Lilia królowej Wiktorii
W 1800 roku Thaddäs Haenke, absolwent uniwersytetów w Pradze i Wiedniu, członek ekspedycji naukowej wysłanej przez cesarza Józefa II pod kierownictwem Alessandro Melaspiny, w pobliżu znanego nam już miasteczka Cochabamba natknął się na pewną ciekawą roślinę Roślina ta miała liście talerzowe o promieniu prawie 2 metrów i potrawiła utrzymać na swojej powierzchni niewielkie zwierzę. Miejscowi Indianie nasiona tej rośliny, nazywanej przez nich wodną kukurydzą wykorzystywali jako mąkę.
Ale, jak to zazwyczaj w naszym świecie się dzieje, za odkrywcę tej rośliny uchodzi angielski botanik - John Lindley, który w 1838 nazwał ją lilią królowej Wiktorii. Dlaczego?
Kolekcja Haenkego, licząca 15 tysięcy okazów botanicznych zebranych na całym świecie, znajdowała się w Kadyksie, gdzie mieszkał i zmarł w 1816 roku. Dopiero w 1821 roku zainteresowało się nią Czeskie Muzeum Narodowe w Pradze, które zleciło ich opracowanie Karlowi Preslowi. Opracowanie tak wielkiej kolekcji trwało latami. Zanim je ukończono i wydano po łacinie z tytułem Reliqaulie Haenkeanae minął rok 1835.
John Lindley natomiast, jako profesor University of London i członek Royal Society oraz dyrektor Kew Gardens pisał swoje prace wyłącznie po angielsku. Na lilie te natknął się w londyńskim ogrodzie botanicznym - bowiem pan profesor nie ryzykował swego życia w wyprawach naukowych, a powieważ w XIX wieku łacina już odchodziła z uniwesytetów na rzecz języków narodowych, na prace Presla mało kto zwracał uwagę. Szczególnie, że nie było nawet za bardzo jak wykorzystać zdobytej przez Haenkego wiedzy - Austro - Węgry były pozbawione zamorskich kolonii.
Tak więc mamy odkrywcę pięknej i użytecznej amazońskiej rośliny - Taddäsa Haenkego; człowieka, który przez kilkanaście lat opracowawywał naukowo jego zbiory w zapominanym już powoli przez naukę języku - Karla Presla; oraz Anglika - Johna Lindleya, a tylko nazwa nadana przez tego ostatniego została przyjęta jako obowiązująca na świecie.
Diś te majestatyczne wodne rośliny hodowane są na całym świecie. I trafiły nawet na kolumbijskie banknoty.
tagi: anglia banknot rzesza kolumbia amazonia lilia
Pioter | |
18 października 2020 13:36 |
Komentarze:
Andrzej-z-Gdanska @Pioter | |
18 października 2020 15:24 |
Ciekawa/nieciekawa historia w zależności od tego, na co zwracamy uwagę.
Cytuję:
Na lilie te natknął się w londyńskim ogrodzie botanicznym...
Odżyły wspomnienia.
Nie jestem profesorem. :((
Byłem w 1980 roku i widziałem lilie królowej Wiktorii w Kew Garden po raz pierwszy w życiu. Zrobiły na nas wrażenie jak też cały Kew Garden.
tomasz-kurowski @Pioter | |
18 października 2020 16:34 |
Lindley to dość ciekawa postać i on pewnie nawet chciałby, przynajmniej za młodu, trochę poryzykować życiem na wyprawach w dalekie kraje, ale Imperium miało dla niego misje. Sam nie miał pieniędzy na takie przygody - zresztą na mało co miewał pieniądze - a wciągający go do środowiska Sir Joseph Banks miał mamić go właśnie obietnicami sfinansowania ekspedycji na Sumatrę czy Madagaskar. Ostatecznie ekspedycji nie było, a Lindley większość życia przesiedział mozolnie opisując okazy zwożone z całego świata przez bardziej przebojowych młodzieńców, chwytając się przy tym każdego dodatkowego stanowiska i zlecenia by jakoś wiązać koniec z końcem w obliczu niskich dochodów i długów po ojcu.
Pisał nawet raporty związane z produkcją prochu strzelniczego i wydobyciem węgla (to ostatnie ma bliższy związek z botaniką niż się na pozór wydaje, po pierwsze ze względu na węglowe skamieliny roślin, a po drugie przez logistykę ogrzewania szklarni). Z wyśnionych, choć w tym przypadku raczej koszmarnych, zamorskich ekspedycji zostawniono mu tę irlandzką, przy okazji wielkiego głodu.
tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 18 października 2020 16:34 | |
18 października 2020 16:38 |
Oczywiście Imperium miało dla niego inne misje.
tadman @Pioter | |
18 października 2020 19:09 |
Kiedyś wiktoria była w gliwickiej palmiarni, a teraz czy jestgg to nie wiem. Podobnież kwiat kwitnie jedną noc, a później pogrążą się w wodzie.
MarekBielany @Pioter | |
20 października 2020 23:52 |
Zazdroszę żabom. Te to mają wybór !