Podaję to co widzę w ruskim necie. A realnie to już obecnie są trzy niezależne kursy rubla - czarnorynkowy (te 1/175), oficjalny (coś około 1/90) i realny obliczony na podstawie kursu yuana.

Przy nich nie ma terminów emisji, więc nie.

Proszę samodzielnie próbować rozwiązać tę zagadkę.

A gdzie w linkowanej serii jest moneta, którą NAM opisuje kolega PIOTER?

Ivory Coast SABRE TOOTH TIGER series PREHISTORIC WILDLIFE Silver coin 1000 Francs Colored Proof 2011

$199.90

Notes: FREE INTERNATIONAL SHIPPING

Product Code: NU-S-PRW-11-01

Wymiana i tak im nie pomoże. Rosję czeka Wielka Smuta. Mediolan wydrenował Rosję z dolarów - czysta włoska robota. A jeśli on to zrobił, to tam nikt już nie będzie wchodził i cokolwiek inwestował. 

Rosja może teraz jedynie szantażować swoich odbiorców, że nie wyda opłaconego w rublach towaru, jeśli nie d9stanie drugiej zapłaty, ale w dolarach. I jakoś Rosji bedzie starczało na przeżycie do momentu, aż ceny surowców się nie załamią. A załamią się - to kwestia roku najwyżej półtora.

Smilodon – wymarły rodzaj ssaków drapieżnych z podrodziny machajrodonów w obrębie rodziny kotowatych, który istniał prawdopodobnie od około 3 mln do 10 tys. lat temu w Ameryce Północnej i Południowej. Ich najbliższymi krewnymi są machajrody. Gatunki smilodonów są znane także jako tygrysy szablozębne. Wikipedia

Pan Pioter zamieścił inną mapkę.

"Teraz już wiem."

I praca  w młodym i dynamicznym zespole.

OK

W tym sklepie te przesłanie to już staroć nie warta uwagi (poza 6 stroną nowości).

Lew jest symbolem Babilonu, a Wilk symbolem Rzymu.

Już nie może szantażować nikogo: https://www.money.pl/gospodarka/zamiast-miedzi-tony-kamieni-tak-rosja-oszukala-chiny-7038320225127168a.html

Chyba Niemcy i Izrael nie chcą się z tym pogodzić. 

Niedawno ukazała się ta moneta. Wydana przez Le Grand Mint pod szyldem Niue. Le Grand Mint została założona w Niemczech przez urodzonego w Libanie Ali Sabbagha, wyemigrował do Niemiec mając 12 lat. W opisie jest podane ,że to II wydanie monety mennicy libańskiej.

Widzimy postać kobiecą trzymającą wg opisu najstarszą znaną tablicę z alfabetem fenickim. Są drzewa cedrowe, hippokamp wraz ze wspominaną w SN muszlą i załoga hoplitów(?) w statku wojennym. 

Nie wiem co znajduje się w skrajnych polach po prawej stronie,jaka to roślina, te same pola po lewej stronie są puste. 

Gdy poszukamy w internecie hippokamp i statek wojenny znajdowały się na szekli z Byblos (400-336 BC). 

Gdy odwrócimy monetę zobaczymy ,że fenicki lew ma ochotę zagryźć olimpijskiego byka. 

Wenecja(?) zaś w 700 setną rocznicę śmierci Marco Polo przedstawiła swoją wizję szlaku handlowego który biegnie od pagody poprzez minaret do bazyliki św. Marka.

Byblos było głównym portem Akkadu, a później Ur na Morzu Śródziemnym, a skoro tak to nie dziwi mnie rewers tej monety (Babilon kontra Ur).

Ten Marco Polo to nowa moneta Malty. Ale są też inne ciekawe nowości: Ankara świętuje 100 lecie bycia stolicą.Watykan przypomniał Tomasza z Akwinu, a Andora swoje najwyższe odznaczenie, które odnosi się akurat to tego tematu.

Te odznaczenie to tzw Siedmioramienny krzyż, a jego symbolika pochodzi ze starej katalońskiej legendy związanej z tym miejscem. W mieście Prats mieszkał pewien chłopak, który stale bał się, że kiedyś może go odnaleść sam diabeł. Większość równieśników kpiła z niego z tego powodu, więc postanowili się zabawić jego kosztem. Zrobili składkę na wino w siedmiu, a jemu powiedzieli, że jeśli im je dostarczy z Canillo, to będzie się mógł napić razem z nimi - nie musi wydawać ani grosza, tylko przynieść im to wino z sąsiedniego miasteczka. Ponieważ się bał, wziął ze sobą największą strzelbę i poszedł po te wino. Dotarł bez przeszkód na miejsce, nawet zakupił wino, ale w drodze powrotnej, akurat przy tych amatorach wina, wystraszył się czegoś i wystrzelił do jakiegoś białej postaci unoszącej się nad drogą (bo tam właśnie koledzy urządzili mu niespodziankę narzucając na coś białe płótno). Koledzy usłyszeli tylko że diabeł po niego przyszedł, i tyle go widzieli. Nigdy więcej się już nie pojawił, wina też nie otrzymali, a na pamiątkę tego wydarzenia postawiono ustawić przy drodze ten krzyż.

Tych siedmiu łobuzów chyba nadal się spotykają na winoa przynajmniej kilka dni temu widziano ich w Apulii, ale dzi świno przynosi już ktoś inny.

Te licznik kręci się z częstotliwością około 1 na minutę. Pewnie ma to związek z nowym ukraińskim programem: Każdemu Kacapowi po dronie z załącznikiem.

kochaj ale sprawdzaj ... tak chyba lenin powiedzial wiec po codziennej dawce z ukrainskiej prawdy, powielonej przez nasze media czytam od czasu do czasu inny punkt widzenia.

https://simplicius76.substack.com/

Malta jest na szlaku z Afryki do Europy, ale widać, że Daleki Wschód bedzie w tym uczestniczył, choć ciekawe, że moneta milczy na temat hinduskich symboli. A to Hindusi wg planów mają w tej Afryce inwestować. Czyzby jakieś ostrzeżenie dla Indii?

O metodologię odczytywania szyfrowanych przekazów na monetach juz nie dopytuję, bo każde kolejne wyjaśnienie jeszcze bardziej rzecz zaciemnia. Niby szukam we właściwym miejscu, ale daty, które tam widzę, to jednak nie to. Bo mają byc nie "emisji", jak jeszcze przed chwilą, ale "ukazania przesłania". I nic mi nie daje rada, żeby odczytać je z danych EXIF obrazków, bez wskazania, gdzie same obrazki. W tych na stronie PowerCoins metadanych nie ma. Naiwnie sprawdziłem, bo przeciez nie znajdę czegoś, czego nie ma. Sensu w szczególności... ;)

W zamian spróbuję przywrócić zagubiony sens pirenejskiej legendy o siedmioramiennym krzyżu. Po pierwsze, każda legenda musi mieć morał i jeśli mowa o niespodziewanych konsekwencjach głupiego albo złośliwego żartu, to musi je ponieść żartowniś, a nie ofiara. Po drugie, każdy szczegół ma znaczenie. Na przykład strzelba musi nie tylko wystrzelić, ale i kogoś trafić.

Więc to było tak: krzyż stał tam wcześniej, a chlopców było siedmiu - tylu, ile ramion krzyża. Chcąc spłatać figla bojaźliwemu koledze, dali mu nie tylko pieniądze, ale i strzelbę - oczywiście nienabitą, co bylo częścią planu. Prześcieradlo zarzucili nie na coś, tylko jeden z nich zarzucił je na siebie i stanął na drodze pod krzyżem, udając zjawę. Nie przewidzieli, że oberżysta w gospodzie troskliwie obejrzy strzelbę chłopca, a widząc jej bezużyteczność dla obrony przed dzikimi zwierzętami, pięknie ją wyrychtuje. Chlopak strzela do "zjawy", porzuca wino i biegnie opowiedzieć wszystko kolegom. Potem razem idą pod krzyż. W jednej wersji ze śmiechem, żeby zobaczyć "martwego diabła", w innej - z przerażeniem, orientując się poniewczasie w sytuacji. Na miejscu okazuje się, że pozostało tylko prześcieradło i rozbite naczynie z winem. Kolega - czy tez trup kolegi - zniknął, a wraz z nim jedno z ramion krzyża.

Miłego dnia! I pamiętajmy, że broń to nie zabawka.

Prawda, choć tylko częściowa (ludzie rozumieją prawdy częściowe, AI - nie). Poważniejszym problemem jest to, że AI czasem próbuje powiązać rzeczy niepowiązane i zmyśla, kiedy brakuje jej danych. Człowiek czasem zatrzyma się i powie: nie wiem, muszę sprawdzić, moje doświadczenie rzeczywistości i zdrowy rozsądek podpowiadają mi, że coś się tu nie klei... A sztuczna inteligencja nie ma żadnych zahamowań i żadnego doświadczenia rzeczywistości i zdrowego rozsądku, tylko model językowy i zasoby internetu. No i niesamowitą moc obliczeniową, wielokrotnie przekraczającą potencjał tego półtora kilograma tłuszczu i wody, zwanego ludzkim mózgiem.

Naturalnie jestem pełen podziwu dla AI i uważam, że zmienia ona nasze życie w sposób przekraczający najśmielsze fantazje. Niemniej jednak miewa halucynacje.

Nie, nie chodzi o to. Problem już obrasta fachową i naukową literaturą i ma charakter "głęboko strukturalny", czyli dotyczy AI nawet w idealnej postaci, bez żadnych technicznych błędów i problemów. Jest to również wdzięczny temat na nietechniczną dyskusję, do której może zdarzy się kiedyś okazja.