-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Piraci z karaibów

W 1962 roku rozwiązano jedną z kolonii angielskich - Federację Indii Zachodnich. Korona planowała przyznać jej niepodległość jako jednolitemu organizomowi państwowemu, jednak zanim do tego doszło niepodległość 31 maja 1962 roku ogłosiły wchodzące w jej skład Jamajka i Trynidad. Podobno stało się tak dlatego, że jako największe wyspy miały finansować całość utrzymania Federacji. W 1966 roku ich śladem poszedł Barbados, w 1974 - Grenada,  w 1978 - Dominika, w 1979 - St Vincents i Grenadyny oraz St Lucia, w 1981 - Antigua i Barbuda, w 1983 - St Kitts i Nevis. Na uktrzymaniu korony brytyjskiej pozostały już tylko najmniejsze wyspy - Anguila, Montserrat i Kajmany. I w tej notce przyjrzymy się własnie Kajmanom.

Wyspy odkrył w trakcie swojej wyprawy krzysztof Kolumb w 1503 roku i nadał im nazwę Las Tortugas, co znaczy Wyspy Żółwie. Wówcas wyspy nie były zamieszkane. Dla Anglii wyspy te zajął Sir Francis Drake w 1586, i od tego czasu w użyciu jest nazwa Kajmany - żółwie bowiem wytępiono a pozostały na wyspach wyłącznie aligatory. Tym samym zaczął się spór o te niezamieszkałe wysepki pomiędzy Anglią i Hiszpanią, który ostatecznie rozwiązano dopiero w 1670 roku, kiedy to w traktacie zawartym w Madrycie ostetcznei Hiszpanie uznali angielskie panowanie na Jamajce i Kajmanach.

W 1971 roku na wyspach zamieszkałych przez około 60 tys ludzi wprowadzono nową walutę: dolara kajmańskiego. W Londynie wybito monety 1, 5, 10 i 25 centowe oraz wydrukowano banknoty 1, 5, 10, i 25 dolarowe. I to wystarczało przez długi czas. W 1981 roku uzupełniono jednak obieg pieniądza o nowy banknot - ten przedstawiony poniżej.

Na banknocie tym zareklamowano bowiem odbywający się corocznie w George Town Pirates Week Festival.

Tygodniowy Festiwal Piratów wystartował w 1977 roku. Corocznie w trakcie tej imprezy prócz parad inscenizowany jest również desant morski na wyspy. Desant ten jednak, pomimo dzisiejszego przedstawiania jako pirackiej inwazji, nie ma nic wspólnego z Francisem Drakem i jego ludźmi. Te przedstawienie to ilustracja inwazji wojsk Oliwera Cromwella na Kajmany w 1655. Impreza odbywa się corocznie, a chcący ją obejrzeć mogą się wybrać w drugi tydzień listopada na Kajmany.

Wróćmy jednak do bankotu. Oficjalnie jest ona nadal prawnym środkiem płatniczym. W obiegu się go jednak już nie spotyka, bowiem w 1986 roku wprowadzono do obiegu banknot 50 dolarowy.



tagi: anglia  banknoty  piraci  kajmany 

Pioter
29 lutego 2020 10:14
18     2250    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Pioter
29 lutego 2020 10:20

No rzeczywiście, nominał dziwaczny

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 29 lutego 2020 10:20
29 lutego 2020 10:50

Tak. Nie pasujący do systemu dziesiętnego.

Chyba, że chciano odnieść się do czasów z przełomu XIX/XX wieku. Wtedy 4 dolarom kanadyjskim odpowiadał 1 funt angielski, a wyłączność na obsługę bankową brytyjskich kolonii na Kraibach miały kanadyjskie banki. Np Tylko, że w tamtym czasie Kajmany były częścią kolonii Jamajka, a tam obiegały funty a nie dolary.

Dlatego mnie to zaskoczyło i nie potrafię tego nominału wyjasnić w żaden rozsądny sposób.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Pioter
29 lutego 2020 11:54

Kiedy dokładnie wszedł do obiegu? Czy nie można tego połączyć z konfliktem o Falklandy-Malwiny?

zaloguj się by móc komentować

Pioter @saturn-9 29 lutego 2020 11:54
29 lutego 2020 12:57

Chyba nie. Wszedł do obiegu w październiku 1981 roku.

zaloguj się by móc komentować

umami @Pioter 29 lutego 2020 12:57
29 lutego 2020 12:59

A ja to odebrałem tak samo jak saturn-9, jako komunikat, że wysadzimy desant, jak będzie taka potrzeba. Tak jak wysłano flotę na Fanklandy rok później.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @umami 29 lutego 2020 12:59
29 lutego 2020 13:02

Hm... Bardzo kontretne ostrzeżenie. Które trudno przeoczyć z powodu nietypowego nominału. Chyba sensowne wyjaśnienie.

Ktoś jednak chciał sprawdzić, czy nie jest to blef.

zaloguj się by móc komentować

umami @Pioter 29 lutego 2020 13:02
29 lutego 2020 13:18

No i, jak słusznie zauważyłeś, wojna trwa :)
http://pioter.szkolanawigatorow.pl/operacja-rozaniec

Natomiast, co do tego 40-dolarowego banknotu, warto byłoby przypomnieć tekst Gospodarza o testowaniu sojuszników. Ale nie pamiętam, jaki miał tytuł. A o tych Falklandach też tam było.

zaloguj się by móc komentować

umami @Pioter 29 lutego 2020 13:02
29 lutego 2020 13:19

Ja ten banknot odbieram jako sygnał puszczony do Amerykanów, oczywiście.

zaloguj się by móc komentować

umami @Pioter
29 lutego 2020 13:32

Dobra, mam ten artykuł Gospodarza:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-przyjacielskiej-polityce-mocarstw
 

Rozmawialiśmy tu kiedyś o komunikatach demonstracyjnych. Jeśli chce się kogoś do czegoś przekonać w polityce należy urządzić demonstrację. Rosjanie byli mistrzami w takich eventach, kiedy jeszcze pozwalano im na to, żeby trzęśli połową świata. Dziś mocno spuścili z tonu, a to z obawy, że ktoś może powiedzieć sprawdzam. Nie tylko Amerykanie, ale w zasadzie każdy, Londyn też. Moja wczorajsza inspiracja, którą widać było w nagraniu pochodzi wprost z filmu o Margaret Thatcher, który wszystkim polecam. To jest film pełen uproszczeń, ale każdy film jest taki i nie ma co marudzić. Pokazali w nim dość istotne rzeczy, a mianowicie to, jak wyglądała londyńska ulica w czasie rządów pani Małgosi. Otóż wyglądała strasznie. Działo się, oj działo, a jeśli coś dzieje się na ulicy, to znaczy, że w gabinetach też odbywają się poważne przepychanki. I tak patrząc na te obrazki, gdzie widać było jak policja brytyjska, słynna z łagodności, pierze pałami górników, pomyślałem sobie, że oto Wielka Brytania walczy o niepodległość. Walczy naprawdę, czyli w ramach istniejącego porządku polityczno-prawnego. Inna walka o niepodległość nie istnieje. Bo wszystko co jest poza tą formułą nosi nazwę prowokacji, a w razie przegranej jest przez prokuratorów wojskowych podciągane pod bandytyzm. Celem zaś istotnym takich wystąpień jest dewastacja terenu, na którym się one odbywają. Ja wiem, że zaraz ktoś mi powie – czasem nie ma wyjścia. No tak, ale trzeba mieć świadomość okoliczności i przygotować się na sytuację, z której rzekomo nie ma wyjścia. Prawdziwe wojny toczą się bowiem pomiędzy sojusznikami. W roku 1863 USA były sojusznikiem Rosji. Ta zaś wspierała Waszyngton w jego niełatwej walce z nowym państwem, które obrało sobie za stolicę Richmond. Ciekaw jestem ile niewidzialnych nici łączyło powstanie styczniowe z urzędnikami, agentami i politykami USA. Nie mam pojęcia jak to wyglądało, bo wszyscy demaskatorzy skupiają się głównie na powiązaniach z Prusami, albo – jeśli mają rozbuchaną bardzo wyobraźnię – z Londynem. Ja zaś chciałem przypomnieć tylko tekst pantery z 8 numeru nawigatora, o wizycie Lajosa Kossutha w Ameryce i o jego tam działalności, a także znajomościach. No więc celem studiów poważnych, dotyczących polityki są relacje pomiędzy sojusznikami, a przynajmniej powinny być. Bo co jest ich celem w rzeczywistości, teraz, na polskich uniwersytetach, to nie wiem. Relacje zaś pomiędzy Wielką Brytanią a USA to, mam wrażenie, powinna być osobna katedra.

Popatrzyłem na te walki uliczne i na Meryl Streep grającą panią Małgosię i przyszło mi do głowy, że ona cudem przeżyła. Kobiecina zrobiła zamach na dwie najstarsze i najtrwalsze świętości polityki amerykańskiej w imperium i wyszła z tego cało. Oczywiście, wszyscy wiedzieli, że znajdują się w rodzinie, a wrogiem jest tak naprawdę ZSRR i to dlatego pani Małgosia ocalała. No, ale zawsze są jakieś okoliczności, jest to wręcz warunek zaistnienia relacji sojuszniczych, a tylko te są ważne dla rozważań istotnych. Z chwilą kiedy mamy wojnę, pozostaje już tylko ustalić kto został sprowokowany, jakimi metodami i smętnie pokiwać głową nad jego losem.

W relacjach sojuszniczych zaś istnieją metody i priorytety. Jeśli jakiś sposób działa i się sprawdza, a ludzie wyznaczeni do jego obsługi mają zaufanie centrali i do tego jeszcze spełniają swoje zadania, trudno przypuścić, że centrala się ich pozbędzie w imię nowych, a w dodatku narzuconych priorytetów. Będzie forsować swoją politykę wobec sojusznika, nawet wtedy jeśli nie będzie to rokowało na sukces w konflikcie, w którym obie organizacje stoją po tej samej stronie. Nie wiem czy nie tłumaczę zbyt zawile. - Rysuj pan wolniej – jak powiedział kiedyś Kazimierz Brusikiewicz do Jana Kobuszewskiego.

Problem pani Małgosi polegał na tym, że stanęła ona oko w oko z wypracowaną przez dekady i skuteczną polityką amerykańską, polityką swojego najważniejszego sojusznika. Ja teraz zrobię zwrot przez sztag i spróbuję opisać metody polityki imperialnej prowadzonej w czasach kiedy nie było internetu, ani nawet poczty w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Polityka imperiów musi być brutalna z istoty, albowiem sposób przekazywania poleceń od centrali na dół obarczony jest potwornym ryzykiem. Imperia bowiem mają tendencję do zamieniania się w konglomeraty, w których rządzą – na różnych poziomach – różni kacykowie. Oni nie słuchają poleceń, przekręcają je, liczą na upływ czasu, albo na zmianę koniunktur lokalnych, kradną i mają tendencję do zaniżania poziomu we wszystkich dostępnych im zakresach działań. Im więcej rozumieją z otaczającej ich politycznej rzeczywistości tym dla imperium i imperatora gorzej. Stąd sprawowanie władzy imperialnej nie jest proste i wymusza pewien dystans w stosunku do ludzi to imperium obsługujących. Modelowym przykładem skutecznych działań imperialnych jest polityka Karola V wobec jego generałów. Sacco di Roma Morawskiego, kiedy już się przebrnie przez pierwsze trzy rozdziały jest naprawdę fascynująca książką. Z grubsza było tak – cesarz wysyłał pełne zawoalowanych sugestii listy do swoich generałów. Nie miał innego wyjścia, albowiem nie mógł zostawiać na piśmie śladów swoich rzeczywistych intencji. Dysponował stosunkowo niewielką grupą zaufanych ludzi. Jeśli któryś z dowódców był na tyle nierozsądny, że odczytywał właściwie intencje cesarza, ginął natychmiast po ich wypełnieniu. Taka była logika tej władzy. Cesarz miał jednego poważnego przeciwnika, był nim papież, teoretyczny sojusznik władzy cesarskiej, a przez wiele dekad także praktyczny. Wojna z papieżem polegała na tym, by produkować duże ilości propagandy antypapieskiej, a także wskazywać palcem winnych niesubordynacji, winnych, którzy już nie mogli być pociągnięci do odpowiedzialności, albowiem zabiła ich przypadkowa, zabłąkana kula. Fantastyczne jest zakończenie tej książki, kiedy to po spaleniu Rzymu armia staje się niepotrzebna i najlepiej by było gdyby w całości wyzdychała. Nie łatwo jest jednak, w czasach kiedy nie ma sądów takich jak w III RP ani broni maszynowej, posłać do piachu 30 tysięcy ludzi. Zaraza co prawda zrobiła swoje, ale kilkanaście tysięcy knechtów ciągle stoi, lekko kołysząc się na nogach. Co robić? Wszyscy dowódcy już nie żyją, bo trzeba było znaleźć wygodnych winnych. No więc należy posłać po wicekróla i głównego hiszpańskiego wojaka, jaki jest w Italii. W konkretnych warunkach był to markiz Moncada. I teraz patrzcie, jak przytomni byli to ludzie i jak właściwie odczytali intencje najjaśniejszego pana. Moncada, jak tylko zjawił się w Rzymie od razu został trafiony przypadkową kulą. Przeżył, ale uciekł, bo ten co go nie dobił, dał mu do ucieczki znakomity pretekst. Wicekról Karol de Lannoy, udał, że zachorował i spieprzył ile sił w nogach ze stolicy Piotrowej, bo znał za dobrze aż metody i priorytety najjaśniejszego pana. Cesarz był w prawdziwym kłopocie. Wypracowane latami metody przestały działać. Musiał podejmować inne jakieś, niestandardowe decyzje.

No, a jakie decyzje podjęli Amerykanie kiedy okazało się, że pani Małgosia rozwala związki zawodowe i pakuje do pierdla działaczy i terrorystów irlandzkich? Przerwali wprowadzanie rynkowych reform w Argentynie, co czynił tameczny Balcerowicz dla niepoznaki nazywany Roberto Alleman i powiedzieli generałowi Galtieri – musisz zająć Malwiny, ale tak, żeby nie było widać, że to my ci kazaliśmy to zrobić. Dokładnie tak, jak to było w tych listach, które Karol V pisał do Karola de Bourbon i do starego Frundsberga, a potem do Lannoya i Moncady. Galtieri, który zapewne zachowywał się tak, jak to sugeruje jego wygląd, odczytał właściwie intencje i po wszystkim został skazany na 8 lat, ale ponieważ metody prowadzenia polityki imperialnej trochę się od czasów Karola V zmieniły i mamy już lepszą komunikację, odsiedział tylko trzy i nikt go nie zabił. Reformy zaś dokończono później. Ryzyko, które ponosił było minimalne, albowiem był podwykonawcą, a nie prawdziwym sojusznikiem. Ryzyko wielkie i autentyczne ponosiła jedynie pani Małgosia. Gdyby nie wysłała okrętów na Atlantyk, zginęłaby w zamachu zorganizowanym przez IRA, terroryści podłożyliby bombę w jej samochodzie, gdzieś w podziemnym parkingu, a my ledwie byśmy ją dziś pamiętali.


Jaka z tego wszystkiego płynie nauka dla polityków polskich? Oni się muszą zastanowić czy chcą być podwykonawcami czy sojusznikami. Muszą się także zastanowić, jak wobec takiej alternatywy ułożyć sobie stosunki, z nami, z ludźmi, których przy pozorach demokracji, a te jak pamiętamy muszą być zachowane, żeby w ogóle można było mówić o polityce, nazywa się czasem suwerenem.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @umami 29 lutego 2020 13:19
29 lutego 2020 13:34

Jak najbardziej. W końcu to pod ich nosem. ;)

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Pioter 29 lutego 2020 10:50
2 marca 2020 21:17

Banknoty insurekcji kościuszkowskiej miały nominały: 1000, 500, 100, 50, 25, 10, 5, 4 i 1 złoty polski. Zastanawiająca ta czwórka.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @tomasz-kurowski 2 marca 2020 21:17
3 marca 2020 05:33

Jeśli chodzi o ten papierek to sprawa jest bardzo prosta. To odzworowanie w pieniądzu obrachunkowym fizycznej monety o wartości 1 dukata (3,6 g złota)

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Pioter 3 marca 2020 05:33
3 marca 2020 06:51

Hasła z rewolucji kościuszkowskiej u nas - Wolnosc, CałosciNie, Podleglosc.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Pioter 3 marca 2020 05:33
3 marca 2020 09:13

Dziękuję za wyjaśnienie. W sumie pod koniec osiemnastego wieku to chyba raczej te dziesiętne nominały były forsowaną nowością.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Brzoza 3 marca 2020 06:51
3 marca 2020 18:24

Jakie akutualne. Nawet te niezamierzone literówki. Wszystko zgodne z prawem, wpisane pod szczęśliwą gwiazdę, i na dodatek zakończone emotikonką.

Kto by pomyslał, że tak konkretnie można to przedstawić, i jednoznacznie odczytać 250 lat później.

;)

zaloguj się by móc komentować

Pioter @tomasz-kurowski 3 marca 2020 09:13
3 marca 2020 18:33

Niezupełnie.

Poza Watykanem, a właściwie pracującym na rzecz Napoleona Banku Miłosierdzia i Banku Ducha Świętego w Rzymie, gdzie banknoty leciały z nominałami co jeden scudi od 1 do 100.

Wszystkie inne nominały są ściśle przmyślane i odpowiadają albo realnej monecie (jak te 4 złote polskie = 1 dukatowi), krotnościom w systemie dziesiętnym.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Pioter 3 marca 2020 18:33
3 marca 2020 20:11

Chodziło mi o to, że decymalizacja wszystkiego od miar, przez waluty, po kalendarz była nową, oświeceniową modą, więc moje zaskoczenie tą czwórką, całkiem naturalną dla człowieka z epoki przyzwyczajonego do monet, było istotnie nie na miejscu.

Po co Napoleonowi taka gradacja watykańskich nominałów?

zaloguj się by móc komentować

Pioter @tomasz-kurowski 3 marca 2020 20:11
4 marca 2020 04:07

Nie natrafiłem na żadne sensowne wyjaśnienie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować