Czy Podróże Guliwera to rzeczywiście fantastyka?
Wydana w roku 1726 roku książka Jonathana Swifta pod tytułem Podróże do wielu odległych narodów świata, w 4 częściach, opisane przez Lemuela Guliwera, najpierw lekarza okrętowego, później kapitana kilku statków doczekała się już nawet wielu ekranizacji. I w zasadzie dziś moglibyśmy powiedzieć, że z całej bogatej w treść książki mamy w popkulturze wyłącznie informacje o wszechmocy Guliwera w krainie Liliputów oraz o jego bezradności w krainie Olbrzymów. A szkoda, ale popkultura rządzi się własnymi prawami.
Zacznijmy więc analizę całości książki trochę nietypowo. Bo porównajmy go z tym, co o popkulturze przełomu XVII/XVIII wiemy. A dziś wiemy naprawdę niewiele. Wiemy jednak, że zaczytywano się różnymi powieściami podróżniczymi oraz relacjami starożytnych i biblijnych autorów. Jakieś sto lat później dopiero dla popkutury zostały odkryte Indie oraz mitologia nordycka, co jednak nie znaczy, że akurat Jonathan Swift nie miał dostępu akurat do tych źródeł, a pewnie nawet miał coś w rodzaju wyłączności na ten dostęp.
Zacznijmy więc od przygód Guliwera w krainie Olbrzymów. W mitologii nordyckiej Olbrzymy to przyjaciele prawdziwych bogów (czyli Olimpijczyków), a więc ludzie, którzy posiadali prawdziwe pieniądze. Guliwer wśród nich jest tylko drobnym malutkim i bezradnym karzełkiem, który pokazywany jest innym w ten sam sposób, w jaki pokazujemy różnego rodzaju ciekawostki przyrodnicze - czyli owszem, ma jakąś tam wartość poznawczą, ale szybko może się znudzić i zostanie odstawiony na zakurzoną półkę, lub zniszczony - zależnie od kaprysu posiadacza tej osobliwości.
Skoro więc wiemy, że Olbrzymi to ludzie z pieniędzmi, to Lilipuci będą akurat ludźmi bez jakichkolwiek piędzy. I właśnie w tym miejscu rozpoczyna się przygoda niejakiego Guliwera. Po morskiej burzy budzi się on na jakieś wyspie uwięziony, ale uwalnia się z tego i przy okazji wplątuje w wojnę pomiędzy dwoma państwami, przy czym niszczy wrogą flotę, ale odmawiając dalszej pomocy w walkach musi uciekać.
Zabawy z dużymi pieniędzmi właśnie tak wyglądają. Guliwer samą swoją obecnością w tym miejscu zmienia siłę danego państwa. W tym akurat przypadku Jonathan Swift opisał francuski system bankowy i jego twórcę, niejakiego Johna Lawa, którego współcześni mu nazwywali handlarzem powietrzem. Dlaczego tak sądzę? Bo książka została napisana w 1726 roku, a załamanie się systemu papierowego pieniądza we Francji miało miejsce w roku 1720. Tworząc zaś pieniądze z powietrza (czyli bez jakiegokolwiek zabezpieczenia) Law wydawał się Francuzom jakimś Olbrzymem, który może wszystko.
Jak się okazało dla Lawa (angielskiego i weneckiego agenta) nauka przyszła bardzo szybko. Dla bohatera naszej powieści zresztą także. Natychmiast bowiem po ucieczce z krainy Liliputów trafił on do krainy Olbrzymów, gdzie sam stał się zabawką w rękach tych, którzy mieli prawdziwą władzę, a tę dają przecież prawdziwe pieniądze. Pokazywany był tam przez jakiś czas jako ciekawostka przyrodnicza. Do czasu, aż z tej trudnej sytuacji ratuje go orzeł, który unosi go w powietrze i porzuca gdzieś w morzu, gdzie natyka się na niego angielski okręt.
Późniejsze części książki nie są wykorzystywane w naszej popkuturze. A szkoda. Bowiem później nasz bohater trafia akurat gdzieś w okolice Indii, gdzie znajduje społeczeństwo zajmujące się prawie wyłącznie filozofią oraz wynalazczością, jednak nie potrafiące w żaden sposób wykorzystać swoich wynalazków. Z tamtąd ratuje go akurat okręt holenderski.
W kolejnej przygodzie Guliwer trafia do krainy, którą władają mądre konie. Ludzie w niej traktowani są akurat jako bydło robocze, dlatego dokłądnie w taki sam sposób został też potraktowany nasz bohater. Jednak z czasem okazało się, że ten dziwny dwunożny stwór potrafi mówić w zrozumiałym dla koni języku, więc warunki bytowe Guliwera dość mocno się poprawiają. Gdybym miał lokować te miejsce w realnym świecie, to wskazałbym na kolonie brytyjskie w Ameryce. Właśnie tam bowiem rozpoczęto pewien eksperyment, który dotyczył zupełnej wymiany elit - szlachtę mającą jeszcze średniowiczne czy starożytne rodowody mieli zastąpić ludzie bez rodowodów, ale mający smykałkę do rozbienia pieniędzy. Oczywiście, jeśli któryś z dawnej elity był na tyle bystry, że radził sobie w zupełnie nowych warunkach, to darowano mu winy przynależności z urodzenia do dawnej elity i pozwalano żyć i dalej się rozwijać. Ale większość miała albo zostać całkowicie zapomniana (jak w USA), albo pracować w nowych obozach koncentracyjnych (jak w ZSRR), albo ostatecznie zginąć (jak we Francji).
Jak więc widzimy książka Jonathana Swifta nie ma nic wspólnego z fantastyką. To książka o tym, jakie możliwości dają pieniądze, oraz o tym jak stać się częścią zupełnie nowej elity świata. Świata, który został zaplanowany już w początkach XVIII wieku, a który dziś jest właśnie dla nas faktem.
tagi: książki pieniądze anglia fantastyka
![]() |
Pioter |
5 lutego 2025 08:00 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter |
5 lutego 2025 08:52 |
Świetne! Angielska literstura właśnie tym aię różni od badziewiastej literatury amerykańskiej, że daje rozkosz odnajdywania drugiego, a nawet trzeciego dna.
Z tym 1720 rokiem to było tak, że spektskularnie zbankrutowały dwie najwieksze kimpanie - feancuska i angielska lub hilenderska (teraz nie pamiętam dokladnie, ale Newton stracił na inwestycji w niej wszystkie swoje oszczędności). Tę spekulację łączę z fiaskiem Szwedów w Wojnie Północnej.
![]() |
ArGut @Pioter |
5 lutego 2025 09:08 |
No to dzisiaj kolega nawigatora pojechał po NIEWIDOCZNYCH planistach ...
![]() |
Pioter @ArGut 5 lutego 2025 09:08 |
5 lutego 2025 09:13 |
Widocznych. W końcu do Olbrzymy były, które znająsię między sobą jak stare konie.
![]() |
OjciecDyrektor @Pioter 5 lutego 2025 09:13 |
5 lutego 2025 09:42 |
Coraz bardziej jestem pewny,że wszystkie stare baśnie opowiadają o sprawach gospodarczych.
![]() |
Pioter @OjciecDyrektor 5 lutego 2025 09:42 |
5 lutego 2025 09:49 |
Opowiadają.
Wystarczy tylko przyjrzeć się jak bardzo ważna jest gospodarka leśna w takim np czerwonym kapturku, albo szlaki handlowe w opowieściach o smokach.
![]() |
jan-niezbendny @Pioter 5 lutego 2025 09:49 |
5 lutego 2025 10:15 |
Uprawa strączkowych, szczególnie wysokowydajnych odmian w "Jasiu i magicznej fasoli", rybołówstwo w "Rybaku i złotej rybce", przemysł metalurgiczny w "Żelaznym Janie"...
![]() |
Pioter @jan-niezbendny 5 lutego 2025 10:15 |
5 lutego 2025 10:23 |
Jaś i magiczna fasola jest o pieniądzach, Złota rybka zresztą też. A bajki o żelaznym Janie nie znam.
A tak wogóle to skoro nie ma Pan nic konkretnego do dodania w sprawie notki, to po co Pan tu wogóle pisze?
![]() |
ArGut @OjciecDyrektor 5 lutego 2025 09:42 |
5 lutego 2025 11:26 |
Gospodarz upiera się, że planiści są WIDOCZNI, ale przecież WIDAĆ, że widoczne są bajkowe stwory sterowane i powodowane nieznanymi siłami, ktorymi wydają się być PLANIŚCI z TYLNEGO SIEDZENIA, operatorzy szlakow dalekozasięgowych.
Jak te konie, co to rodziną były dla Konika Garbuska.
![]() |
MarekBielany @Pioter |
5 lutego 2025 19:24 |
Zgadza się. Przy końcu ulicy na której byłem przez równe trzydzieści lat, jest takie divadlo.
![]() |
OjciecDyrektor @ArGut 5 lutego 2025 11:26 |
5 lutego 2025 21:33 |
Bajki trzeba czytać między wierszami...:). Wtedy będą widoczni.
Proszę sobie pomyśleć, w jakiej formie można BEZPIECZNIE wskazać na sprawców przekrętów i w ogóle na oszustów? Tylko w formie baśni. Pozostałe formy wymagają jakiś gwarancji bezpieczeństwa...:)
![]() |
ddam @Pioter |
6 lutego 2025 11:34 |
" książka Jonathana Swifta nie ma nic wspólnego z fantastyką"
Ja dodamy do tego wytwórnię Paramount Pictures z listą wydanych przez nich filmów oraz poszczególnych dat, a także zawarta tręścią, to robi się niezwykły cykl :), Niewielki fragment
Rozpoczynamy II wojnę światową:
1939 - Podróże Guliwera
Lilipuci i Blefuskowie :)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Podr%C3%B3%C5%BCe_Guliwera_(film_1939)
i dalej już leci:
1940: Droga do Singapuru
1941: Droga do Zanzibaru
1942: Droga do Maroka
1944: Podwójne ubezpieczenie
1945: Stracony weekend
1946: Droga do Utopii
![]() |
OjciecDyrektor @ddam 6 lutego 2025 11:34 |
7 lutego 2025 06:36 |
Ten cały cykl można nazwać "Jak wykończyłem imperium brytyjskie"...:)