Okręty Wikingów w Chinach
Gdyby ktoś uważał, na podstawie wpisów i dyskusji u Stalagmita i Coryllusa, że związki Wikingów z pieniędzmi skończyły się w XII wieku, to niestety muszę Was rozczarować. Te związki są czynne nadal, ale nie zawsze potrafimy je rozpoznać.
Z tymi związkami nie kryto się jednak około 1920 roku w Chinach, przy czym zgodnie z wielowiekową tradycją (oraz chińską zasadą - nie zmienia się tego co działa) dokonano odpowiedniego rabunku gospodarki, ustawiając swoich ludzi na wysokich szczeblach władzy.
Zacznijmy od tego co widać. Od wyraźnego ostrzeżenia (przynajmniej w naszej europejskiej chrześcijańskiej kulturze), bo widok drakarów na horyzoncie cale nie zwiastował wymiany handlowej (chyba, że za taką wymianę przyjmiemy pewność uzyskania życia wiecznego i palmy męczeńskiej w zamian za garść srebra).
W roku 1921 założono w Pekinie Bank Chińsko - Skandynawski. Bank ten zakończył swoją działalność w roku 1927 - czyli działał bardzo krótko. Korzystając z chaosu po rewolucji i odpowiednich praw bank ten rozpoczął wydawanie banknotów - jak wiele innych chińskich banków tego okresu. Ale ten bank już w zamyśle nie miał zamiaru emitowanych przez siebie bankontów wykupywać.
Nazwa banku sugerowałaby, że udziałowcami banku były banki skandynawskie (przynajmniej tak do tego podchodziły banki rosyjskie, niemieckie, brytyjskie i francuskie działające w tym czasie w Chinach), ale tu było inaczej. Fundusze niezbędne do założenia banku pozyskano od Chińczyków (przy minimalnym udziale funduszy norweskich). 21 lipca 1921 roku uzyskano również od władz chińskich koncesję na działalność, a pierwsze operacje bankowe odbyły się 7 stycznia 1922 roku. Od tego momentu również rozpoczęto wprowadzanie do obiegu pieniężnego Chin własnych banknotów. Ogółem odnaleziono do dnia dzisiejszego około 30 rodzajów banknotów (różne kolory, nominały, miejsca wydania), a zachowana numeracja pozwala przypuszczać, że wydano ich na łączną kwotę 2,5 mln yuanów (około 2,1 tony złota). Bank zamknął swoje podwoje pomiędzy 8 października 1925 a 1 lipca 1927, pozostawiając swoich klientów w Chinach z bezwartościową makulaturą.
Ale najciekawszy jest zarząd banku, podpisany na wydanych banknotach:
Johann Wilhelm Normann Munthe (1864-1935), urodzony w Bregen, w Chinach od 1887. Elew szkoły podoficerskiej kawalerii. Ochotnik wojny chińsko - japońskiej w latach 1894-1895. Instruktor chińskiej armii oraz adiutant generała Yuan Shih-Kaia (późniejszego prezydenta Chin w latach 1912 - 1913). W latach 1916-1935 szef policji w Pekinie w randze generała porucznika. Prywatnie kolekcjoner chińskiej sztuki, który swoją kolekcję zapisał w testamencie muzeum w Bergen.
Harald Skappel - norweski inżynier górnictwa, w Chinach od 1911 roku
Chiang Tien-to - chiński prawnik i polityk
Fartsan T Sung - chemik, absolwent uniwersytetów w Ohio i Chicago, powrócił do Chin w 1907 roku. od 1912 urzędnik Ministerstwa Finansów, w latach 1920 - 1923 szef rządowego biura prasowego.
W taki sposób - jak w Europie tysiąc lat wcześniej, przy pomocy swoich ludzi na odpowiednich stanowiskach, Wikingowie zrabowali z Chin 2 tony złota.
Aha. Staki Wikingów na banknotach spotykamy jeszcze w jednym miejscu na świecie
tagi: chiny wikingowie numizmatyka
![]() |
Pioter |
1 stycznia 2019 15:09 |
Komentarze:
![]() |
tomciob @Pioter |
1 stycznia 2019 15:22 |
Witam.
Takie notki lubię. Banknot i krótkie oraz treściwe, a jednocześnie ciekawe objaśnienie. Wszystkiego dobrego w nadeszłym już 2019 roku.
Pozdrawiam
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter |
1 stycznia 2019 15:32 |
Nieźle, ciekawe jaki Harald Hardrada stoi za funduszami norweskimi i komu służy
![]() |
spox @Pioter |
1 stycznia 2019 15:48 |
co ciekawe widoczny na banknocie triskelion jest widoczny takze w herbie sycylii, tylko z glowa meduzy i klosami zboza, tam tez byli ;)
![]() |
ainolatak @Pioter |
1 stycznia 2019 17:12 |
Ja nie wiem, ale jak by ktoś próbował mnie skusić na banknot, na którego rewersie liczba moch pieniędzy wpisana jest w celtyckie krzyżyki, to uciekałabym gdzie pieprz rośnie...kaplica
No, ale Chińczyki się nie poznali, jaką sztuczkę pokaże im alchemik
![]() |
Pioter @ainolatak 1 stycznia 2019 17:12 |
1 stycznia 2019 18:16 |
Chińczycy dopiero uczyli się naszej symboliki. Od wieków kursowały u nich banknoty, ale o takich lub podobnym wyglądzie.
Cesarski rząd Chin nowe rodzaje banknotów zamawiał w USA bądź w Londynie, ale do obiegu ich nie zdążył wypuścić. Poza tym smok (widniejący na drakarze) w mitologii Chin kojarzy się zupełnie inaczej niż w mitologii Europy. Podpisy generała policji i szefa biura prasowego rządu również miały pewną moc przekonywania prostych ludzi do zaufania tym papierkom.
![]() |
tadman @Pioter |
2 stycznia 2019 10:21 |
W latach 70-tych w anglojęzycznych tygodnikach było sporo reklam krugerrandów jako lokaty kapitału. Monety wykonane były z wielką precyzją, więc nasuwało się pytanie kto dla Południowej Afryki je bił.
Zaciekawiony informacją z notki poszukałem czy obecnie można w Polsce w ten sposób lokować wolne środki. Okazało się, że jest w Polsce firma, która zajmuje się sprzedażą złotych monet o wadze jednej uncji i w tym krugerrandami. Oczywiście można naczytać się bzdetów o złocie, o jego cenach w ostatnim okresie, o VAT-cie, o zwolnieniu z podatku Belki, ale najciekawsze było co innego, a mianowicie po wydaniu ponad pięciu tysięcy zł trzeba na dostawę czekać 15 lub 45 dni roboczych od momentu wpłynięcia środków na konto firmy. Opcja dostawy w jeden dzień jest niedostępna.
Bardzo rozczuliły mnie proponowane formy dostawy:
- - Odbiór w dowolnym oddziale firmy,
- - Kurierem do domu,
- - Odbiór na stacji Orlen
- - Odbiór w kiosku Ruchu,
- - Odbiór w placówce pocztowej.
Nasunęło mi się pytanie czy w tej firmie w zarządzie nie zasiada jakiś potomek Wikingów, bo ile złota jest w tym krugerrandzie, że można go bezpiecznie dostarczyć do kiosku?
Mało tego firma zastrzega sobie:
Uwaga! Zdjęcia produktu są poglądowe.
W przypadku monet - o ile w opisie produktu nie został podany konkretny rocznik, wysyłane są monety z roczników losowych.
Poszukałem dalej i główna siedziba firmy znajduje się we Wrocławiu. Znowu ten Wrocław.
![]() |
tomciob @Pioter |
2 stycznia 2019 23:08 |
Na banknocie znajdują się napisy po chińsku i angielsku. Ciekawe do kogo były skierowane takie dwujęzyczne banknoty?
![]() |
tomciob @tomciob 2 stycznia 2019 23:08 |
3 stycznia 2019 10:26 |
Ten Johan Munthe to był ciekawy zawodnik:
"Johan Wilhelm Normann Munthe (1864-1935). Urodził się w Bergen, wyjechał do Chin w 1887 roku, brał udział w wojnie chińsko-japońskiej w latach 1894-1895 jako wolontariusz. Pochodzenie ze szkoły podoficerskiej kawalerii zapewniło mu pozycję instruktora w przekształcaniu chińskiej armii. Był bliskim współpracownikiem szefa armii Yüan Shih-k'ai, a kiedy Yuan Shih-k'ai został pierwszym prezydentem chińskiej republiki 1912-1913, Munthe towarzyszył mu jako adiutant w randze generał porucznik. Po śmierci Yüan Shih-k'ai w 1916 r. Munthe został szefem sił policyjnych strzegących siedziby legacji w Pekinie. Zajmował to stanowisko aż do swojej śmierci w 1935 roku. I, oczywiście, był oficerem tego chińsko-skandynawskiego banku i ważnym kontaktem zarówno z norweskimi, jak i chińskimi władzami. Munthe był kolekcjonerem chińskiej sztuki, a swoją kolekcję - jedną z najlepszych na świecie - przywiózł do Vestlandets Kunstindustrimuseum w Bergen".
Cyt., za (tłumaczenie wujek Google). Ciekawa postać. Wyjechał do Chin po szkole wojskowej by wziąć udział w wojnie z Japończykami jako wolontariusz. Przekładając na współczesność taki doradca wojskowy wysokiego szczebla. No i został w Chinach na zawsze ale w tzw. międzyczasie zdążył wyeksportować do Norwegii kolekcję chińskiej sztuki. (Tak mi się na marginesie przypomniała notka Betacoola o szwedzkim rabunku bibliotek jezuickich w Polsce). Może ten cały bank i to przedsięwzięcie z dwujęzycznymi banknotami było przede wszystkim po to aby ta kolekcja doradcy wojskowego popłyneła do Bergen? Kto wie?
![]() |
tomciob @tomciob 3 stycznia 2019 10:26 |
3 stycznia 2019 10:40 |
Żeby zaś sprawie dodać trochę pikanterii warto zapytać jeszcze o źródła wiedzy w zakresie "Sino-Scandinavian Bank", i tu zacytuję już bez tłumaczenia:
"Most of the information we know about the Sino-Scandinavian Bank comes from Bjørn R. Rønning’s unpublished master’s thesis ‘Sino-Scandinavian Bank (1921-ca.1927) En norsk bank i Kina?’ (Hovedoppgave i historie ved Universitetet i Oslo, våren 1979)".
"Master's thesis" to nie przypadkiem jedynie praca magisterska i to w dodatku, w tym przypadku, nie publikowana.
Z przytupem Pan zaczął nowy rok Panie Piotrze :) Pozdrawiam
![]() |
Pioter @tomciob 3 stycznia 2019 10:40 |
3 stycznia 2019 10:54 |
Tak. To jedyne źródło wiedzy o działalności tego banku (obliczenia według kursu yuan/złoto już moje, ale też za pośrednictwem stron potomków wikingów - tym razem jakiejś szwedzkiej uczelni). W Chinach takich banków działało ogrom (samych nazw banków jest kilka stron w katalogu), więc dla Chin to nic nie znaczące dzieje. Ale dla Norwegii był to tylko jeden taki bank za granicą więc jakieś badania w tym zakresie robili i to co udało się ustalić jakoś to publicznej wiadomości się przedarło.
Ciekawa jest również druga osoba - urzędnik Ministerstwa Finansów, Chińczyk po amerykańskich studiach - raczej obstawiałbym, że złoto miało iść do USA, a Norwegowie robili jedynie za przykrywkę.
Gdzieś czytałem, że jeden z dyplomatów w tym okresie, od republikańskiego rządu Chin wykupił jakiś mały staw w pałacach cesarskich - bo znalazł informację, że do tego stawu cesarze wpuszczali otrzymane w darze ryby (do których były przypięte złote tabliczki z nazwiskiem ofiarodawcy). Po osuszeniu stawu zebrał około 300 kg złota, które natychmiast stały się własnością rządu, którego był przedstawicielem. Lata 1912-1945 to okres wysysania z Chin wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość.
![]() |
atelin @Pioter 1 stycznia 2019 18:16 |
3 stycznia 2019 11:06 |
Pamiętam film "Marco Polo" z czasów kiedy do historii podchodzono z szacunkiem. Otóż Marco Polo w scenie na targu jest mocno zdziwiony, kiedy jego chiński przewodnik płaci bardzo podobnym banknotem. Dość długo go oglądał...
Mam na myśli ten pierwszy banknot z Pańskiego komentarza.