to naród kupców i prawa własności musiały być tam ściśle przestrzegane. Dlatego też pomimo zejścia Wen-Amona na ląd odmówiono mu prawa do opuszczenia nabrzeża portowego i otoczono strażą. Codziennie też przychodził do niego oficer z żądaniem opuszczenia portu. Gdy minął miesiąc takiego traktowania Wen-Amon został wezwany przed oblicze namiestnika portu:
Gdy nadszedł ranek, książę przysłał po mnie i zabrał na górę, a bóg został w namiocie nad brzegiem morza, tam gdzie był poprzednio.
Zastałem księcia siedzącego w komnacie, w której zwykł był przebywać; zwrócony plecami do okna, a fale wielkiego Morza Syryjskiego – zdawało się – sięgały mu karku.
Pozdrowiłem go:
- Niech cię Amon błogosławi!
Spytał:
- Ile czasu minęło do dziś od chwili, gdy wyjechałeś z siedziby Amona?
Odpowiedziałem:
- Do dziś równo pięć miesięcy.
A on na to:
- Zobaczymy, czy to prawda. Gdzie jest urzędowe pismo Amona, które powinieneś mieć? Gdzie jest list od pierwszego proroka Amona, który powinieneś mieć?
Odparłem:
- Oddałem je Es-Be-Neb-Dedowi i Ta-Amon.
Rozgniewał się bardzo i rzekł:
- Więc nie masz ani urzędowego pisma, ani listu. A gdzie jest statek jodłowy, który ci dał Es-Be-Neb-Ded? Gdzie jego syryjska załoga? Czy może on nie polecił ciebie temu cudzoziemskiemu szyprowi z myślą, że cię zabije i wrzuci do morza? A boga gdzie by wtedy szukano? A ciebie samego gdzie by szukano?
Gdy mi tak powiedział, zapytałem:
- A czy to nie był statek egipski? To przecież egipska załoga, ta, co żegluje na rozkaz Es-Be-Neb-Deda. Załogi syryjskiej tu nie ma.
Odpowiedział mi na to:
- A czy nie ma ze dwudziestu statków, tu u mnie w przystani, które robią interesy u Es-Be-Neb-Deda? A Sydon, koło którego przejeżdżałeś, czy nie ma tam też pięćdziesięciu statków, które robią interesy u Werkatela a potem wracają do domu?
Gdy milczałem przez dłuższą chwilę, zapytał mnie:
- Z jakim poleceniem przyjechałeś?
Wyjaśniłem:
- Przyjechałem po drzewo na wielką i wspaniałą barkę Amona-Re króla bogów. Twój ojciec je dostarczał, ojciec twego ojca dostarczał i ty dostarczysz tak samo.
Tak mu powiedziałem, a on rzekł:
- Że je dostarczali, to prawda; i jeśli mi za nie zapłacisz, ja też dostarczę. Tak, moi ojcowie spełniali to polecenie, lecz faraon, oby żył w szczęściu i zdrowiu,
przysyłał im za to sześć statków załadowanych towarami egipskimi, które składali u siebie w magazynach. A co ty mi przywozisz?
I kazał sobie przynieść księgę handlową swoich ojców. A gdy polecił odczytać ją wobec mnie, znalazło się w tej księdze tysiąc debenów różnych srebrnych
przedmiotów. Powiedział więc:
- Jeśliby władca Egiptu był panem mojego mienia, a ja jego sługą, nie posyłałby mi srebra i złota ze słowami: „Spełnij polecenie Amona”. Nie, nie podarki to były, co posyłał memu ojcu. A ja? – ja też nie jestem twoim sługą, nie jestem sługą tego, który wysłał ciebie. Kiedy ja wołam wielkim głosem na Libanie, niebo się otwiera, a drzewa walą się aż tu – nad brzeg morza! Pokaż mi żagle, które wziąłeś, żeby prowadzić do Egiptu statki naładowane drzewem. Pokaż mi postronki, które wziąłeś, żeby wiązać jodły, które zetną i dostarczą tobie! W jaki sposób przewieziesz drzewo, które ci dostarczę? Żagle twoich
statków są za słabe, a obciążone wiązania pękną i zginiesz w morzu. Bo to Amon ryczy w niebiosach i on to sprawił, że Set jest w swoim czasie. Amon stworzył wszystkie kraje, on wszystkie je stworzył, ale przede wszystkim stworzył ziemię egipską. Stamtąd aż tu, gdzie mieszkam, przyszła nauka. Więc co tu znaczą twoje głupie wykręty?
Krzyknąłem:
- Kłamstwo! To, co mówię, to nie są głupie wykręty. Nie ma takiego statku na rzece, który by nie należał do Amona; tak samo morze, tak samo Liban, o
którym powiedziałeś, że jest twój, stanowi majątek barki Weser-hat-Amon, pani każdego statku. Bo zaiste Amon-Re król bogów tak powiedział do Herhora, mego pana: „wyślij mnie”. I on mnie wyprawił z wielkim bogiem. I patrz – pozwoliłeś, żeby ten wielki bóg całe dwadzieścia dziewięć dni spędził u ciebie w przystani od chwili wylądowania, a nie możesz twierdzić, żeś nie wiedział, że on tu jest. A czy nie był tu zawsze? Tymczasem ty targujesz się o Liban z Amonem – jego właścicielem. A to, co mówisz, że dawniej królowie posyłali srebro i złoto – ha, gdyby mogli dać życie i zdrowie, nie posyłaliby
towarów. twoim ojcom posyłali towar zamiast życia i zdrowia, lecz Amon-Re król bogów, jest panem życia i zdrowia i był panem twoich ojców, którzy przecież całe życie składali ofiary Amonowi. I ty, ty też jesteś sługą Amona. Jeśli powiesz Amonowi: „spełnię wszystko” i wypełnisz jego polecenie, zdrów będziesz, żyć będziesz, szczęścić ci się będzie, miły będziesz swemu całemu krajowi i swoim poddanym. Nie pożądaj niczego, co należy do Amona, bo to prawda, że lew kocha swój majątek. Zresztą, zawołaj swego pisarza, niech go poślą do Es-Be-Neb-Deda i Ta-Amon, rządców, których Amon ustanowił na północy kraju, a przyślą ci wszystko, czego trzeba, kiedy zobaczą takie słowa: „Zanim powrócę na południe, każcie wysłać towar, a ja postaram się załatwić wszystko, co trzeba – wszystko”.
Tak mu powiedziałem.
On wręczył mój list posłańcowi, załadował na statek stępkę z głową z przodu i z głową z tyłu oraz cztery ociosane belki, razem siedem sztuk i odesłał to
wszystko do Egiptu.
Posłaniec wrócił w końcu z odpowiednimi listami kupieckimi i tyryjski książę rozkazał dostarczyć drewno na nabrzeże.
- Oto zadanie, które wykonywali niegdyś moi ojcowie; i ja je spełniłem, choć nie zrobiłeś mi tego, co robili twoi ojcowie moim ojcom. Nadeszła właśnie reszta twego drzewa, tu je złożono. Rób więc teraz, jak ja chcę – idź nad brzeg morza i załaduj je. Może nie dostarczono go tobie? Tylko nie oglądaj się na wściekłość morza, bo jeśli będziesz się oglądał na wściekłość morza, na moją wściekłość będziesz musiał się obejrzeć, choć na pewno nie zrobię z tobą tego, co zrobiono z wysłańcami Cha-em-Wese, którzy spędziwszy siedemnaście lat w tym kraju umarli tam, gdzie byli.
Jednak transport cedrów został zablokowany przez okręty Czekerów, którzy pamiętali egipskie pojęcie sprawiedliwości. Wen-Amon zwrócił się do Tyryjczyków o pomoc, a ci stwierdzili, że ma on opuścić natychmiast ich kraj z towarem, a z Czerekami uzgodnili, że mają przepuścić towary do Egiptu, ale na otwartym morzu mogą robić co tylko uznają za stosowne. Od śmierci Wen-Amona ocaliła tylko burza, która zagnała jego statek do kraju Alsa, gdzie mieszkańcy chcieli go po prostu zabić, ale ostatecznie trafił przed oblicze księżnej.
W tym miejscu jednak zapisy zachowanych papierusów się urywają. Moim zdaniem jednak wystarczą one do tego, aby wyrobić sobie zdanie na temat Wielkiej Cywilizacji Starożytnego Egiptu
tagi: handel egipt antyk tyr
![]() |
Pioter |
25 czerwca 2025 05:35 |
Komentarze:
![]() |
aember @Pioter |
25 czerwca 2025 12:02 |
"gdyby mogli dać życie i zdrowie, nie posyłaliby towarów. twoim ojcom posyłali towar zamiast życia i zdrowia, lecz Amon-Re król bogów, jest panem życia i zdrowia i był panem twoich ojców, którzy przecież całe życie składali ofiary Amonowi. I ty, ty też jesteś sługą Amona. Jeśli powiesz Amonowi: „spełnię wszystko” i wypełnisz jego polecenie, zdrów będziesz, żyć będziesz, szczęścić ci się będzie, miły będziesz swemu całemu krajowi i swoim poddanym"
Nie ma jak groźba z ust dyplomaty
![]() |
aember @aember 25 czerwca 2025 12:02 |
25 czerwca 2025 12:03 |
A skoro pomogła, to jakieś całkiem skuteczne moce musiał jednak reprezentować...
![]() |
Pioter @aember 25 czerwca 2025 12:03 |
25 czerwca 2025 12:25 |
Nie pomogła.
W końcu pomimo formalnego spełnienia żądań egipskich Fenicjanie zamówili flotę piracką do odzyskania towaru. I pewnie przy okazji Tebom odpowiedni rachunek wystawili za tę bezczelność Wen-Amona
![]() |
Mingus @Pioter 25 czerwca 2025 12:25 |
25 czerwca 2025 16:43 |
Tradycje Wagnerowcow czy blackwater sięgają rowniez antyku. Ech ci piraci :)
![]() |
Pioter @Mingus 25 czerwca 2025 16:43 |
25 czerwca 2025 17:49 |
Wen-Amon sam sobie był winny. Było nie okradać piratów ze srebra.