-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Żona Cezara musi być poza poderzeniami

Oczywiście te słowa Julisza Cezara dotyczą jego rozwodu z Pulcherią, ale ja, korzystając z tekstu Pliniusza, zajmę się czasami o około sto lat późniejszymi:

Lollię Paulinę, żaonę cezara Gajusza, zobaczyłem nie na jakimś ważnym święcie lub wyjątkowej uroczystości, ale na zwyczafnym obiedzie zaręczynowym, obsypaną szmragdami i perłami błyszczącymi na przemian na całej głowie, we włosach, w uszach, na szyi i na palcach, których wartość wynosiła 40 milionów sesterców. Ona sama była gotowa potwierdzić w każdej chwili ten zakup rachunkami. I nie był to prezent szczodrego cesarza, lecz bogactwo odziedziczone po przodkach, to znaczy zdobyte na złupionych prowincjach.

Taka sobie drobna biżuteria z pereł i szmaragdów wartości 40 mln sesterców. Drobna, bowiem jak Pliniusz pisze było to zwykłe spotkanie towarzyskie wyższych sfer Imperium Romanum, a nie jakaś publiczna ceremonia. Do tego Paulina była w każdej chwili gotowa każdemu pokazać rachunki za dokonany zakup kosztowności oraz wskazać źródła finasnowania tego zakupu.

Nie wiem czy dobrze Państwo przeczytali. Małżonka władcy imperium musi być w każdej chwili gotowa do przedstawienia rachunków dotyczących własnego stroju oraz wskazania źródła pochodzenia pieniędzy wydanych na ten strój. I wcale nie chodziło w tym przypadku o zapobieganie korupcji czy defraudacji. Wszyscy zebrani na owych zaręczynach (nawet Pliniusz) doskonale bowiem wiedzieli, że środki te zostały zdefraudowane przez Marka Lolliusza. Jak zresztą dalej pisze Pliniusz:

Oto efekt tych grabieży! To przez to Marek Lolliusz okryty niesławą z powodu przyjmowanych prezentów od królów na całym Wschodzie utracił przyjaźń Gajusza Cezara, syna Augusta, i wypił truciznę, żeby jego wnuczka obsypana cztedziestoma milionami sesterów prezentowała się w świetle lamp.

Skoro więc wcale nie chodziło o zapobieganiae defraudacji czy łapówkarstwu, to po prostu otrzymujemy w tym miejscu informację o czymś innym. O tym, że każda transakcja była dokumentowana na piśmie, oraz o tym, że istniał nakaz przechowywania dokumentów księgowych w celu udowodnienia prawa własności do rzeczy ruchomych.

Owszem, akurat w tym wypadku Pliniuszowi chodziło o coś innego. Chciał po prostu skrytykować zammiłowanie rzymskich elit do publicznego przepychu oraz widoczny ich snobizm. Paulinie zaś chodziło po prostu o zaszpanowanie własnym bogactwem w towarzystwie innych snobów.

Nie był to jednak odosobniony przypadek, i nie tylko w Rzymie takie numery odchodziły. W innym miejscu bowiem Pliniusz przytacza jeden z zakładów zawartych pomiędzy Antoniuszem a Kleopatrą:

Kiedy Antoniusz każdego dnia objadał się wyszukanymi potrawami, ona wyniośle i arazem z pogardą, jak na rozwiązłą królową przystało, uwagami obrzydzał mu cały jego przepych i wystawność. Zapytał ją co jeszcze wspanialszego można dodać do tego. Odpowiedziała, że ona może zjeść jeden obiad wart dziesięć milionów sesterców. Antoniusz pragnął przekonać się o tym, ale nie wierzył, że to się może stać. Wtedy się założyli. Następnego dnia, kiedy zakład miał zostać rostrzygnięty, podała Antoniuszowi wystawny obiad, żeby biesiadnicy nie marnowali czasu, który był dla niego zwykłym obiadem, i przedłożyła mu, śmiejąc się, rachunek, którego zażądał. Jednak odparła, że to wszystko co widzi, to tylko przystawka do dania głównego, że ona sama zje dziesięć milionów sesterców i poleciłą wnieśćdrugie danie. Stosując się do jej wskazówek, słudzy postawili przed nią tylko jedno naczynie wypełnione octem, który był tak ostry i mocny, że rozpuszczał perły. Nosiła w uszach niezwykłe i rzeczywiście niepowtarzalne dzieło natury. Przeto kiedy Antoniusz czekał na to co ona zrobi, wzięła jedną z pereł, wpuściła ją do octu i kiedy ta rozpuściła się, wypiła ją. Lucjusz Palnus, który miał rozstrzygnąć zakład, powstrzymał Kleopatrę kiedy zamierzała w podobny sposób połknąć również drugą perłę i oznajmił, że Antoniusz został pokonany, ponieważ otrzymał na to jasny dowód.

I ponownie spotykamy się przy tej okazji z księgowością, tyle, że tym razem towarzyszy ona akurat wykwintnemu obiadowi. Skoro jedna Marek Antoniusz zarządał rachunku za obiad, a Kleopatra mu go przedstawiła, to oznacza, że każdy zakup na recz pałacu Ptolemeuszy był dokładnie ewidencjonowany. A skoro tak, to musiały tam istnieć stosy rachunków zarówno za dostareczenie mąki, oliwy, ryb, mięs czy wszelkich innych towarów, jak również listy płac i wszystko inne co się z tym wiąże. Oczywiście to pałac w Aleksandrii, ale przy tak rozwiniętej księgowości również zwykły sklepikarz czy rzemieślnik w tym mieście (lub w samym Rzymie) nie mógł sobie pozwolić na nieprowadzenie ksiąg rachunkowych, oraz (jak widzimy na powyższych przykładach) był zobowiązany do wystawienia rachunku za sprzedane towary czy usługi.



tagi: rzym  księgowość  egipt  pliniusz  perły 

Pioter
5 sierpnia 2024 07:59
7     1025    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Pioter
5 sierpnia 2024 10:24

Już wtedy kupcy chcieli wiedziec, co ludzie najchetniej jedza,,w co sie ubieraja i do tego dostosowywali swoja oferte. Ot takie starozytne przetwarzanie danych marketingowych w celu zwiekszenia efektywnosci handlu. I to wszystko bez OSMaca czy Windowsa. A nam dzis cisna kity, ze spersonalizowane reklamy, to sam szczyt skutecznego handlu i ze to wszystko możliwe tylki dzieki "chmurze".

Caly czas zyjemy w starożytnosci tylko o tyn nie wiemy.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 5 sierpnia 2024 10:24
5 sierpnia 2024 10:46

Nie tylko to chcieli wiedzieć. System rejestrowy i u Ptolemeuszy za czasów Kleopatry, i w Imperium Romanum, przypomina mi system znany z Sumeru i wcześniejszy o jakieś kilkaset lat. Musiała być przy tym tworzona olbrzymia ilość dokumentacji, w Aleksandrii na papirusach, a w Rzymie na pokrytych woskiem drewnianych tabliczkach (wynalazek akurat z Fenicji, ale mniejsza o to). Z racji klimatu i czasu pewnie te rzymskie dane są nie do odzyskania, ale w egipskich piaskach zachowały się nawet wnioski urlopowe robotników budujących świątynie z czasów Ramzeza.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter
5 sierpnia 2024 10:54

I to wszystko ogarniali bez programów ksiegowych....ufff. Aż dech zapiera!

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Pioter
5 sierpnia 2024 20:17

...  zachowały się nawet wnioski urlopowe robotników budujących świątynie z czasów Ramzeza.

:)

Tego to się nie spodziewałem. 

Nie wiedzieli - robotnicy - co budują, lub w czym biorą udział.

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @Pioter 5 sierpnia 2024 20:39
5 sierpnia 2024 23:27

:)

SI/AI

cia ctrl enter

... i tu mi nie do śmiechu. Czasu kijem nie zawrócę.

... dopóki płynie

... nie zaginie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Pioter
6 sierpnia 2024 10:30

Z pewnością o tym sam wiesz, ale warto zwrócić uwagę na ogrom ewidencyjnej rachunkowości w rzymskich legionach. To już był jednolity system obejmujący całe imperium, a nie pojedyncze, obojetnie jak wielkie majątki.

Kiedyś te zagadnienia pobieżnie przejrzałem i wychodziło mi na to, ze legionista otrzymywał żołd chyba 3  x w roku. Oczywiście miał z tego pieniądze bieżące, ale jego przychodami administrował legion. Administrator prowadził majatkowe rachunki legionistów, potrącał zobowiązania wzajemne legionisty wobec legionu, wypłacał pieniądze, a nadwyżki majątkowe legionisty utrzymywał jako depozyt.

Jednak tego typu ewidencje, tak samo w "cywilnych" majątkach, można prównać najwyżej do dzisiejszej ewidencji magazynowej, czy kasowej. W Rzymie nie stosowano (nie wymyślono) tzw. podwójnego zapisu (zapisowi "winien" towarzyszy zapis "ma"). Podobno przyczyną była rzymska notacja liczbowa (cyfry rzymskie), bo ta nie pozwalała na zapisywanie liczb w kolumnach. Przełomem było dopiero wprowadzenie notacji (cyfr) tzw. arabskich.

Nie doczytałem wtedy, czy do owego majątku w depozycie wprowadzano indywidualne łupy wojenne legionistów, bo przepływów z gier hazardowych raczej na pewno nie, bo legionowy administator zwariowałby od tego. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować