-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Ostatnia komunia króla Ferdynanda

30 maja 1252 roku zmarł mający właśnie wyruszyć na wyprawę przeciw Arabom w Północnej Afryce król Kastylii i Leonu Ferdynand III Święty. Ostatni dzień jego życia został uwieczniony w legendzie:

Przygotowania do podboju muzułmańskiej Afryki były na zaawansowanym etapie. Dobry król Ferdynand, tuż przy wejściu na pokład, rozmawiał z dwoma Alfonsami, swoim synem i bratem, podczas ciepłego wieczoru w trakcie spaceru po ogrodach, próbując przekonać jednego z nich do pozostania w Hiszpanii, by rządził nią w jego imieniu. Jednak żaden z nich nie ustąpił w ich natarczywym pragnieniu udania się z królem do Afryki ....

Był koniec miesiąca maja i pogoda w Sewilli była bardzo gorąca. Tego ranka król poszedł zobaczyć różne projekty w dokach i wracał zmęczony, ale szczęśliwy, gdy nagle powalił go atak jego starej choroby. To było tak straszne i towarzyszył mu tak ostry ból, że wyraźnie zdał sobie sprawę, że tym razem nie ucieknie. Został zabrany do łóżka, a gdy tylko trochę się otrząsnął i był w stanie rozmawiać, powiedział do Alfonsa i wszystkich obecnych: "Czas ucieka i nadszedł czas, by umrzeć".

Tak więc, z prostą naturalnością i bez oznak smutku, wyrzekł się swoich wspaniałych snów. Dla niego wolą Bożą było wszystko ....

W międzyczasie Ferdynand zażądał, aby przyniesiono mu Viaticum. Podczas gdy procesja była organizowana w Santa Maria, pokorny Król przygotowywał się do przyjęcia swojego Pana i swojego Boga w pałacu. Poprosił o ubieranie w piękną biało-złotą, bogatą jedwabną koszulę, którą nosił w święta, i z szacunkiem dla królewskiej godności i mocy Chrystusa, kazał usunąć wszelkie wspomnienia o ludzkim majestacie z jego komnaty. Nie chciał już widzieć swojej korony ani berła, ani myśleć o rządach i zaszczytach tego świata. Stojąc twarzą do łóżka, gdzie leżał, jego ludzie wznieśli piękny ołtarz z purpurowymi adamaszami i cienką pościelą bielszą od śniegu. Na nim umieścili święty krzyż i sześć wielkich srebrnych świeczników z zapalonymi świecami. Jeden po drugim przybyli synowie i bracia króla. Królowa roni łzy wielkiego nieszczęścia, a Teresa, Aldonza i Urraca dzieliły jej żal. Razem z nimi byli ich mężowie i inni szlachcice domu króla i mędrcy jego rady. Oczy księdza Ferdynanda były zamknięte i pogrążony w modlitwie, nie zwracał uwagi na sprawy tego świata. Jedynymi dźwiękami w dużym pokoju były trudne oddychanie pacjenta, trzask rozpylonej świecy i niepohamowane szlochanie.

Nagle słychać było zbliżający się srebrzysty dźwięk odległego dzwonu. Król Ferdynand otworzył oczy i spojrzał na drzwi. Przybywali duchowni, zakonnicy i rycerze, wszyscy niosąc zapalone świece, których małe złote płomienie falowały tajemniczym niepokojem w ciemności dużego pokoju. A po nich, noszone w złotym cyborium, owinięte w jedwabne sukno przez pobożnego i skupionego kapłana porządku wojskowego, było Najświętsze Ciało Chrystusa. Widząc Go, potężny przypływ miłości ożywiał Ferdynanda, który podniósł się z łóżka, ukląkł na twardych marmurowych płytkach i umieścił sznur, który przygotował mu na szyi jako grzeszny grzesznik. Tak więc, skruszony i upokorzony, król Ferdynand złożył swoją królewskość przed boską królewskością Jezusa Chrystusa. W pobliżu ołtarza Don Remondo czekał ubrany w szaty pontyfikalne; zanim rozpoczęła się ceremonia, głos króla wzrósł: "Daj mi najpierw Święty Krzyż, abym mógł pokutować za moje grzechy przed Nim".

Umieścili to w jego rękach i, patrząc na Niego, zaczął wylewać gorzkie łzy, kiedy mówił:

"Spójrzcie na mnie tutaj, mój Panie Jezu Chryste, w Twojej obecności jako grzeszny grzesznik, ponieważ znam dobrze wiele grzechów, które Cię obraziłem. A choćby byli wielcy, ufam Twemu miłosierdziu, że przez zasługi Twojej świętej męki i Twojej najcenniejszej śmierci, wybaczysz mi je. Pamiętajcie, Panie, liczne zniewagi i udręki cierpiałeś dla Mnie i przez które masz imię Zbawiciela, i wybaw swojego sługę ze swoich grzechów, które były przyczyną twoich cierpień. "

W tym momencie głos Króla zawodził, łamiąc łkanie. Odzyskując, kontynuował:

"Bardzo żałuję tych zniewag, Panie, i ja też cierpię z powodu śmierci, którą cierpiałeś dla mnie; a ponieważ Twój Święty Kościół odpuszcza te grzechy, chcę je wyznać, aby wymazać zły przykład, który dałem tym moim wasalom obecnym tutaj, wiedząc, że nienawidzę tych grzechów najbardziej, i że nigdy ich nie popełniłem ... "

I pokornie, z bólem, zamanifestował głośno wszystkie grzechy swego życia, od dziecinnych zachowań chłopca aż po ostatnie jego wczorajsze błędy. Szlachetna twarz była przykryta wstydem, ponieważ chociaż jego grzechy były nieuniknionymi słabościami, z których tylko Matka Chrystusa była wolna, wydawały mu się jak wielkie grzechy i jako taki odczuwał wielki smutek. Ale ponieważ zrozumiał nieskończoną świętość Boga i gorącą miłość, jaką miał dla Niego, wykonał to dzieło sprawiedliwości, aby zaspokoić Boski majestat, którego obraził. W swojej żalu kontynuował:

"Zasługuję na każde upokorzenie za moje grzechy, a Ty, Panie, chciałeś cierpieć upokorzenie, że czynisz je swoimi i pojawia się w obecności Ojca pokrytego nimi, a także z powodu wielkiego wstydu, którego przelałeś krew ... I Wtedy zostałeś zdradzony przez jednego z twoich ludzi, a uwięziony przez oprawców i zawiązany szorstkimi sznurami ... I ty cierpiałeś tak, abym był wolny! I wziąłeś, Panie, osądzony przez Annasza, Caifasa i Piłata, i tam stałeś jak zbrodniarz ... A ja, który dokonałem tyle zła, osądziłem Kastylię i Leona! Tak wiele zniewag i tylu ciosów, które otrzymałeś, i plują na Twoje Oblicze, aby ja, grzeszny człowiek, został uhonorowany przez wszystkich ... A żołnierze Piłata pochwycili Cię i biczowali Cię; a gdy go cierpiałeś, znajdowałem się w przyjemnościach! ... I postawili na Tobie koronę cierniową i dali Tobie berło trzcinowe i niesławny płaszcz, a gdy w ten sposób zostałeś wyszydzony, wszyscy mnie posłuchali! A ty, mój Panie, zostałem skazany na śmierć na krzyżu, że będę żył, a Ty niosłeś krzyż na wzgórzu Kalwarii, a ty na nim pozwoliłeś się przybić i umarłeś, abym miał raj z tobą ! "

W tym momencie łzy dławiły głos Ferdinanda, a wzniosła głowa, zawsze wyprostowana w bitwie, padła pokonana na jego klatce piersiowej, pokonana przez miłość i smutek, łzy ślizgające się jak sznur pereł na jedwabiu koszuli aż po podłogę . I uderzając go w piersi z wielkimi uderzeniami, zakończył swoją spowiedź:

"A ponieważ przez twoją śmierć zyskałeś życie za mnie, proszę Cię, Panie Twego Świętego Kościoła, a ty, mój Ojcze Arcybiskupie, abyś uwolnił mnie od moich grzechów."

Don Remondo zwolnił go, a następnie zapytał, czy wierzy w Boga Jedynego i Trójcę.

"Wierzę w Tego, który jest Bogiem, prawdziwym i wiecznym, i który dał nam swoją chwałę; Wierzę w Ojca i Syna i Ducha Świętego. I wierzę, że Syn stał się człowiekiem w łonie chwalebnej błogosławionej Najświętszej Maryi Panny; i wierzę i zgadzam się na wszystkie doktryny naszej Świętej Matki Kościoła ".

Don Remondo wziął Hostię w swoje ręce i zbliżył się do Króla, który podniósł głowę i spojrzał na Hostię z nieopisanym wyrazem wiary i pożądania. Otrzymał Ciało Chrystusa i pozostał pochłonięty prawdziwym związkiem ze swoim Królem: była to najwyższa komunia między Panem Panów a jego porucznikiem w Kastylii.

Jakby był trzecią osobą i świadkiem z daleka, Ferdinand zobaczył pobożny procesja opuścić jego pokój. Potem kazał założyć cenną tunikę, którą miał na sobie ściągnąć, i wrócił do łóżka. Przez jakiś czas nie ruszał się z miejsca, z głową pochyloną na poduszkach, które utrzymywały go na wpół uniesionego w spokojnej i cichej modlitwie. Królowa płakała u jego boku, a jego synowie otoczyli jego łóżko, oczekując chwili ostatniego błogosławieństwa.

W końcu Don Ferdinand otworzył oczy i zawołał najstarszego: "Mój synu, Alfonso, chodź tutaj!"

Infant klęknął u boku ojca. Ferdynand podniósł prawą rękę i, bardzo powoli, ponieważ jego siła już wyciekała, uczynił Znak Krzyża na nim jako błogosławieństwo. Następnie, biorąc prawą rękę między siebie, Król powiedział:

"Synu, dobrze widzisz, jak moje życie się kończy, a ja odchodzę, by oddać moją duszę Temu, który ją stworzył i odkupił. Jutro będziesz królem wszystkich królestw Kastylii i Leónu. Obawiajcie się, kochajcie i słuchajcie Boga, przyłączcie się do Jego woli i uczynków, a będziecie mieli dobry koniec. Nie przestawajcie robić dobrze, póki możecie, bo te dobre uczynki ocalą waszą duszę, a wszystko przeminie, zanim wam się spodoba. Rządź ludźmi sprawiedliwie i postępuj zgodnie z moimi instrukcjami, aby kontynuować tworzenie prawa, abyśmy mogli rządzić wszystkimi ludźmi tym samym spójnym kodem. Zadbaj o swoich braci i staraj się poprawić ich sytuację i traktuj ich tak, aby nie żałowali, że urodzili się na drugim miejscu. Traktuj Królową jak matkę i oddaj jej cały honor odpowiedni dla królowej. Polecam także Don Alfonso, mojemu bratu i wszystkim innym braciom. Szanujcie wszystkich szlachciców waszych królestw i zawsze łaskrajcie rycerzy i wiernie stosujcie się do ich praw, wyjątków i wolności oraz do wszystkich waszych ludzi ".

Król przerwał na chwilę, by odzyskać siły, ponieważ życie go opuszczało; spojrzał ponownie w oczy Alfonsa i dodał wysiłkiem, który sprawił, że drżał konwulsyjnie: "Jeśli wszystko to, co ci zawierzam, błagam i sprawię, że spełnisz się, spełnisz moje pełne błogosławieństwo, a jeśli nie, moje przekleństwo."

"Amen", odpowiedział Alfons, jego głos również nieco zdławił emocje tego najwyższego momentu.

Potem inne dzieci, które były w Sewilli, zaczęły się zbliżać: Fadrique, Henry, Felipe, Manuel, Ferdinand, Doña Eleanor i Luis; każdy z nich pobłogosławił króla, czyniąc na nich Znak Krzyża własną ręką. Z kolei Manuel skontaktował się ze swoim nauczycielem Donem Peterem Lópezem z Avala, który powiedział Ferdinandowi, gdy Infante klęknął: "Panie, gdybym ci dobrze służył, błagam cię o łaskę, aby nie opuścił Manuela bez dziedzictwa".

Don Ferdinand zbliżał się do końca, wyczerpany wysiłkiem bycia na kolanach przez tak długi czas, emocjonalnym spowiedzi i pożegnaniem swoich synów. Taki był jego stan, że mógł mówić tylko z wielkim wysiłkiem. Podniósł swoją rękę, purpurową jak lilia, i kładąc ją gestem pieszczoty na głowie strapionego młodzieńca, powiedział: "Synu, jesteś ostatnim synem Królowej Doñy Beatrice, który był bardzo dobrym i święta kobieta, i wiem, że bardzo cię kochała. Nie mogę jednak dać wam żadnego dziedzictwa, ale daję wam mój miecz Lobera, który ma znaczenie religijne iz którym Bóg wiele dla mnie zrobił. "

Potem chciał być sam. Patrząc, jak odchodzą, znowu nazwał don Alfonso, jego pierworodnego, którego tak bardzo kochał i szanował i któremu tak bardzo ufał.

"Synu, będziesz bogaty w ziemię i wielu dobrych wasali, bardziej niż jakikolwiek inny król w chrześcijaństwie. Staraj się czynić dobrze i bądź dobry; Zostawiam cię lordem z całej ziemi po tej stronie morza, którą Maurowie zdobyli od Króla Wizygotów, Rodericka. Wszystko to pozostaje pod twoim panowaniem, albo podbite, albo dopływowe. Jeśli utrzymasz granice państwa, tak jak ja je pozostawiam tobie, jesteś tak dobrym królem jak ja; jeśli zdobędziesz więcej, jesteś lepszy, a jeśli granice się zmniejszą, to nie jesteś tak dobry jak ja. "

Królowa była wspierana przez jej panie. Po odejściu jego synów Alfonso de Molina, Rodrigo Alfonso i jego pozostali bracia, szlachcice, jego towarzysze w trudzie i chwale, wszyscy minęli przed nim, całując się na pożegnanie ze sztywną ręką, która spadła na prześcieradło. Umierający Król spojrzał na nich, żegnając się wzrokiem, ponieważ zmęczenie jego serca, które nie chciało już bić, dławiło go jak uździenicę. Burmistrz Chamberlain odważył się go zapytać: "Czy chcesz, abyśmy, Panie, wykonali posąg twojego grobu?"

Król, szczery i pogardliwy wobec wszystkich ludzkich marności, udzielił mu tej odpowiedzi: "Niech moje życie i moje dzieła będą mym grobem i posągiem!"

Don Remondo, inni kapłani Santa María i bracia z klasztorów w Sewilli  pozostał w komnacie królewskiej. Po pożegnaniu się z tymi wszystkimi, których kochał i których kojarzył w tym życiu, teraz ci religijni byli jedynymi towarzyszami, których chciał w tej najwyższej godzinie. Na małym stoliku przy jego łóżku stała Dziewica z Bitew, pomagając mu wygrać tę ostatnią. Nagle Ferdinand wyglądał na wysoko, twarz zmieniła mu niewysłowione szczęście, które zmiotło ból ostatecznego cierpienia. Był taki przez jakiś czas, a otaczający go duchowni wierzyli nawet, że umarł. Wracając z ekstazy, uśmiechnął się radośnie i rzekł do nich: "Godzina nadeszła ... daj mi świecę!"

Podnosząc oczy, kontynuował rozmowę z Bogiem: "Panie, dałeś mi królestwo, którego nie miałem, i więcej honoru i mocy, niż na to zasłużyłem. Dałeś mi życie tak długo, jak długo było to Twoją przyjemnością. Panie, daję Ci dzięki; poddaję się Tobie i dostarczam Tobie królestwo, które mi dałeś, z ulepszeniami, które udało mi się osiągnąć, i ofiaruję Ci moją duszę. "Potem spojrzał na obecnych. "Jeśli z mojej winy masz jakąś skargę, proszę, wybacz mi."

Unosząc wiele łez, odpowiedzieli: "Modlimy się do Boga, aby wybaczył wam i wiedzieli, że odeszliście przebaczeni przez nas".

Następnie wziął świecę obiema rękami i jakoś znalazł siłę w swojej energii moralnej, aby podnieść ją wysoko, gdy powiedział: "Panie, nagi, wyszedłem z łona matki mojej, która była na ziemi, i nagi, ofiarowałem się jej; i Panie, przyjmij moją duszę w towarzystwie Twoich sług. "Opuścił świecę i uwielbił ją jako reprezentanta Ducha Świętego.

Odezwały się dźwięki jego ostatecznej agonii. Pocenie sprawiło, że włosy przylgnęły do ​​sinego czoła, a duże krople opadły i nasiąkły poduszkami. Ich głosy przytępione łzami, chór zaintonował Litanię świętych. Pod koniec, Ferdinand utkwił wzrok w punkcie, w którym otworzyło się dla niego niebo.

"Śpiewaj Te Deum !", Rozkazał w zachwycie radości.

Co on widział? Czy to aniołowie i święci, których Bóg posłał, aby go przyjęli? Czy to była Jego Najświętsza Maryja Panna? Czy Wieczny Król Jezus Chrystus przyjdzie, aby przyjąć swego rycerza? Don Ferdinand bardzo prosto i łagodnie opuścił oczy, chcąc zamknąć na zawsze w swoich źrenicach trwałą i najsłodszą wizję swojego życia. Fioletowa twarz stała się biała, delikatna biel kości słoniowej; wargi pozostały na wpół otwarte z wyrazem zarówno najwyższego pożądania, jak i niewysłowionej przyjemności ... Święty Król Don Ferdinand wkraczał w ostatnią i najszlachetniejszą ze wszystkich swoich podbojów, Królestwo Niebieskie. " Te Dominum confitemur", chór nadal śpiewał przy swoim ciele.

A tam, nad białymi dachami Sewilli, w wypełnionym gwiazdami niebie tamtej majowej nocy, mówią, że aniołowie słyszeli pieśń, której ludzkie uszy nigdy wcześniej nie słyszały.

[teskt za: S. Maria del Carmen Fernández de Castro Cabeza, ACJ, Życie bardzo szlachetnego króla Kastylii i Leona, Saint Ferdinand III (Mount Kisco, NY: The Foundation for a Civilization Civilization, Inc., 1987), s. 272- 278.; tłumaczenie google translate]

Legenda ta stała się inspiracją dla malarzymalował ją Jose Gutierrez de la Vegaczy Virgilio Mattonioraz Alejandro Ferrant y Fischermans

Ten ostatni obraz znalazł się również na hiszpańskim banknocie wydanym w 1928 rokuŚmierć króla Ferdynanda III, który pokonał Kalifat Kordoby, a szykował się właśnie do ostatecznego wyparcia Maurów z Hiszpanii, wstrzymała postępy rekonkwisty na prawie 200 lat.

Nowy republikański rząd już w 1931 roku wycofał banknoty poprzedniej serii. Króla Ferdynanda na banknocie 1000 pesetowym zastąpił poeta Jose Zorrilla y Moral



tagi: hiszpania  święci  numizmatyka 

Pioter
9 stycznia 2019 17:59
6     1214    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @Pioter
9 stycznia 2019 21:46

Bardzo ciekawy temat. Super!  W dzień przeczytam uważniej ponownie,  bo teraz trochę mi umyka. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Pioter
10 stycznia 2019 08:13

A moze to nie tylko legenda? Siostra Maria Carmen Fernandez de Castro Cabeza, autorka biografii swietego krola Ferdynanda, wykorzystala pewnie jakies kroniki licznych swiadkow tej smierci.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @jestnadzieja 10 stycznia 2019 08:13
10 stycznia 2019 09:06

Siostra Maria biografię napisała po angielsku w latach 80 XX wieku dla wychodzącego w USA periodyku Fundacja Cywilizacji, czyli takiej amerykańskiej Szkoły Nawigatorów. Brak jest (przynajmniej w zasobach netu) tekstu po hiszpańsku.

Obrazy ukazujące ostanią komunię króla Ferdynanda były malowane w XIX i XX wieku. Ostatni obraz Ferranta został utrwalony również w masowej kulturze (krótko i wyłacznie dla wybranych) na banknocie będącym równowartością 1/4 kg złota. Po rewolucji (czyli krótko przed wymianą w 1931) wartość tego banknotu spadła dwukrotnie. Dziś można go zakupić na portalach aukcyjnych za około 50 euro.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Pioter 10 stycznia 2019 09:06
10 stycznia 2019 09:41

W nocie biograficznej autorki (ciekawa postac zreszta) jest informacja, ze napisala te ksiazke w latach 40 tych (ukazala sie pod tytulem "Nuestra Señora en el arzón") uzywajac w dialogach starokastylijskiego. Z tego tez wzgledu w 87r ponownie wydali ja Amerykanie, z glownym przeznaczeniem dla studentow iberystyki.

Czytam tez ze jest reedycja po hiszpansku pod pierwotnym tytulem; ksiazke wydalo wydawnictwo "El pan de los pobres".

http://dbe.rah.es/biografias/128536/maria-del-carmen-fernandez-de-castro-cabeza

Okladka hiszpanskiego wydania z 2013:

https://www.elpandelospobres.com/tienda-online/nuestra-senora-en-el-arzon

Okladka amerykanskiego wydania z 87r (wyd.Crusade for Christian Civilisation) :

http://loretopubs.org/the-life-of-the-very-nioble-king-of-castile-and-leon-saint-ferdinand-iii.html

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @jestnadzieja 10 stycznia 2019 09:41
10 stycznia 2019 09:48

Dzęki za wyprostowanie, bo mi się do takich danych nie udało dotrzeć

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Pioter 10 stycznia 2019 09:48
10 stycznia 2019 10:17

To ja dziekuje za inspiracje, bo o tych ksiazkach nie mialam pojecia. A tak: dowiedzialam sie o interesujacym zyciorysie autorki i jej tworczosci.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować