-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Wizyta w wyroczni

Pauzaniasz pozostawił nam, wsród różnych opisów zabytków oraz wielu różnych dygresji, także opis pewnych misteriów obywających się na cześć Trofoniusza. Otóż w mieście Labadei w Beocji znajdowała się wyrocznia przez niego zaprojektowana, a sam Pauzaniasz pewnego dnia postanowił skorzystać z jej usług.

Nad brzegiem rzeki stoi świątynia, w której znajduje się posąg dziewczyny trzymającej gęś w ramionach. W jaskini zaś są źródła rzeki i stojące posągi, których berła obramowane są wężami. Można by przypuszczać, że są to posągi Asklepiosa i Hygiei, ale mogą to być również posągi Trofoniosa
i Herkyny, skoro - jak mówią - węże w równym stopniu związane są z Trofoniosem, co z Asklepiosem. Nad brzegiem rzeki jest grób Arkezylaosa, którego kości miał przenieść spod Troi Lejtos.
 Najwspanialszym zabytkiem w gaju jest świątynia Trofoniosa i jego posąg przypominający Asklepiosa, wykonany przez Praksytelesa. Jest tu również świątynia Demetry z przydomkiem Europa i posąg Zeusa Hyetiosa [tj. Deszczowego] pod gołym niebem. Na drodze do wyroczni i dalej, w kierunku gór,
znajdziesz tzw. teren polowań Kory i przybytek Zeusa Bazyleusa [tj. Króla]. Budowy tej świątyni nie ukończono, czy to ze względu na jej olbrzymie rozmiary, czy też na długotrwałość następujących po sobie wojen. W drugiej zaś [jego] świątyni znajdziesz posągi Kronosa, Hery i Zeusa. Jest tu również
świątynia Apollona.
A z otrzymaniem wyroczni rzecz się ma następująco. Gdy ktoś zdecyduje się wejść do wyroczni Trofoniosa, musi najpierw na określony czas zamieszkać w pewnym pomieszczeniu, które jest świętym miejscem Łaskawego Bóstwa i Łaskawego Losu. Dopóki tu przebywa, musi poddać się obowiązującym tu aktom oczyszczenia i m. in. powstrzymać się od ciepłej kąpieli, a kąpać się w rzece Herkynie. Ma zaś pod dostatkiem mięsa ofiarnego, bo wszedłszy tam, składa ofiarę zarówno Trofoniosowi, jak i jego dzieciom, oraz Apollonowi, Kronosowi, Zeusowi Bazyleusowi, Herze z przydomkiem Henioche [tj. Po-wożącej Rydwanem] i Demetrze nazywanej Europą, która miała ponoć piastować Trofoniosa.
Przy każdej składanej ofierze obecny jest wróżbita, który obserwuje jej wnętrzności i na tej podstawie przepowiada schodzącej tu osobie, czy Trofonios będzie łaskawy i przyjmie ją życzliwie. Wnętrzności żadnych ofiar nie objawiają tak dokładnie usposobienia Trofoniosa, jak wnętrzności baranka, którego
każdy owej nocy, gdy schodzi na dół, składa w ofierze nad samą jamą, przyzywając jednocześnie Agamedesa. Poprzednie ofiary, jeśli nawet wróżyły pomyślnie, nie mają żadnego znaczenia, dopóki nie potwierdzi tego ofiara z baranka. Jeśli natomiast wróżby się potwierdzą, pytający schodzi do wyroczni, pełen nadziei.
Schodzi zaś w taki oto sposób. Najpierw dwaj chłopcy z miasta w wieku lat około trzynastu, zwani Hermami, prowadzą go w nocy nad rzekę Herkynę, a przyprowadziwszy, namaszczają oliwą, obmywają i dokonują wszystkich innych niezbędnych czynności, jakie do nich należą. Stąd prowadzą go już
kapłani, ale nie wprost do wyroczni, lecz do położonych obok siebie źródeł.
Tutaj musi się on napić wody zwanej Lete [tj. Zapomnienie], by zapomnieć o wszystkim, co stanowiło przedmiot jego troski. Następnie pije inną wodę, Mnemozyne [tj. Pamięć], dzięki której ma sobie przypomnieć, co widział schodząc tutaj. Po obejrzeniu posągu, który jest ponoć dziełem Dedala i pokazywany jest przez kapłanów tylko tym, którzy zamierzają zejść do Trofoniosa, po obejrzeniu więc tego posągu, uczczeniu go i odprawieniu przed nim modlitw schodzi do wyroczni ubrany w lniany chiton podpasany wstążkami i w butach pochodzących z tego regionu.
Wyrocznia znajduje się powyżej gaju, na górze. Otacza ją dokoła wykonany z białego marmuru fundament, którego obwód równa się obwodowi niewielkiego klepiska, a wysokość ma zaledwie dwa łokcie. Na fundamencie tym ustawione są obeliski wykonane ze spiżu, podobnie jak łączące je poprzeczki. W ogrodzenie to wbudowane są drzwi. Wewnątrz ogrodzenia zaś jest szczelina w ziemi, ale nie naturalna, lecz zrobiona z wielką
starannością i znajomością sztuki murarskiej.
Kształt tej budowli przypomina piec do pieczenia chleba. Jej szerokość mierzona przez środek wynosi około czterech łokci, głębokość zaś nie może być szacowana na więcej niż osiem. Nie zrobiono tu żadnych schodów. Kiedy więc wchodzi ktoś do Trofoniosa, przynoszą mu lekką i cienką drabinkę.
Po zejściu na dół dostrzega on otwór między podłogą i budowlą. Szerokość tego otworu zdaje się wynosić dwie piędzie, wysokość zaś jedną.
Wchodzący kładzie się plecami na podłodze, trzymając w ręku placki jęczmienne zagniecione z miodem, wsuwa stopy w otwór i przyciąga się całym ciałem, usiłując włożyć doń również kolana. Po włożeniu ich tam reszta ciała zostaje natychmiast porwana, tak jak porywa człowieka największy i najbardziej rwący potok. Następnie tym, którzy znaleźli się już w przybytku, przepowiada się przyszłość, nie wszystkim jednak w ten sam sposób, lecz jednym przez wrażenia wzrokowe, drugim przez słuchowe. Powrót odbywa się przez ten sam otwór i tak samo stopami do przodu.
Mówią, że nikt z tych, którzy tu weszli, nie zginął, oprócz pewnego strażnika, Demetriusza. Twierdzą jednak, że nie dopełnił on żadnego z obowiązujących w świątyni obrzędów, zszedłszy nie po to, by zasięgnąć wyroczni boga, lecz z myślą ograbienia świątyni ze złota i srebra. Jego ciało widziano ponoć w różnych miejscach, nie zostało natomiast wyrzucone przez otwór świętych ust. Inne jeszcze rzeczy opowiadano o tym człowieku.
Powtórzyłem to tylko, co najbardziej godne uwagi. Wychodzącego z przybytku Trofoniosa przejmują w swe ręce znów kapłani. Sadzają go na krześle, zwanym „krzesłem Pamięci", które stoi w pobliżu przybytku. Kiedy już tam usiądzie, pytają go, co widział i czego się dowiedział. Po otrzymaniu zaś wiadomości przekazują go jego bliskim. Ci przenoszą go, sparaliżowanego strachem i nieświadomego, kim jest i kto go otacza, do pomieszczenia, w którym już wcześniej przebywał przed Łaskawym Bóstwem i Łaskawym Losem. Później odzyskuje on oczywiście pełną świadomość i uśmiech powraca na jego oblicze.
Opisuję to nie ze słyszenia. Sam bowiem zasięgałem rady tej wyroczni i obserwowałem innych w tej sytuacji. Każdy, kto zszedł do przybytku Trofoniosa, jest zobowiązany do spisania wszystkiego, co widział tam i słyszał, na tabliczce wotywnej.

Na pewno było to niezwykłe przeżycie. Nie to, co udanie się do Delf i wysłuchanie jakiegoś wierszyka.

No dobrze, ale kim wogóle był ten cały Trofonios? Był on architektem i budowniczym. Uznawano go za syna Apolla, a do jego największych osiągnięć należały świątynia Apolla w Delfach, pałac Amfitriona w Tebach oraz skrabce wybudowane dla Augiasza czy Hynierusa. W przypadku tego drugiego skrabca Pauzaniasz podaje dość ciekawą anegdotę:

Erginos zaś widząc, że jego współobywatele są już całkowicie wyczerpani klęskami, zawarł z Heraklesem pokój. Pragnąc gorąco przywrócić krajowi dawne bogactwo i świetność, zaniedbał inne sprawy i nie zauważył nawet, że zbliżył się do starości, bezżenny i bezdzietny. Kiedy już stał się bogaty, zapragnął jednak mieć dzieci.

Posłuszny wyroczni, wziął młodą żonę, z której zrodzili się Trofonios i Agamedes. Trofonios jest ponoć synem Apollona, nie Erginosa, w co gotów jestem uwierzyć, jak każdy, kto chodził do Trofoniosa, by zasięgnąć jego wyroczni. Powiadają, że kiedy chłopcy dorośli, potrafili budować świątynie dla bogów
i pałace dla ludzi. Wznieśli m. in. świątynię dla Apollona w Delfach i skarbiec dla Hyrieusa. Położyli w nim jeden z kamieni w ten sposób, że można go było wyjąć od zewnątrz. Brali wiec zawsze, kiedy im było trzeba, któryś ze złożonych tam skarbów. Hyrieus zaś był ogromnie zdumiony, gdy widział nie naruszone pieczecie i zamki, a jednocześnie zmniejszającą się wciąż liczbę skarbów.
Toteż nad naczyniami, w których złożono srebro i złoto, ustawił rodzaj pułapki, by schwytać w nią tego, kto wejdzie i zechce wziąć jakieś skarby. Skoro wiec Agamedes wszedł do skarbca, wpadł w więzy. A wówczas Trofonios odciął mu głowę, by nie mógł go wydać jako wspólnika, gdy z nadejściem
dnia zostanie poddany torturom.
Rozstąpiła się jednak ziemia i pochłonęła Trofoniosa w tym właśnie miejscu, gdzie w gaju w Lebadei znajduje się tzw. wilczy dół Agamedesa, obok kamiennej steli.

Tym budowniczym pułapki na złodziei był podobno sam Dedal.

Ale powrócmy do niezwykłego przeżycia opisanego przez Pauzanisza, który brał udział w najróżniejszych misteriach, jednak akurat te wyjątkowo opisał, nie zasłaniając się obowiązkowym zachowaniem tajemnicy wobec osób niedopuszczonych do misteriów. Te misteria w wyroczni Trofoniosa wydają się wyjątkowo łagodne w przebiegu - kilka dni odpoczynku i kąpieli, zażycie jakiegoś narkotyku podanego przez kapłanów, wejście do ciemnego i klaustrofobicznego pomieszczenia oraz nagłe szarpnięcie uwalniające narkotyczne wizje. A później opisanie tego wszystkiego. I pewnie dlatego żadna tejemnica nie obowiązywała uczetników tych miesteriów. A nawet jakby miało tam coś przerażającego miejsce, to zawsze można było powiedzieć, że to tylko narkotyczne wizje.

Inaczej pewnie było w Eleusis z misteriami ku czci Demetr czy Dionizosa. Tamte bowiem odnosiły się jednoznacznie do zabicia i pożarcia przez Tytanów, a także późniejszego odrodzenia bóstwa. Tamte misteria przypominały więc składanie ofiar Molochowi w Fenicji czy Kartaginie i były w zasadzie publiczne, a nawet obowiązkowe, bowiem w VII wieku pne misteria eluzyjskie zostały usankcjonowane jako element państwowego kultu ateńskiego.

Te odywające się w Labadei były misteriami prywatnymi i bezkrwawymi. Do tego nawet w żaden sposob nie reklamowano działałności tej wyroczni. Była więc ona dostepna tylko dla tych, którzy w jakiś sposób się o nich dowiedzieli. Oraz była ukryta przed przed przypadkowymi odwiedzinami.

Beoci, nieświadomi istnienia tej wyroczni, dowiedzieli się o niej w takich oto okolicznościach. Kiedy od ponad roku nie spadł deszcz, wysłali ze wszystkich swych miast posłów do Delf. Gdy ci prosili boga o ratunek w związku z suszą, Pytia poleciła im udać się do Trofoniosa w Lebadei i szukać go u niego. Po przybyciu do Lebadei nie mogli jednak znaleźć wyroczni. Wówczas Saon, poseł z miasta Akrajfnionu, który był wśród nich najstarszy, dostrzegł rój pszczół. Postanowił więc udać się tam, dokąd te polecą. Wkrótce ujrzał, że w pewnym miejscu wlatują one pod ziemię, i tak trafił do wyroczni. Powiadają, że Trofonios pouczył owego Saona o ustanowionym tu obrządku i o wszystkich innych regułach obowiązujących w wyroczni.



tagi: antyk  hellada  wyrocznia  pauzaniasz 

Pioter
19 grudnia 2024 05:00
8     865    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @Pioter
19 grudnia 2024 10:20

"...dostrzegł rój pszczół. Postanowił więc udać się tam, dokąd te polecą. Wkrótce ujrzał, że w pewnym miejscu wlatują one pod ziemię, i tak trafił do wyroczni."

Bardzo poetyckie kompendium wiedzy o roli obserwacji w działaniach kontrwywiadu.

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @Pioter
19 grudnia 2024 11:22

To opis starożytnego pubu dla młośników dragów. Te przybytki z jakiś względów nie mogly być w miejscach "reprezentacyjnych" ani nie mogły się reklamować. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 19 grudnia 2024 11:22
19 grudnia 2024 11:29

Protoplaści masonerii po prostu.

W końcu czcili tam architekta, który w taki sposób projektował skarbce, żeby po cichu wynosić z nich co ciekawsze precjoza.

zaloguj się by móc komentować

atelin @Pioter 19 grudnia 2024 11:29
19 grudnia 2024 11:37

To może Dedal za bardzo obciążył Ikara skarbami? Bo młody i udźwignie? A później legenda, że młody chciał do słońca?

zaloguj się by móc komentować

Pioter @atelin 19 grudnia 2024 11:37
19 grudnia 2024 11:39

Podobno uciekali łodziami z Krety. Dwiema. I tę łódź Ikara Kreteńczycy dogonili. Może przeciążona była ;)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 19 grudnia 2024 11:29
19 grudnia 2024 11:40

No fakt...nie zwróciłem na to uwagi. Ale jaja! Masoni - narkomani. I do tego nie wahający się uciąć towarzyszowi głowy z obawy przed wsypą. Co i tak - jak widać na tym przykładxie - nie chroni przed wpadnięciem w dół.

 

 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować