Opowieść chłopców od kręcenia farb - z dedykacją dla Kossobor
Posłużę się w tym przypadku Pliniuszem, bo: po pierwsze w jego czasach tworząc encyklopedię trzeba było przynajmniej się znaznajomić z omawianym tematem, a po drugie żadne inne opowieści o kręceniu lodów na fabrach do naszych czasów nie dotrwały.
A Pliniusz dość dokładnie pisze o tym czym i w jaki sposób się farby malarskie fałszuje oraz jak odróżnić fałszywki od oryginałów. Do tego również podaje ceny tych najważniejszych malarskich farb, a gdzie niegdzie nawet między wierszami przemyka się technologia utrwalania namalowanego obrazu.
Skończmy na tem, o godności sztuki umierającej. Jakiemi kolorami pojedynczemi pierwsi malarze malowali, powiedziałem już, mówiąc przy kruszcach o farbach. Kto nazwał monochromatycki sposób malowania, kto potem i kiedy co wynalazł, powiem przy wzmiance o artystach, ponieważ zamiar mego dzieła wymaga, abym pierwej o przyrodzeniu farb traktował. Nakoniec rozróżniła się sama sztuka i wynalazła światło i cienie i przez różność podwyższyła jeden kolor drugim. Potem przydano blasku, który się różni od światła; ten ponieważ jest środkiem pomiędzy światłem, a cieniem, zowią tonos; połączenie zaś farb i przejście zowią harmoge.
Są zaś kolory ciemne i jasne. Obydwa wydaje przyrodzenie, albo mieszanina. Jasnemi są, które pan malarzowi daje: minia, armenium, cynober, chrysocolla, (grynszpan) indicum, purpurissum. Inne są ciemnemi. W ogólności jedne są z przyrodzenia, drugie się robią. Naturalnemi są: ochra, ugier, paraetonium, melinuui, eretria, aurypigment. Inne się robią, zwłaszcza te, o których przy kruszcach mówiłem. Nadto, z podlejszych należą tu: ochra, blejwas palony, sandaraka, sandyx, syricum, atrameutum.
Farbę sinopis wynaleziono najpierwej w Poncie i ztad wzięła nazwisko od miasta Sinope. Rodzi się także w Fgipcie, na Balcarach i w Afryce, lecz najlepszą jest na wyspie Lemnos i w Kappadocyi, wykopywana z dołów. Czypiająca się skał jest najwyborniejszą. Bryłki mają wewnątrz właściwy sobie kolor, zewnątrz są plamiste. Tej farby używali starożytni do blasku. Farby sinopis są trzy rodzaje: czerwona, mniej czerwona i pośrednia między temi dwiema. Funt najlepszej kosztuje trzy denary. Używa się pędzlem, albo gdy drzewo malować wypadnie. Gatunku, który z Afryki mamy, 9 assów, zowią go cicerculum. Rodzaj czerwieniejący się bardziej niż inne, użyteczniejszy jest do stołów. Taż sama cena jest rodzaju, zwanego pressior i najbrunatuiejszego. Używa się do podstaw stołów. W medycynie jest zaś bardzo dobrą i łatwą w użyciu do pIastrów zmiękczających okładać, bądź to biorąc ją suchą, bądź płynną: służy przeciw wrzodom w miejscach wilgnych, jakoto w ustach i na pośladku. Wlana do klyslery zatrzymuje żywot; upławy kobiet, zażywana po denarze. Taż sama upalona, osusza wyrzuty na oczach, zwłaszcza z winem.
Niektórzy chcieli w sinopis rozumieć rodzaj ugru drugiej dobroci, albowiem dawali pierwszeństwo lemnickiej. Ta zbliża się bardzo do minii i sławiona była bardzo wraz z wyspą, na której się rodzi, od starożytnych. Nie przedawano jej też inaczej tylko opieczętowaną, ztąd też nazwano ją sphragis. Nią zaprawiają i fałszują minią. W medycynie uważają ją za rzecz wyborną. Plującym krwią daje sic pić z octem. Zażywa się także przeciw chorobie śledziony i nerek i na czyszczenie kobiet. Dalej przeciw truciznom i ukąszeniom węży ziemnych i morskich; przeto też miesza się do wszystkich antydotów.
Z innych rodzajów ugrów egiptski i afrykański najużyteczniejszy jest dla artystów, ponieważ w malowaniu najbardziej wsiąka. Rodzi się także w kopalniach żelaznych.
Z niego robi się ochra, wypaliwszy ugier w nowych, błotem oblepianych garnkach. Im bardziej się w piecu wypali, tem jest lepszą. Każdy zaś ugier osusza, przeto przydatny też jest do plastrów, także na różę.
Pomięszawszy pół funta sinopis pontyckiej, 10 funtów jasnego sili 2 funty greckiego melinium i roztarłszy to razem, robi się leucophorum, to jest kit złota, gdy to na drzewo się wprowadza.
Paraetonion ma nazwisko od miejsca w Egipcie; mówią, że to jest piana morska zgęstwiona z mułem; przeto też znajdują w niem drobne konchy. Rodzi się także na wyspie Krecie i w Cyrenie. W Rzymie fałszują ją gotowaną i zgęstwioną kredą cyniolicką. Funt najlepszej kosztuje sześć denarów. Z białych
farb jest paraetonium najtłustsze i z przyczyny gładkości najtrwalsze na tynk.
Melin u m jest także białą farbą i najlepszą na wyspie Melos. Rodzi się także w Samos, ale tej nie używają malarze, z przyczyny zbytniej tlustości. Tu wykopują ją ludzie leżąc i szukając pomiędzy skalami żył. W medycynie ma tenże sam użytek, co kreda eretryjska. Prócz tego osusza za dotknięciem język.
włosy wyciąga i łagodzi. Funt kosztuje jeden sesterc. Blejwas ma pomiędzy bialemi farbami trzecią białość: jak się robi, powiedziałem już przy opisie ołowianych kopalń. Niegdyś była także ziemia pod Smyrną, wynaleziona na roli niejakiegoś Feodota, która sarna przez się była blejwrasem i której starożytni do malowania okrętów używali. Teraz wszelki blejwas robi się, jak powiedziałem, z ołowdu i octu.
Usta (niedokwas żelaza)odkryta przypadkiem podczas zgorzenia portu Pireus, gdy blejwas w beczkach się spalił. Tej użył najpierwej wyżej wspomniany Nicyasz. Teraz poczytują za najlepszą azyatycką, która się także purpurową zowie. Cena funta jednego sześć denarów. Robią ją także w Rzymie, paląc marmurowate sil (ochra żółta) i gasząc je octem. Bez usta nie można cieni wyobrażać.
Farba eretria ma nazwisko swej ojczyzny. Tej używali Nikomaclius i Parrhazius. Chłodzi i miękczy. Zapełnia rany, a gotowana jest szczególniej użyteczną na osuszanie, na bóle głowy i na odkrycie zropiałości. Wnoszą, że jest ropa, gdy przyłożona nie usycha.
Juba pisze, że Sandaraka i ochra rodzą się w Topazie, wyspie morza czerwonego; ztąd przywożą je do nas. Jak się sandaraka tworzy, powiedziałem. Robią także fałszywą, z blejwasu w piecu wypalonego. Koloru powinna być płomienistego. Cena funta pięć assów.
Przymieszawszy do sandaraki równą część ugru, tworzy się farba sandyx. Acz spostrzegam, że Wirgiliusz uważał ją za roślinę w owym wierszu: "Sandyx sama odzieje paszace się jagnięta." Cena funta połowę tego, co sandaraki. Żadna z farb nie jest cięższą.
Do robionych (sztucznych) farb należy także syricum, ktorem, jak powiedziałem, minią fałszują. Robi się zaś mieszając sinopis i syndyx.
Atrament (czernidło) należy także do robionych, chociaż jest i ziemią, mającą dwojaki początek. Albowiem sączy jak słona substancya, ałbo też używa się za czernidło sama ziemia koloru siarczystego. Widziano malarzy, którzy węgle zgaszone z grobów wykopywali. Ale wszystko jest trudnem do dostania i nowem. Właściwie czernidło robi się z sadzy wielorakim sposobem, spałiwszy żywicę lub smołę. W tym celu wystawiono także oficyny nie wypuszczające tego dymu. Najlepsze robi się tym samym sposobem z sosnowego drzewa. Fałszuje się sadzami z pieców i łaźni i tego używamy do pisania ksiąg. Niektórzy palą także męty winne i twierdzą, że jeźli męty z dobrego są wina, dają atrament dobroci indicum. Polygnotus i Mikon najsławniejsi malarze w Atenach robili go z wytłoczyn winnych i zwali tryginon. Apelles wynalazł czernidlo z spalonej kości słoniowej i nazwał je eiefantyńskiem. Z Indyi przy wożą także indicum, którego wynalezienie jest mi dotąd nieznane. Falbierze robią sobie także czernidło z czarnej materyi, która się do miedzianych kotłów wiesza. Robi się także z drzewa sosnowego spaliwszy je i utarłszy węgle w moździerzu. Inkaustniki mają w tym względzie dziwne przyrodzenie, ale z nich nie robią żadnego czernidła. Każde zaś czernidło doskonali się na słońcu, przydawszy doń gummy, a na tynk kleju: Czernidło zaś w occie rozpuszczone z trudnością daje się wymyć.
Z innych farb, o których powiedziałem, że je sami panówie wydają, z przyczyny wielkości ich ceny, najznakomitszą jest purpurissum, z kredy śrebrnej; farbuje się razem z purpurą i wypija farbę tę szybciej, niż wełna. Najlepsze purpurissum jest, które niajpierwej w wrzących kociołkach nasiąka surowemi farbami. Purpurissuin drugiej dobroci otrzymuje się, wyjąwszy pierwsze i włożywszy kredę w tęż samę farbę. Im częściej się to powtarza, tem bardziej zmniejsza się dobroć stosunkowo, ponieważ farba jest rzedszą. Dlatego chwalą bardziej puteolańskie purpiirissum, niż tyryjskie, albo getulickie, lub lakobickie, zkąd najkosztowniejsze purpury pochodzą. Przyczyną lego jest, iż puteolańskie farbują najczęściej hysginską farbą (z rośliny farbownik) i przymuszają je niejako nasiąkać marzanną. Najpodlejsże jest ż Kamisium. Cena funtu wynosi od jednego do 30 denarów. Malarze dają tło sandyxem, a potem powodzą purpurissum z białkiem, przez co nabiera blasku minii. Chcąc zaś purpurę zrobić, robią tło błękitem, a potem powodzą je purpurissuin z białkiem.
Potem cenią najbardziej indicum. Pochodzi z Indyi i jest mułem, czepiającym się piany trzcinnej, rościerając je jest czarne, ale purpury i caeruleum. Ludzie trudniący się fałszowaniem farbują gnój gołębi prawdziwem indicum albo krędę selinużyjską, albo anularyjską za pomocą vitruin (może urzet farbierski.) Próbuje się na węglach. Prawdziwe bowiem wydaje płomień wybornej purpury dymiąc się zaś, zapach wody morskiej. Z tej przyczyny mniemają niektórzy, że się zbiera z skał morskich. Cena indicum jest: funt po 10 denarów, W medycynie uśmierza indicum odrętwienie i kurcze
i osusza wrzody.
Armenia przysyła nam farbę zwaną jej nazwiskiem. Jest to także kamień farbowany naksztait chrysokolli; najlepszy jest ten, który się najbardziej zbliża od koloru chrysokolli i ma go nieco wspólnym z caeruleum. Funt jego ceniono zwykle po 30 nummów. W Hiszpanii wynaleziono piasek preparowany podobnym sposobem, przeto cena jej (farby armenia) zniżoną została aż do sześciu denarów. Rożni się od caeruleum miernym blaskiem, który
farbę tę robi delikatniejszą. W medycynie używa się tylko do utrzymywania włosów, zwłaszcza na powiekach.
Są tnkże dwie nowe i podle bardzo farby; zielona, która się appianską zowie i chrysokollę naśladuje, jak gdyby mało jeszcze było jej fałszówań. Robi się z kredy zielonej; funt kosztuje sesterc.
Tak nazwane anulare jest białe i służy do nadawania światła obrazom kobiecym. Robi się także z kredy, mięszając szkłanne kamienie z pierścieniami pospólstwa, zkąd też poszło nazwisko anulare.
Z wszystkich tych farb lubią tło z kredy i nie dają się na mokre tło powodzić następujące: purpurissum, indicum, caeruleum, melinum, auripigmentum, appianum, cerussa. Wosk farbuje się temi farbami, do tych malowideł, które się wpajają; jest to rodzaj malowania mogący bydż użyty na ściany, ale pospolity na flotach a nawet już na okrętach przewoźnych, albowiem ażeby się kto nie dziwił, że malujemy stosy, malujemy także i niebespieczeństwa. Pociesza walczących na śmierć, albo przynajmniej na rozlanie krwi, że są ozdobnie wiezieni (na śmierć). Rozważając tyle i tak rozmaite farby, winienem podziwiać starożytność.
Czterema tylko farbami robili starożytni owe nieśmiertelne dzieła swoje; najsławniejsi malarze, których pojedyncze obrazy płacono całemi bogactwami miast, jakoto. Apelles, Echion, Melancyusz, Nikomacbus, używali z białych, inelinum, z ochrowej, alticum, z czerwonych, sinopis pontyckiej, z czarnych, czernidła. Teraz zaś gdy purpurą ściany malują, gdy sama Indya z swoich rzek mułu dostarcza i krwi z smoków i sloniów, niemasz ślachetnego malarstwa. Wszystko, więc wtedy było lepsze, gdy byl mniejszy dostatek. Tak jest, ponieważ, jak powiedziałem, nadają wartość rzeczom, nie gieniuszom.
Nie pominę także głupstw wieku naszego pod względem malarstwa. Cesarz Nero kazał się odmalować kolosalnie 120 stóp wysokości, na płótnie, rzecz dotąd nieznana. Malowidło to będąc ukończonem w ogrodach Majanskich, uderzone piorunem, spłonęło z najpiękniejszą częścią ogrodów.
Tyle bardzo długiego opisu Pliniusza robienia (i fałszowania) farb malarskich z okresu sprzed dwu tysięcy lat.
tagi: rzym malarstwo pliniusz
![]() |
Pioter |
3 września 2024 19:54 |
Komentarze:
![]() |
MarekBielany @Pioter |
3 września 2024 21:48 |
Kapitalne.
120 stóp wysokości !
Około trzydziestu metrów ... i bez piorunochronu.
:)
|
KOSSOBOR @Pioter |
3 września 2024 22:42 |
Pyszne! Bardzo, bardzo dziękuję :)
Pliniusz ma ogromną wiedzę na temat farb - barwników, sposobów otrzymywania farb ze składników naturalnych, myków technologicznych, spoiw, podłoża, gruntowania etc. No i podróbek vel fałszerstw farb. Purpurissum drugiej dobroci absolutnie mnie rozczuliło, prawie jak jesiotr drugiej świeżości ;)
Wiele z Pliniuszowego nazewnictwa jest aktualne do dzisiaj - zatem frajda z czytania przytoczonego przez Pana tekstu była duża.
Dziękuję za teksty o starożytnym malarstwie. Poza gołębiami wyjadającymi winogrona z obrazu Zeuksisa - niewiele wiedziałam. Aż wstyd się przyznać. Właściwie otworzył tu nam Pan całkiem nową starożytność :) Bo jak dotąd, były tylko białe, marmurowe rzeźby i podrapane freski z Pompejów.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
![]() |
Pioter @KOSSOBOR 3 września 2024 22:42 |
4 września 2024 05:42 |
Może jeszcze kilka tekstów o malarstwie antyku uda mi się napisać, tylko muszę najpierw spróbować zlokalizować kopie opisywanych przez Pliniusza obrazów w naszych czasach. A to akurat jest dość trudne.
![]() |
Pioter @MarekBielany 3 września 2024 21:48 |
4 września 2024 05:45 |
Pewnie to było coś w rodzaju Bitwy pod Grunwaldem, czyli np zdobycie Kartaginy, bitwa Aleksandra z Dariuszem, czy coś w tym rodzaju. Wiemy, że malarstwo balistyczne było na tyle popularne w Rzymie, że wystawienie takiego obrazu i opowieść o nim pozwalała nawet wygrywać wybory.
![]() |
BaZowy @Pioter |
4 września 2024 08:53 |
Na koniec tekstu refleksja jakże aktualna "Wszystko, więc wtedy było lepsze, gdy byl mniejszy dostatek. Tak jest, ponieważ, jak powiedziałem, nadają wartość rzeczom, nie gieniuszom."
|
KOSSOBOR @BaZowy 4 września 2024 08:53 |
4 września 2024 17:48 |
A tak, też to zauważyłam. Skądinąd brak tam jeszcze narzekania na młodzież ;)
![]() |
Pioter @KOSSOBOR 4 września 2024 17:48 |
4 września 2024 17:57 |
Są za to u innych antycznych autorów ;). Pliniusz w końcu pisał coś w rodzaju encyklopedii, więc nie wypadało mu narzekać na współczesną mu młódź. ;)
|
KOSSOBOR @Pioter |
4 września 2024 18:43 |
E tam... :) Jojczenie na upadek obyczajów, olewanie geniuszy kosztem przywiązania do rzeczy materialnych, a już narzekanie na młódź - to stałe warianty gry piernickich. Howgh!
No fakt, może nie w encyklopediach.
:)
![]() |
chlor @Pioter |
4 września 2024 20:15 |
Malarze sami kręcili farby co najmniej do 17 wieku. Nie mieli zaufania do gotowych farb z powodu nagminnych podróbek. Kolor się zgadzał, ale obraz np płowiał po miesiącu.
![]() |
saturn-9 @MarekBielany 3 września 2024 21:48 |
5 września 2024 14:14 |
Dlaczego tak skromnie "około trzydziestu metrów"?
Wrzucają, że jedna stopa rzymska to 29,6 cm
120 x 0,296 to 35 metrów z hakiem ..,52 jak piorunochron.
35,52 = 8 7 = boska narracja.
Kopiści brali rozmach w Renesansie [na gruzach Antyku] albo ćpali tak by zasugerował breslauer Czepialski.