-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Religijność elit rzymskich

W zasadzie to około 70 r ne do samego Rzymu chrześcijaństwo już zdażyło dotrzeć. To kilka lat po śmierci Apostoła Pawła. Popatrzmy jednak na to co w tej sprawie miał do powiedzenia nasz narrator, czyli Pliniusz:

Przeto‎ ‎też‎ ‎badanie‎ ‎obrazu‎ ‎i‎ ‎kształtu Boga‎ ‎poczytuję‎ ‎za‎ ‎słabość‎ ‎umysłu‎ ‎ludzkiego. Czemkolwiek‎ ‎jest‎ ‎Bóg,‎ ‎jeżeli‎ ‎tylko‎ ‎jest‎ ‎inny,‎ ‎i w‎ ‎którejkolwiek‎ ‎części,‎ ‎jest‎ ‎on‎ ‎cały zmysłem,‎ ‎cały‎ ‎wzrokiem,‎ ‎cały‎ ‎słuchem, cały‎ ‎duszą,‎ ‎cały‎ ‎umysłem,‎ ‎cały‎ ‎sobą. Wierzyć‎ ‎zaś‎ ‎w‎ ‎niezliczonych,‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎z‎ ‎cnót i‎ ‎zbrodni‎ ‎ludzkich,‎ ‎jako‎ ‎to:‎ ‎wstydu,‎ ‎zgody, nadziei,‎ ‎sławy,‎ ‎łagodności,‎ ‎wiary,‎ ‎tworzyć bogów,‎ ‎albo‎ ‎(jak‎ ‎się‎ ‎Demokrytowi‎ ‎podobało) a‎ ‎szczególniej‎ ‎bóstw‎a‎ ‎karzące‎ ‎i‎ ‎nagradzające
przypuszczać,‎ ‎okazuje‎ ‎większe‎ ‎jeszcze‎ ‎głupstwo.‎ ‎Ułomny‎ ‎i‎ ‎frasobliwy‎ ‎rodzaj‎ ‎ludzki, pomnąc‎ ‎na‎ ‎swoje‎ ‎słabość,‎ ‎podzielił‎ ‎bóstwo na‎ ‎części,‎ ‎aby‎ ‎tym‎ ‎sposobem‎ ‎każdy‎ ‎tę‎ ‎część bóstwa‎ ‎najbardziej‎ ‎czcić‎ ‎mógł,‎ ‎której‎ ‎najwięcej‎ ‎potrzebuje.‎ ‎Przeto‎ ‎tez‎ ‎znajdujemy‎ ‎u‎ ‎różnych‎ ‎narodów‎ ‎różne‎ ‎nazwiska‎ ‎i‎ ‎niepoliczone‎ ‎mnóstwo‎ ‎w‎ ‎nich‎ ‎bóstw;‎ ‎bo‎ ‎nawet piekło,‎ ‎choroby‎ ‎i‎ ‎morowe‎ ‎zarazy,‎ ‎w‎ ‎rzędzie‎ ‎bóstw‎ ‎umieszczono,‎ ‎ponieważ‎ ‎w‎ ‎troskliwej‎ ‎bojaźni‎ ‎pragniemy‎ ‎je‎ ‎ubłagać.‎ ‎Z‎ ‎tego‎ ‎tez powodu‎ ‎poświęcono‎ ‎publicznie‎ ‎świątynię‎ ‎Febrze na‎ ‎górze‎ ‎Patacium,‎ ‎Orbonie‎ ‎obok‎ ‎świątyni Larów‎ ‎i‎ ‎ołtarze‎ ‎złym‎ ‎losom‎ ‎na‎ ‎górze‎ ‎exkwilijskiej.‎ ‎Ztąd‎ ‎poznać‎ ‎można,‎ ‎że‎ ‎liczba‎ ‎niebian,‎ ‎większą‎ ‎jest‎ ‎od‎ ‎liczby‎ ‎ludzi,‎ ‎gdy‎ ‎każdy pojedynczy‎ ‎człowiek‎ ‎tworzy‎ ‎dla‎ ‎samego‎ ‎siebie szczególne‎ ‎bóstwa,‎ ‎przybierając‎ ‎sobie‎ ‎Juniony i‎ ‎Gieniusze.‎ ‎Niektóre‎ ‎zaś‎ ‎narody‎ ‎mają‎ ‎za bogów‎ ‎pewne‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎plugawe‎ ‎zwierzęta i‎ ‎wiele‎ ‎innych‎ ‎rzeczy,‎ ‎które‎ ‎wstyd‎ ‎wymienić‎ ‎zabrania,‎ ‎i‎ ‎na‎ ‎śmierdzące‎ ‎potrawy‎ ‎i‎ ‎tym podobne‎ ‎rzeczy‎ ‎przysięgają.‎ ‎Wierzyć‎ ‎zaś,‎ ‎że pomiędzy‎ ‎bogami‎ ‎istną‎ ‎małżeństwa,‎ ‎z‎ ‎których od‎ ‎tylu‎ ‎wieków‎ ‎nikt‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎urodził;‎ ‎że‎ ‎jedni‎ ‎z‎ ‎tych‎ ‎bogów‎ ‎są‎ ‎starzy‎ ‎i‎ ‎zawsze‎ ‎siwi,‎ ‎inni młodzieńce‎ ‎i‎ ‎chłopcy,‎ ‎czarnego‎ ‎koloru,‎ ‎skrzydlaci,‎ ‎kulawi,‎ ‎z‎ ‎jaja‎ ‎wykluci,‎ ‎i‎ ‎naprzemian jeden‎ ‎dzień‎ ‎żywi,‎ ‎drugi‎ ‎umarli,‎ ‎jest‎ ‎prawie‎ ‎dziecinnem‎ ‎głupstwem.‎ ‎Lecz‎ ‎przechodzi wszelką‎ ‎bezczelność,‎ ‎wystawiać‎ ‎sobie‎ ‎pomiędzy
nimi‎ ‎cudzołóstwa,‎ ‎kłótnie‎ ‎i‎ ‎nienawiści,‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎bóstw‎a‎ ‎kradzieży‎ ‎i‎ ‎zbrodni.‎ ‎Bogiem‎ ‎jest śmiertelnikowi‎ ‎ten,‎ ‎który‎ ‎mu‎ ‎pomaga,‎ ‎i‎ ‎ta droga‎ ‎do‎ ‎wiecznej‎ ‎sławy.‎ ‎Tą ‎szli‎ ‎celniejsi Rzymianie,‎ ‎nią‎ ‎i‎ ‎teraz‎ ‎niebiańskiemi‎ ‎krokami‎ ‎dąży‎ ‎z‎ ‎potomstwem‎ ‎swoiem‎ ‎największy po‎ ‎wszystkie‎ ‎wieki‎ ‎wladzca‎ ‎Wespazyan
August,‎ ‎podpora‎ ‎skołatanego‎ ‎państwa.‎ ‎To‎ ‎jest najdawniejszy‎ ‎zwyczaj‎ ‎okazywania‎ ‎dobrze‎ ‎zasłużonym‎ ‎wdzięczności,‎ ‎policzając‎ ‎icli‎ ‎między bogi.‎ ‎Takim‎ ‎tez‎ ‎sposobem‎ ‎nazwiska‎ ‎wszystkich‎ ‎innych‎ ‎bogów‎ ‎i‎ ‎wspomnianych‎ ‎dopiero gwiazd,‎ ‎z‎ ‎zasług‎ ‎ludzi‎ ‎powstały.‎ ‎Że‎ ‎Jowisz i‎ ‎Merkury,‎ ‎ze‎ ‎inne‎ ‎innem‎ ‎nazwiskiem
oznaczone‎ ‎istoty‎ ‎są;‎ ‎ze‎ ‎jest‎ ‎nomenklatura‎ ‎niebieska,‎ ‎nie‎ ‎zaprzeczy‎ ‎temu‎ ‎nikt,‎ ‎kto‎ ‎sobie‎ ‎wyłożyć‎ ‎to‎ ‎umie.‎ ‎Śmiać‎ ‎się‎ ‎atoli‎ ‎trzeba,‎ ‎ze‎ ‎owo najwyższe,‎ ‎jakiekolwiek‎ ‎ono‎ ‎jest,‎ ‎bóstwo,‎ ‎ma mieć‎ ‎pieczę‎ ‎o‎ ‎rzeczach‎ ‎ludzkich.‎ ‎Nie‎ ‎mamyż mniemać‎ ‎i‎ ‎wątpić‎ ‎o‎ ‎tern,‎ ‎że‎ ‎tak‎ ‎smutnem‎ ‎i‎ ‎rozlicznem‎ ‎zatrudnieniem‎ ‎byłoby‎ ‎sprofanowanem?
Zaledwie‎ ‎prawie‎ ‎osądzić‎ ‎można,‎ ‎co‎ ‎jest‎ ‎korzystniejszym‎ ‎dla‎ ‎rodzaju‎ ‎ludzkiego,‎ ‎czy‎ ‎to,‎ ‎że‎ ‎jedni‎ ‎żadnej‎ ‎czci‎ ‎bogom‎ ‎nie‎ ‎okazują,‎ ‎czy‎ ‎też,‎ ‎że inni‎ ‎oddają‎ ‎im‎ ‎takową‎ ‎w‎ ‎sposobie‎ ‎zawstydzającym. Powierzchowne‎ ‎wypełniają‎ ‎obrządki,‎ ‎na‎ ‎palcach noszą‎ ‎bogów,‎ ‎zabijają‎ ‎naw‎et‎ ‎potwory,‎ ‎które‎ ‎czcza; wymyślają‎ ‎dla‎ ‎nich‎ ‎potrawy,‎ ‎a‎ ‎jednak‎ ‎okrutnie się‎ ‎z‎ ‎nimi‎ ‎obchodzą,‎ ‎niedozwalając‎ ‎im‎ ‎nawet snu‎ ‎spokojnego.‎ ‎Nie‎ ‎zawierają‎ ‎małżeństw,‎ ‎nie przybierają‎ ‎dzieci,‎ ‎ani‎ ‎nakoniec‎ ‎żadnej‎ ‎innej rzeczy‎ ‎bez‎ ‎świętych‎ ‎obrządków‎ ‎nie‎ ‎przedsiębiorą.‎ ‎Inni‎ ‎grzeszą‎ ‎na‎ ‎kapitolium‎ ‎i‎ ‎krzywoprzysięgają‎ ‎przed‎ ‎Jowiszem‎ ‎grzmiącym;‎ ‎tym
wychodzą‎ ‎na‎ ‎pożytek‎ ‎zbrodnie,‎ ‎owym‎ ‎pobożność‎ ‎ich‎ ‎ściąga‎ ‎nieszczęścia.
Wymyślili‎ ‎sobie‎ ‎przecież‎ ‎śmiertelnicy‎ ‎pomiędzy‎ ‎temi‎ ‎dwoma‎ ‎zdaniami‎ ‎pośrednie‎ ‎bóstwo,‎ ‎aby tym‎ ‎sposobem‎ ‎mniej‎ ‎jeszcze‎ ‎jasny‎ ‎o‎ ‎Bogu‎ ‎był domysł.‎ ‎W‎ ‎całym‎ ‎bowiem‎ ‎świecie,‎ ‎we‎ ‎wszystkich‎ ‎miejscach‎ ‎i‎ ‎godzinach,‎ ‎wszystkich‎ ‎głosy samej‎ ‎tylko‎ ‎Fortuny‎ ‎wzywa‎ ‎ja;‎ ‎one‎ ‎same‎ ‎tylko wymieniają,‎ ‎one‎ ‎oskarżają‎ ‎i‎ ‎winią,‎ ‎o‎ ‎niej‎ ‎myślą, one‎ ‎chwała,‎ ‎one‎ ‎sarnę‎ ‎tylko‎ ‎strofują‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎złorzeczeniami‎ ‎cześć‎ ‎jej‎ ‎oddają;‎ ‎wielu‎ ‎zaś‎ ‎poczytuje ją ‎także‎ ‎za‎ ‎skrzydlatą ‎i‎ ‎ślepą,‎ ‎niestałą,‎ ‎płochą, zmienną,‎ ‎sprzyjającą ‎niegodnym.‎ ‎Mówią,‎ ‎ze wszystko‎ ‎od‎ ‎niej‎ ‎pochodzi,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎całej‎ ‎rachubie śmiertelników‎ ‎zysk‎ ‎i‎ ‎stratę‎ ‎na‎ ‎jej‎ ‎tylko‎ ‎karb kładą.‎ ‎Tak‎ ‎dalece‎ ‎jesteśmy‎ ‎podlegli‎ ‎losowi, ze‎ ‎los‎ ‎sam‎ ‎za‎ ‎Boga‎ ‎uważamy,‎ ‎zkąd‎ ‎się‎ ‎okazuje, jak‎ ‎niepewną‎ ‎rzeczą‎ ‎jest:‎ ‎czy‎ ‎Bóg‎ ‎jest‎ ‎lub‎ ‎nie. Inni‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎mniemanie‎ ‎odrzucając,‎ ‎przypisują‎ ‎swój‎ ‎los‎ ‎gwiazdom,‎ ‎pod‎ ‎któremi‎ ‎się rodzili;‎ ‎i‎ ‎wierzą,‎ ‎ze‎ ‎Bóg‎ ‎przeznaczywszy‎ ‎raz los‎ ‎wszystkim‎ ‎przyszłym‎ ‎pokoleniom,‎ ‎o‎ ‎resztę
się‎ ‎nie‎ ‎troszczy.‎ ‎Mniemanie‎ ‎to‎ ‎zaczyna‎ ‎się wkorzeniać,‎ ‎a‎ ‎uczeni,‎ ‎równie‎ ‎jak‎ ‎nieokrzesane‎ ‎pospólstwo,‎ ‎bieży‎ ‎za‎ ‎niem‎ ‎na‎ ‎oślep.
Ztąd‎ ‎poszły‎ ‎wróżenia‎ ‎z‎ ‎piorunów,‎ ‎przepowiadania‎ ‎wyroczni,‎ ‎proroctwa‎ ‎wieszczków,‎ ‎a‎ ‎nawet,‎ ‎o‎ ‎czem‎ ‎i‎ ‎mówić‎ ‎nie‎ ‎warto,‎ ‎wyprowadzanie‎ ‎pewnych‎ ‎znaczeń‎ ‎z‎ ‎kichania‎ ‎i‎ ‎potknień w ‎czasie‎ ‎wieszczenia.‎ ‎Ubóstwiony‎ ‎August‎ ‎za zły‎ ‎znak‎ ‎poczytał,‎ ‎gdy‎ ‎w‎ ‎dniu,‎ ‎w‎ ‎którym‎ ‎w‎ ‎rokoszu‎ ‎wojskowym‎ ‎zaledwie‎ ‎nie‎ ‎upadł,‎ ‎obuł obuwie‎ ‎na‎ ‎wspak.‎ ‎Pojedyncze‎ ‎te‎ ‎przypadki‎ ‎okazują,‎ ‎ze‎ ‎śmiertelnicy‎ ‎niczego‎ ‎przewidzieć‎ ‎nie‎ ‎mogą;‎ ‎tylko‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎pewnem,‎ ‎iż‎ ‎nic‎ ‎pewnego‎ ‎nie masz‎ ‎i‎ ‎ze‎ ‎nic‎ ‎nędzniejszego‎ ‎i‎ ‎dumniejszego‎ ‎nad człowieka.‎ ‎Inne‎ ‎bowiem‎ ‎istoty‎ ‎maja‎ ‎pieczę tylko‎ ‎o‎ ‎pokarm,‎ ‎przestając‎ ‎na‎ ‎tym,‎ ‎który‎ ‎im dobroczynna‎ ‎natura‎ ‎dobrowolnie‎ ‎udziela;‎ ‎samo to‎ ‎juz‎ ‎dobrodziejstwo,‎ ‎ze‎ ‎o‎ ‎sławie,‎ ‎pieniądzach,‎ ‎dumie,‎ ‎a‎ ‎zwłaszcza‎ ‎o‎ ‎śmierci‎ ‎nie‎ ‎pomyślą,‎ ‎nad‎ ‎wszystkie‎ ‎przenosić‎ ‎należy.
Lecz‎ ‎z‎ ‎doświadczenia‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎wierzyć‎ ‎wypada,‎ ‎ze‎ ‎bogowie‎ ‎mają‎ ‎pieczę‎ ‎o‎ ‎rzeczach‎ ‎ludzkich;‎ ‎ze‎ ‎kary‎ ‎za‎ ‎zbrodnie‎ ‎niekiedy‎ ‎przez‎ ‎bóstwo,‎ ‎tak‎ ‎wielkiem‎ ‎zatrudnieniem‎ ‎zajęte,‎ ‎odłożone,‎ ‎ale‎ ‎nigdy‎ ‎opuszczone‎ ‎być‎ ‎nie‎ ‎mogą;‎ ‎ze nakoniec‎ ‎człowiek,‎ ‎jako‎ ‎najbliższa‎ ‎bóstwu‎ ‎istota,‎ ‎nie‎ ‎dla‎ ‎tego‎ ‎stworzony‎ ‎został,‎ ‎aby‎ ‎podłością‎ ‎obok‎ ‎zw‎ierząt‎ ‎stanął.‎ ‎W‎ ‎niedoskonałości‎ ‎zaś swojego‎ ‎przyrodzenia‎ ‎tę‎ ‎człowiek‎ ‎ma‎ ‎szczególną‎ ‎pociechę:‎ ‎ze‎ ‎nawet‎ ‎Bóg‎ ‎nie‎ ‎wszystko
potrafi.‎ ‎Albowiem‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎sobie,‎ ‎chociażby i‎ ‎chciał,‎ ‎śmierci‎ ‎przeznaczyć,‎ ‎co‎ ‎najlepszego w‎ ‎takiej‎ ‎nędzy‎ ‎żywota‎ ‎człowiekowi‎ ‎udzielił; nie‎ ‎może‎ ‎obdarzyć‎ ‎wiecznością‎ ‎śmiertelnych, ani‎ ‎wskrzesić‎ ‎zmarłych,‎ ‎ni‎ ‎też‎ ‎sprawić,‎ ‎iżby ten,‎ ‎który‎ ‎żył,‎ ‎nie‎ ‎był‎ ‎żył;‎ ‎który‎ ‎godności piastował,‎ ‎nie‎ ‎był‎ ‎ich‎ ‎piastował,‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎ma
żadnego‎ ‎prawa‎ ‎do‎ ‎przeszłości,‎ ‎prócz‎ ‎prawa‎ ‎zapomnienia;‎ ‎i‎ ‎(ażeby‎ ‎także‎ ‎żartobliwemi dowodami‎ ‎okazać,‎ ‎w‎ ‎czem‎ ‎nam‎ ‎bóstwo‎ ‎jest‎ ‎równe) nie‎ ‎może‎ ‎sprawić,‎ ‎ażeby‎ ‎dwa‎ ‎razy‎ ‎dziesięć‎ ‎nie czyniło‎ ‎dwudziestu,‎ ‎i‎ ‎wiele‎ ‎tym‎ ‎podobnych‎ ‎rzeczy;‎ ‎z‎ ‎czego‎ ‎wyjaśnia‎ ‎się‎ ‎niewątpliwie‎ ‎potęga‎ ‎przyrodzenia‎ ‎i‎ ‎ono‎ ‎jest‎ ‎tem,‎ ‎co‎ ‎Bogiem‎ ‎zowiemy.
Zboczenie‎ ‎to‎ ‎od‎ ‎rzeczy‎ ‎nie‎ ‎było‎ ‎zbyteczne, z‎ ‎przyczyny‎ ‎wznawianego‎ ‎często‎ ‎pytania‎ ‎o‎ ‎Bogu.

 

 

 

 



tagi: religia  pliniusz  imperium romanum 

Pioter
21 września 2024 05:22
3     859    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Pioter
21 września 2024 08:17

Pliniusz deista

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter
21 września 2024 08:28

No i w sumie to bardzo trafne określenie, że bogiem jest ten, który czlowiekowi pomaga. Czysty utylitsryzm. Tak jak dzis,tak jak zawsze. Chrzescijanstwo, jesli chce sie rozwojac nie moze isc w strone utylitaryzmu, praktycznosci, bo i tak przegra w konkurencji z tym calym poganstwem. A widac, że poszli i stad w takiej Brazyli juz 25% populacji to utylitarni, praktyczni protestanci.

No ale jak soe wyrzuca takie pidstawowe pojecie, jak ofiara, to czlowiek zaczyna watpic w sens  cierpienia i przeciwnosci. I szika sobie bogow, ktorzy rozwiążą problemy zdrowotne i materialne. W ten sposób wlasnie Hindusi maprodukowali sobie bogow. Mysle nawet, ze caly ten politeizm to wlasnie takii religijny podvoj ludow Indii.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 21 września 2024 08:17
22 września 2024 08:08

Deista to może nie. Deizm jest ściśle związany z wykoncypowanym przez nowożytną naukę obrazem świata jako doskonałego, autonomicznego mechanizmu, który żadnego boga do działania nie potrzebuje. „Ta hipoteza nie była mi do niczego potrzebna”, miał odpowiedzieć Laplace na pytanie Napoleona, dlaczego w jego Exposition du Système du monde nie ma ani słowa o Stwórcy. Mechanizm jednak ktoś musiał skonstruować i w tej roli deiści obsadzają Boga, który jednak poza tym żadnej relacji ze światem nie ma i - skoro nic więcej nie można o nim powiedzieć - to i nie ma powodu, żeby się nim interesować. Wszelkie pytania o bliższą istotę jego natury są po prostu głupie. Coś jak osobliwość początkowa i Big Bang w standardowym modelu kosmologicznym.

Pliniusz to raczej panteista. "Świat albo to, co inaczej nazywamy niebem, obejmującym wszystko pod swoim kragłym sklepieniem, słusznie uważa się za bóstwo - wieczne, niezmierzone, ani zrodzone, ani mające kiedykolwiek ulec zniszczeniu (aeternum, inmensum, neque genitum neque interiturum umquam). [...] Świat jest święty, wieczny, ogromny, jest wszystkim we wszystkim, a nawet sam jest wszystkim; [...] jest zarówno dziełem natury, jak i samą naturą" (II.1).

W tym kontekście przytoczony początek 5. rodziału ks. II staje się jaśniejszy. Bóg jest jeden, ale nie jako byt transcendentny (jak u Arystotelesa), lecz tożsamy ze światem.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować