Wyjazd integracyjny
Jak każda korporacja od zarania dziejów, tak i korporacja Misr zajmująca się badaniem i ulepszaniem roślin dla potrzeb Olimpijczyków, od czasu do czasu urządzała wyjazdy integracyjne. Pewnie ówczesna szefowa działu HR tej korporacji, niejaka Kybele, zwana również Wielką Macierzą Bogów, uważała, że sam udział średniej kadry menadżerskiej w takich imprezach, będzie wystarczającą nobilitacją dla nich. W końcu dostąpią w jego trakcie takich wtajemniczeń w długofalowe działanie korporacji, że wszytkich śmiertelnikom będą się wydawali równi bogom zasiadającym na Olimpie.
Pewnie teraz Państwo się dziwicie, że opisując dawną rzymską mitologię, ubieram ją we współczesne terminy, ale one aż same się cisną na usta. Szczególnie, gdy zapoznamy się z jedynym zachowanym mitem o Weście, najważniejszej rzymskiej bogini, która po sobie nie pozostawiła prawie nic - jedynie dość tajemniczy kult ognia. Przypatrzmy się więc streszczeniu tego mitu, zapisanego przez Owidiusza.
Pewnego razu bogini Cybele, zwana Matką Bogów, zaprosiłą niebian na swą świętą górę Ida w pobliżu Troi. Wezwała też nimfy i satyry, a zjawił się również, choć nikt go nie prosił, stary Sylen na swym osiołku. Uczta trwała całą noc, a potem goście rozeszli się dla przechadzki i odpoczynku po zboczach lesistej góry, część z nich zabawiała się grami i tańczyła. Westa zaś, zmęczona i niezbyt chętna tłumnym rozrywkom, zasnęła w ustroniu na trawie. Spostrzegł to lubieżny bożek Priap, jurny stróż ogrodów i sadów, krążący wokół i tylko wypatrujący, którą nimfę dałoby się schwytać. Już się podkradał, aby zaskoczyć i obłapić śpiącą, ale na szczęście dla niej w tymże momencie osioł Sylena uwiązany w zaroślach nad pobliskim strumieniem, ryknął przeraźliwie. Zerwała się Westa, ujrzała Priapa i podniosła krzyk. Przybiegli zewsząd bogowie, a schwytany niemal na gorącym uczynku Priap ledwie zdołał ujść cało z ich kręgu.
Tyle przekazał nam Owidiusz. A my możemy zastanowić się dlaczego akurat ta przygoda, z całego pewnie długiego życia Westy, dotarła jedynie do naszych czasów. Aż tak się zraziła nieudanymi zalotami Priapa, że odechciało jej się brać udziału w kolejnych imprezach integracyjnych? Gdyby nawet, to będąc na świeczniku w takiej korporacji kolejnych imprez by nie uniknęła. Mogła jedynie starać się znikać niepostrzeżenie po części oficjalnej. I pewnie stąd wzięły się te informacje, że była czysta i nieskalana.
A pewnie było nawet czego unikać, bo organizatorka tych imprez integracyjnych do normalnych osób raczej nie należała. Gdyby tylko chodziło o orgie, czy nawet składanie ludzi w ofierze. Ale nie - Kybele doprowadziła swojego kochanka Attisa do takiego stanu, że ten w szaleństwie odciął sobie genitalia, jednak uleczono go i nadal musiał brać udział w orgiach przez nią organizowanych. Te znacznie skromniejsze wersje tych imprez, które opisywane były przez starożytnych autorów żyjących w II w ne, a które nazwywane były Ludi Magelenses trwały od 4 do 10 kwietnia i obejmowały widowiska, wyścigi konne, uczty, składanie ofiar, a na koniec oblewanie wyznawców krwią (wówczas już byłą to krew byka, ale możemy przyjąć, że w czasach Kybele była to krew jakiegoś niewinnego śmiertelnika, którego wcześniej złożono w ofierze). Do czasów Oktawiana Augusta Rzymianie, zgodnie z uchwałą senatu, mieli zakaz uczestniczenia w praktykach kultu Kybele.
No dobrze. Dział HR, jak w każdej korporacji, przeznaczał kogoś na ofiarę w trakcie tych imprez integracyjnych. Zazwyczaj kogoś z maluczkich, komu wydawało się, że otrzymując zaproszenie na taką imprezę staje się równy co najmniej dyrektorowi, jak nie samemu prezesowi. Czy kimś takim maluczkim była Westa? Wątpliwe - ona zajmowała się końcową obróbką pozyskiwanego materiału roślinnego. Obróbką cieplną, a dokładniej pieczeniem z uzyskanego ziarna chleba. W późniejszych, niemitycznych już czasach, była także patronką młynarzy i piekarzy. Westa była więc kimś, z kim nie warto zadzierać, a i posiadana przez nią specjalistyczna wiedza nie była łatwa do uzyskania w inny sposob. A więc nie Westa była ofiarą. Nie był nią też Priap, bowiem on znał wszelkiego rodzaju tajniki hodowli krzewów winnych. Te jego wyskoki i molestowanie koleżanek po fachu były po prostu tolerowane - bez darów pozyskanych dzięki jego wiedzy te imprezy integracyjne nie byłyby wogóle możliwe do przetrwania.
Taką ofiarą w tym właśnie przypadku mógł być Sylen, o którym Owidiusz napisał, że nikt go nie zaprosił. Sylen jakiś czas wcześniej udostępnił pewne tajniki wiedzy zakazanej Midasowi, a ten ostatni zbił na tym olbrzymi majątek. Ale niestety nie mamy żadnych dokładnych informacji, więc są to jedynie domysły.
No dobrze. Wyjazd integracyjny korporacji Misr się skończył i nic specjalnego z tego nie wyszło na przyszłość. Jedynie Priap zamiast spodziewanych obłapianek otrzymał solidną burę. A wszystko przez głupiego osła, który obudził śpiącą Westę. Dlatego po powrocie na swoją badawczą placówkę w Lampsakos wydał nakaz zabicia wszystkich osłów, i aż po czasy Owidiusza właśnie na jego ołtarzach jako ofiary składane były właśnie te zwierzęta.
tagi: rzym mitologia olimpijczycy misr agronomia
![]() |
Pioter |
25 lutego 2025 18:15 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter |
25 lutego 2025 18:56 |
A ośle ławki w szkołach to pokłosie tego kultu...:)
![]() |
Mingus @Pioter |
25 lutego 2025 19:12 |
Albo osioł dardanelski też skądś się wziął
![]() |
Pioter @Mingus 25 lutego 2025 19:12 |
25 lutego 2025 19:28 |
Już prędzej. W końcu tam gdzieś miała się odbyć ta impreza integracyjna.
![]() |
Mingus @Pioter |
26 lutego 2025 11:37 |
abstrahując od tego zdarzenia, tak sobie myślę jak wiele zdarzń i postaci które Pan opisuje pozostało w potocznym języku do dzisiaj. I jak to się rozprzestrzeniało, "świat mały" było aktualne i wtedy. No i możliwe ze antyk miał już swojego Pudelka, a beka z tego czy innego gościa niosła sie szeroko :)
![]() |
Pioter @Mingus 26 lutego 2025 11:37 |
26 lutego 2025 13:21 |
Bo nic nowego w zasadzie się w historii nie pojawiło. Zmieniają się tylko postacie i czasem jakie śdrobne szczegóły.