-

Pioter : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie są w stanie zmienić tego co już się stało, stworzyli historyków.

Nadejdzie czas żniw

Dziś przyjrzymy się innemu banknotowi z książką. To 1000 marek zachodnioniemieckich z 1991 roku.Banknot ten przedstawia braci Jakuba i Wilhelma Grimm, a na jego rewersie znalazła się najwazniejsza książka niemieckiego odrodzenia narodowego - Słownik Języka NiemieckiegoNad tym słownikiem bracia pracowali od roku 1838 i w umowie zawartej z wydawcą liczyli, że całość zamknie się w maksymalnie 7 tomach i zajmnie góra 10 lat pracy. Słownik miał objąć całość niemieckiego słownictwa od czasów Lutra, a przynajmniej takie było życzenie Wiedmansche Buchhandlung, wydawnictwa założonego w 1680 roku we Frankfurcie nad Menem. W 1841 roku sprawa Deutsches Wortebuch stała się już sprawą wagi państwowej Prus. Bracia Grimm przenieśli się do Berlina, gdzie otrzymali niezbędny personel.

Zarówno jednak naukowcy, wydawca jak i sponsor (czli pruski rząd) przeliczyli się w założeniach. Niemiecka precyzja spowodowała, że w 1854 roku wydano pierwsze 8 tomów obejmujących słowa do litery D. Rok później zmarł Wilhelm, a Jakub nadal pracował nad słownikiem i w chwili swojej śmierci w 1863 roku miał już opracowane hasło Frucht (owoc).

Prace nad słownikiem kontynuowano jednak nadal. Kanclerz Prus Otto von Bismarck w 1867 roku przekonał władze nowo utworzonego Związku Północnoniemieckiego (poprzednika II Rzeszy), że jest to sprawa ogólnoniemiecka, która musi być kontynuowana. Wyasygnowano więc odpowiedni budżet, który pozwolił kontynuwoać prace braci Grimm. Głównym koordynatorem prac stał się z czasem Moritz Heyne. Prace postępowały jednak bardzo powoli. Po 20 latach dalszych prac udało się zamknąć opracowanie słownika na haśle Gestüme. O zmianie stylu pracy nad słownikiem pomyślano dopiero w 1905 roku, ale wtedy i językoznawcy i rząd Cesarstwa Niemiec zgodzili się, że w takich warunkach nigdy prace nad słownikiem nie zostaną zakończone. Koordynacją projektu zajęłą się więc od 1908 roku Königlich-Preußische Akademie der Wissenschaften czyli Pruska Akademia Umiejętności. Prace nad słownikiem przyśpieszyły i praktycznie do czasów hiperinflacji trwały bez większych przeszkód. Hiperinflacja jednak wyzerowała fundusze na dalsze prace i całemu projektowi groził paraliż. Uratowała go jednak wpłata z USA w wysokości 152 dolary. Po ustabilizowaniu marki prace językoznawców nadal trwały do praktycznie 1939 i posuwały się wytrwale do przodu. Wojna, a szczególnie naloty alianckie i pobór językoznawców do armii, spowodowała zawieszenie prac i ukrycie materiałów źródłowych w kopalniach w Bernburg. Do dalszych prac powrócono dopiero w 1947 roku, gdy radzieckie władze okupacyjne zgodziły się na ich kontynuację. Koordynacją prac zajęła się Deutsche Akademie der Wissenschaften zu Berlin, później po powstaniu NRD w 1949 roku najważniejsza uczelnia tego kraju. W końcu w 1961 roku udało się zakończyć prace nad słownikiem, który obejmował już 320 000 słów i ważył w całości 84 kg.

Prace trwały łącznie 123 lata (jako rzecze wikipedia).

Ale sam Deutsches Wörterbuch to tylko przykład na niemiecką ciągłość działań, niezależnie od ustroju i podporządkowania politycznego. Prawdziwe przesłanie banknotu jest jednak gdzieś indziej.

Obok słownika w miejscu znaku wodnego widzimy niewielką grafikę przedstawiającą dziewczynę klęczącą wśród gwiazd. To odniesienie do jednej z niemieckich legend spisanych przez braci Grimm pod nazwą Die Sterntaler.

Legenda ta, spisana pod nr 153, brzmi następująco: Dawno, dawno temu żyła mała dziewczynka, której ojciec i matka zmarli, a była tak biedna, że nie miała nawet gdzie mieszkać, ani gdzie spać, ani nic więcej do ubrania prócz tego co na grzbiecie. Miała jeszcze kawałek chleba, który dali jej dobrzy ludzie i który trzymała stale w dłoniach. Ale to było dobre i pobożne dziecko. A ponieważ została opuszczona przez bliskich, z ufnością w Bogu wyszła w świat. Spotkała na swej drodze biednego człowieka, który umierał z głodu, więc podarowała mu chleb, spotkała również dzieci, które umierały z wyziębienia, więc podarowała im swoją czapkę i płaszcz i spódnicę. A gdy dotarała do lasu spotkała jeszcze jedne dziecko, któremu oddała swoją koszulę. I gdy nie mając już nic stanęła w ciemnym lesie, nagle z nieba zaczęły spadać gwiazdy, które zamieniły się w talary.  Zebrała więc te talary i wróciła do domu. Stać więc już ją było na nowe ubrania i jedzenie. I pozostała bogata do końca życia.

 

Zainteresowani znajdą kopię tego banknotu pod adresem http://verlagpk.pl/kopie-banknotow-rfn-seria-bbk-iii-p-632.html



tagi: niemcy  banknoty 

Pioter
24 czerwca 2019 20:24
10     1588    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @Pioter
24 czerwca 2019 20:40

Mam na struchu pełny przedwojenny słownik niemiecki, czyli sławny "Duden". Ze dwie średnio grube ksiażki.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter
25 czerwca 2019 11:47

To jest podziwu godna konsekwencja, której sensu w Polsce nikt nie rozumie

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 25 czerwca 2019 11:47
25 czerwca 2019 13:26

Tak. Ale w Polsce prace nad takim słownikiem trwałyby dłużej i środków zabrakłoby wcześniej.  Zresztą nasii naukowcy zobaczyliby w tym przykładzie jedynie dobry sposób na przewalenie budżetu, a nikt nie szukałby sposobu na przyspieszenie prac. 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @Pioter
25 czerwca 2019 17:27

Witam.

Dawno już Pana nie czytałem ale jak wezmę nową notkę to chyba zawsze znajdę coś ciekawego. A co takiego ciekawego jest w tej notce? Zacznijmy od miasta Bernburg na rzece Saale. Okazuje się, że to miasto w którym w kopalniach (chyba to kopalnie soli były) ukryto materiały do wiekopomnego wydawnictwa zostało "wyzwolone" z rąk niemieckiego nazizmu 16 i 17 kwietnia 1945 roku po potężnych bombardowaniach przez wojska amerykańskie. Widać było to miasto strategicznie frontowe. Jak więc to Rosjanie mogli wyrazić zgodę na kontynuowanie badań skoro dokumenty źródłowe znalazły się w rekach Amerykanów? A okazuje się że: "od 1 do 5 lipca 1945 r. Armia Czerwona zastąpiła armię amerykańską i Bernburg został miastem garnizonowym Grupy Wojsk Radzieckich w Niemczech i tak pozostało aż do wycofania wojsk w dniu 22 listopada 1990 roku." A więc Amerykanie oddali dokumentu wraz z Benburgiem, i kopalnią soli Rosjanom. (Nie wiedzieli o nich, zrobili to specjalnie - same zagadki?) A więc Rosjanie mieli materiały źródłowe.

Drugim ciekawym wątkiem notki jest historia Berlińsko-Branderburskiej Akademii Nauk, zacytuję:

Pierwotna jej nazwa brzmiała: Kurfürstlich Brandenburgische Societät der Wissenschaften ("Elektorskie Brandenburskie Towarzystwo Naukowe"), następnie Królewskie Pruskie Towarzystwo Naukowe i Królewska Akademia Nauk.

"Po II wojnie światowej radziecka wojskowa administracja na terenie Niemiec przemianowała 1 lipca 1946 akademię na Niemiecką Akademię Nauk (Deutsche Akademie der Wissenschaften).

W 1972 nazwa została zmieniona na Akademię Nauk Niemieckiej Republiki Demokratycznej (Akademie der Wissenschaften der DDR).

Po zjednoczeniu Niemiec akademia ta została rozwiązana; w jej miejsce założono, w myśl układu podpisanego w 1992 między landami: Berlinem i Brandenburgią, Berlińsko-Brandenburską Akademię Nauk (niem. Berlin-Brandenburgische Akademie der Wissenschaften, BBAW)." 

I tu mamy moim zdaniem bardzo ciekawy wątek kontynuacji nauki w Niemczech przez jednego z okupantów Rosję Radziecką z konsekwencją ukończenia w 1961 roku prac nad tym dziełem z banknotu. Zadaje to kłam obiegowym opiniom o wielkiej konfrontacyjnej polityce mocarstw po drugiej wojnie na terenach poniemieckich. Pokażmy ten Bernburg:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a2/Bernburg-1650-Merian.jpg/220px-Bernburg-1650-Merian.jpgBernburg około 1650 r. (Ryc. Matthäus Merian the Elder) źródło jak wyżej

Inne ciekawostką o Bernburg jest to że było 3 miastem niemieckim w kolejności w którym zakrólowała reformacja (1526 rok, blisko ale jeszcze przed Sacco di Roma), oraz

"21 października 1530 r. Arcybiskupstwo Magdeburga otrzymało przywilej katolickiego cesarza Karola V do darmowego Saaleschifffahrt (bezcłowy spław rzeczny) z jednoczesnym pozwoleniem na rozszerzenie koryta rzeki. Jako pierwszy środek w tym celu rozpoczęto w tym samym roku wraz z budową jazu w Bernburgu." (Już po Sacco di Roma).

O akcji T4 w szpitalu w Bambergu już nie wspominam.

Pozdrawiam

 

 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @tomciob 25 czerwca 2019 17:27
25 czerwca 2019 17:29

T4 w Bernburgu oczywiście 1940-1941.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @tomciob 25 czerwca 2019 17:27
25 czerwca 2019 18:27

W notce tego nie ma, ale nawet Hitler pomimo skierowania większości językoznawców na front badań nie przerwał. Nadal nad słownikiem pracowały trzy osoby w zamku Fredersdorf na przemieściach Berlina. Dlatego Rosjanie mogli wydać zgodę na kontynuację prac.

Angielska wikipedia podaje, że w Bernuburgu były kopalnie potażu, ale chyba ktoś pokręcił przy tłumaczeniu. W niemieckiej natomiast piszą, że 205 zeszytów zapisanych przez Jakuba Grimma przy pracach nad Wortebuchem znajduje się obecnie w Bibliotece Jagiellońskiej jako Berlinka, czyli polski łup wojenny, choć odnaleziony już po wojnie (inaczej zasiliłby zbiory Ermitrażu). To ta część Pruskiej Biblioteki Narodowej, ktorą ukryto w klasztorze w Krzeszowie na Śląsku - z daleka od bombardowań.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @tomciob 25 czerwca 2019 17:27
25 czerwca 2019 19:41

... A więc Rosjanie mieli materiały źródłowe. ...

"Doświadczenia historii potwierdzają, że Hitlery przychodzą i odchodzą ale naród niemiecki, państwo niemieckie pozostaje."

Prosta formuła J.W. Stalin z roku 1942. Nic więc dziwnego, że kontynuowano prace nad słownikiem w SBZ. "Wielki językoznawca" był wyczulony na te sprawy.

 

"Die Erfahrungen der Geschichte besagen, daß die Hitler kommen und gehen, aber das deutsche Volk, der deutsche Staat bleibt." (23.2.1942)

http://www.17juni53.de/chronik/5212/doc_4.html

zaloguj się by móc komentować

malwina @Pioter
26 czerwca 2019 08:56

dzieki za notke i w ogole notki:)

Bracia Grimm to byli niezli propagandysci. oczywiscie nie na rynek niemiecki bo jako zywo nie widzialam Niemca, ktory wierzylby, ze cos mu spadnie jak odda ostatnia koszule. takie modus operandi oferuja oni swoim...partnerom strategicznym, hehe...

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski 25 czerwca 2019 11:47
26 czerwca 2019 09:07

Bo i akcja tego typu nie miałaby w Polsce sensu - nie tyle z uwagi na charakter Polaków, co na właściwości języka polskiego.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @boson 26 czerwca 2019 14:48
26 czerwca 2019 15:58

Niekoniecznie. Może po prostu tam znalazł sponsora artykułu. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować