Piękna i niebezpieczna Dafne
Dawno, dawno temu, w okolicy Olimpu jeden z pomniejszych bogów, zwany Erosem, ćwiczył strzelanie z łuku. Apollo widząc to zaczął się z niego wyśmiewać, że niby to wcale nie trafia do celu. Ale strzały Erosa wcale dokładnie w cel nie muszą trafić, i aby to udowodnić Eros postrzelił Apolla złotą strzałą. Jednocześnie postrzelił nimfę Dafne, która przypadkowo znalazła się blisko nich, jednak do tego (nie wiadomo dziś czy z powodu przeoczenia, czy też celowo) użył zamiast strzały złotej - strzały ołowianej.
Spowodowało to, że Apollo natychmiast zakochał się w Dafne, a ona zamiast odwzajemnić jego uczucia poczuła do niego odrazę. Widząc zalotnika dziewczyna zaczęła uciekać, a gdy już nie miała się gdzie ukryć poprosiła swego ojca - boga rzeki Peneusa - aby zamienił ją w coś innego. Ten zamienił ją w krzew lauru. Nie zakończyło to jednak miłości, bowiem Apollo z liści lauru uwił sobie wieniec, który założył na swoją głowę, aby być blisko swej ukochanej.
W zasadzie mit jak każdy inny. Można by go interpretować jako przehandlowanie dziewczyny za cenny surowiec, ale jest coś zastanawiającego w nim. Otóż tą dziewczyną byłą Dafne, a nie Laura, jak można by wnosić z nazwy krzewu, którego liśćmi Apollo przyozdobił swoją skroń. No właśnie. Daphne to zupelnie inny krzew - podobny z wyglądu ale jednak trujący. W języku polskim tego mitu nie da się opowiedzieć w ten sposób, bowiem te krzewy to wawrzyn (Laura) oraz wawrzyniec (Dafne).
Przypatrzmy się więc tej roślinie.Wawrzyniec wilczełyko (Daphne mezereum) jest krzewem o pięknych kwiatach i dekoracyjnych owocach. Jest przy tym silnie trującym krzewem. Tak mocno trującym, że kilka owoców może spowodować śmierć człowieka. Ale też jest to krzew wykorzystywany w zielarstwie.Natomiast wawrzyn laurowy (Laurus) to roślina praktycznie niezbędna w naszym życiu - zaliczono ją bowiem do przypraw.
Niby wyglądają podobnie i łączy je jeden mit, ale jeden oznacza zwycięstwo, a drugi niesie śmierć.
Ale jeśli głębiej zajrzeć w etymologię to okazuje się, że w języku niemieckim (a więc w różnież w luksemburskiej jego odmianie) nazwa warzyńca wilczełyko to: Echter Seidelbast, czyli prawdziwy wawrzyn. Pierwotnie więc Wieniec Zwycięstwa wykonywany był z rośliny zwanej Daphne, a nie Laurus. Próbowano więc jakoś inaczej wyjaśnić pojawienie się w mitologii tej drugiej rośliny. Podobno więc pewien młodzieniec (Laurus) tak bardzo chciał zobaczyć nimfy, że przebrał się w damskie szaty i wraz znimi udał się do kąpieli - tam jednak okazało się, że jednak nimfy w żaden sposób nie przypomina, za co te zabiły go na miejscu. I w niewielkiej odległości od tego miejsca zaszła przemiana Dafne w krzew, a zakochany Apollo pomylił obydwa krzewy i zrobił wieniec z liści wawrzynu zamiast wawrzynka.
Jednak, ponieważ mitologia jest nauką żywą i ciągle nowe mity są produkowane, trudno nam będzie określić jak było naprawdę. Być może nawet to nieistotne. A być może jednak bardzo ważne.
Dlaczego dziś mnie naszło na botanikę? Dziś bowiem Luksemburg poinformował o nowej monecie:O co tym razem może chodzić luksemburskim bankierom? Komentują obecne doniesienia z frontu?
tagi: wojna luksemburg moneta
Pioter | |
10 listopada 2022 18:23 |
Komentarze:
OjciecDyrektor @Pioter | |
10 listopada 2022 19:50 |
Jak to o co? O zwycięstwo....:)...a prawdziwe zwycięstwo polega na tym, że zwyciężony nie żyje. Tylko kto ma być tym trupem?
gabriel-maciejewski @Pioter | |
11 listopada 2022 06:21 |
Polecam wszystkim wycieczkę w wilgotny dzień, pod koniec lutego, albo na początku marca do olszynowego, głębokiego lasu, takiego z bajorkami pomiędzy drzewami, masą gnijących liści, na ziemi, w cichy bezwietrzny dzień. Kwitną wawrzynki. Trzeba się trochę nachodzić, ale jak ktoś znajdzie w tej ponurej scenerii taki bezlistny krzew obsypany lila kwiatkami będzie miał wiele radości i satysfakcji.
Magazynier @Pioter | |
11 listopada 2022 08:32 |
Nie mylić kwiatków czerwonych z kwiatkami białymi. Doprawianie napojów i potraw kwiatkami czerwonymi może skończyć się źle, tak jak obstawianie krasnoj armii na wojnie. Innymi słowy "bankierzy luksemburscy" przyznają się do błędu.