Nie no...teraz to dałeś do pieca...:). Zaczynam wątpić w sens czytania polskich opracowań historycznych. Są różne artrfakty z wypisanymi jak krowa wyrazami i nic się w tych uczonych głowach nie rodzi. Żadna myśl. Żadna refleksja. Żadne powiązania z innymi zakątkami Europy i świata. 

Wychodzi na to, że ród Sforza szykował się do WIELKIEGO MARSZU przez instytucje. Tylko oni mogli zapragnąć tego. Bina przybyła więc do Polski i to ona zrobiła z "przedostatniego" Jagiellona imperatora. Cała opozycja przeciw Bonie to była agentura Karola V i jego popleczników.

Ta bitwa pod Orszą ma teraz dla mnie zupełnie inny wyniar. 1514 zwycięstwo - dzięki komu? A cztery lata później Bona Sforza w Polsce robi porządki.

Po wygranej bitwie pod Orszą musiały zacząć się jakieś negocjacje Mediolanu z Habsburgami. I zakończyly się tym, że do czasu wykonania przez Habsburgów zobowiązań tytuł cesarski będzie tylko warunkowy. Tam był cały pakiet grubych zobowiązań - Sacco di Roma, Mohacz, Pawia 1527 i dopiero po bitwie pod Wiedniem w 1529 Karol V dostał koronę. A i tak potem zwariował czy się załamał. Za dużo tego było i za grubo. I ciągła niepewność, że jak nawali, to Mediolan ma w rezerwie zastępcę - Zygmunta Starego i jego syna.

A ja już się taką tytulature przeczyta, to mózg od razu wrze. Może to jest odpowiedź, dlaczego starych pozycji się nie tłumaczy ani drukuje. 

Agusta II to wkręcili jak Władysława IV Wazę....:). Obiecali rzeczy niemożliwe do spełnienia byleby tylko zużył swoje zasoby dla "dobra sprawy". Zresztę Habsburgów też tak wkręcili (wojny z Turkami), z tym że oni faktycznie byli cesarzami i zażywali splendoru.

A co mieli powiedzieć? Tym misiom z tytułami inna możliwość nie mieści się w głowie 

Czy ja wiem. Frederyk Wettyn marzył o tym, aby zostać cesarzem. To mu dali i tytuł i cesarstwo. I zapewnili przejście tytułu na syna. A że przy tym załapał się również Stanisław Antoni Poniatowski to już taki cymesik jest.

Bonus do traktatu krakowskiego? Karol V nie może wyczyścić cesarstwa z lutrów, jest w konflikcie z Klemensem VII vel Julianem Medyceuszem. Korona cesarska w zawieszeniu. Hohenzollern przez Dantyszka przesyła cynk z "dobrą radą". Lennik czyni suwerena cesarzem. Świerzy serek w pułapce na myszy. 

Oprócz Zygmunta, primus dopisywali sobie do imienia Kazimierz Wielki i Stanisław Leszczyński (zaiste, ten ci cysorz pełną gębą ;). Dziwnym trafem, wszyscy byli rzeczywiście pierwszymi królami polskimi danego imienia, żaden natomiast kolejny Zygmunt, Kazimierz, czy Staś, z owego "tytułu cesarskiego" nie skorzystał. Ale to może przypadek.

Czy poza monetą z napisem SIGIS • I, w czym może naiwnie widzę zwykłą rzymską jedynkę, gdzieś wystepuje tytuł SIGISMVNDVS IMPERATOR? Albo chociaż IMP.? W ostateczności nawet IM. przekonałby mnie ostatecznie. 

Owszem, król Kazimierz zwany Wielkim przez późniejszych historyków został policzony w poczet polskich władców nawet jako trzeci. Ale Kazimierz I Odnowiciel i Kazimierz II Sprawiedliwy byli "zaledwie" książętami, nigdy nie koronowanymi. Czego ostatni Piast był doskonale świadomy.

Co do tych koronacji lub ich braku to można podchodzić różnie. Brak dokumentów świadczy wyłącznie o braku dokumentów (na chwilę pisania opracowań historycznych). Tytulaturę używaną przez różnych władców też należy odnieść do epok w których żyli, bowiem dux w XI wieku znaczyło zupełnie coś innego niż ten sam tytuł w wieku XVII czy nawet XX.

A co do doskonałej świadomości tego, że na polskim tronie nie zasiadał żaden inny Kazimierz z tytułem królewskim to już Pan pojechał po bandzie. Napisał sam Kazimierz gdzieś o tym? A może mamy jakiś film z nagraniem tego jak to mówi? I jaką mamy pewność, że dany film to nie wytwór AI czy innego narzędzia propagandy?

A Mieszko Stary miał nr III, choć cesarzem się nie koronował...:). 

Ciekawi mnie numerologia Władysławów. Pierwszy to ten Wygnaniec. 

O sorry...jak mogłem? Król bez korony - taki tytuł książki mam...:)