Tamte czasy i współczesne łączy pewna rzecz - wtajemniczenie. Ludzie, którzy powielają te historie, w znanej nam formie, są wtajemniczeni. I nie uważają za stosowne by w cokolwiek wtajemniczać nas. My mamy poznać tylko tę wersję, która została spreparowana. To samo dotyczy filozofii. Kubiak i Szczepański wytypowali na wieszcza tego całego Wojasińskiego. To jest niezwykłe - pan od mitologii i historii starożytnej zajmuje się udzielaniem namaszczeń pozbawionym talentu artystom. Dlaczego? Bo oni zapewniają ciągłość wtajemniczenia. 

Z mitologią jest chyba prościej niż z filozofią. Pozostało więcej wersji i można je spokojnie samodzielnie porównywać. A mając wcześniej jakąś wiedzę - zbobytą dzięki wykładom w Szkole Nawigatorów np - nawet rozkładać na czynniki pierwsze.

Stało się to możliwe tylko dlatego, że filozofowie w pewnym momencie dziejów unieważnili mitologię i dziś traktowana jest jako zbiór bajek. Natomiast folozofii nie udało się do dziś unieważnić - niestety.

Nie wiem. Kazali mi się tego uczyć na studiach, ale to olałem całkowicie i je skończyłem bez zdawania filozofii. Moje wtajemniczenie polegało na kupnie bombonierki i kwiatów dziewczynom z dziekanatu, żeby nikt nie doszedł do tego, że I rok był nie zaliczony.

Zastanawia mnie jedno - co powiedzą mi znawcy antyku, gdy im dam do przetyczania tę notkę (jak i tą o "Herr Kulasie"). Ja i tak u nich już mocno "punktuję" ze swoimi "fantastycznymi" teoriami. Trochę mi ich szkoda, bo są tak strasznie upośledzeni - objawy starzenia się umysłu, objawiające się nieustannym powtarzaniu tego, co już kiedyś się poznało. No ale będę próbował dalej z tą orką na ugorze.

O tę Helladę to widać toczono straszliwe wojny, tylko dlaczego o nich się nie mówi? Inwazja Ludów Morza też najmocniej uderzyła w Helladę, niszcząc wszystko do gołej ziemi. 

Ludy Tartaru to koczownicy utrzymujący się z bandyterki?

Czekam i obgryzam paznokcie z niecierpliwości....:). 

Niby o tym antyku to każdy mógł bezpiecznie pisać, bo nawet komuchom ta epoka wydawała się taka niegroźna ideologicznie. A tu proszę - źródła są dość obfite, a jakoś wszyscy tylko powielają od Szeherezady te baśnie z 1000 i 1 nocy. Czyli bezpiecznie nie jest. 

W szczycie potęgi ich stolicą była obecna Kamionka Dnieprowska. Scytowie nie mają popkulturowej kontynuacji tak jak Grecy.

To wyżej do chlora...:)

Wygląda na to, że owszem. Ale niekoniecznie byli to Scytowie. Będzie to dobrze widać w opisie jeden z kolejnych wojen o Olimp.

Czyli najazd mongolski z XII w. nie byl zadna innowacja, lecz tzw stalym fragmentem gry?

Ten najazdy służą dewastacji bardzo wysoko rozwiętych kultur. Po nich następuje dewastacja piśmiennictwa i całej propagandy, niszczy się wszystko i zaczyna od nowa. Żeby nie było pamięci. Oczywiście pewne grupy, które to aranżują, zostają na swoich miejscach. Teraz też o to chodzi. Czy Azja sprowadzi nas do poziomu z początku XVIII wieku, czy my zagospodarujemy Azję i zmieni się stała od 10 tysięcy lat metoda prowadzenia polityki w Europie. Mogę jeszcze dodać, że na miejsce wysoko rozwiniętych kultur wstawia się w propagandzie kosmitów, albo jakieś inne dyrdymały. Tego nie bylo, tamtego nie było, wszyscy jednli szczaw i popijali wodą

Czyli te wysokie kultury po osiagnieciu wysokiego rozwoju zaczynają uniezależniać się od takiej czy innej organizcji handlowej - po prostu zczynaka dbać o swój interes, a przecież organizacjom nie o to chodzi. Teraz lepiej rozumiem po co ta cała deprawacja i ogłupianie zachodnich społeczeństw. Osiągnęły wysoki stopien rozwoju, ale ich totalna dewastacja nie jest na razie na rękę tej czy innej organizacji - za duże koszty i ryzyko, że pójdzie coś nie tak. Ógłupianie jedt tansze i mniej ryzykowne, a gwarantuje, że te społeczeństwa nie będą dbały o swój interes. I będzie sze kręcić. 

Tak, ile się można rozwijać, kiedyś trzeba się zwinąć. Ciekawe - a propos zwijania - czy gdzieś są jakieś zwoje pamięci, gdzie wszystko jest zapisane. Może są. Najazd mongolski w XIII wieku nie unicestwił wszystkiego. Wiele rzeczy pozostało. Na przykład poezja okcytańska, bo Mongołowie zatrzymali sie w pół drogi. I trwa do dzisiaj. No, a w Polsce tylko - daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj. I tyle. No, ale coś tam było. Potem - czarna śmierć dla poprawki i tu już poszło lepiej. No i w Polsce jej nie było, ostaliśmy sie jako ta samotna wyspa. Być może dlatego, że Arnold de Villanowa już wcześniej wydestylował czysty spirutys i pokazał niektórym jak myć nim ręce i ciało? Nie wiem, tak tylko się zastanawiam... w końcu Arnolda nie było w Polsce, nie było go też w Mediolanie, który zaraza ominęła