Plus. Nie mogę dać w realu, bo mi jakieś ciasteczka wyskakują.

"Wydaje się więc, że kupcy antycznego świata wcale pokonywaniem wielkich odległości się nie przechwalali."

Mało tego, wysyłali po portowych knajpach żeglarzy opowiadających o strasznych potworach mieszkających w zamorskich krainach. Eo ipso lepiej się tam nie wybierać.

I takie rodzi się pytanie: co można kupować od Aborygenów, że to utajniono. Krokodyla skóra na buty to trochę mało zwłaszcza, że od dopiero niedawno zrobiła się modna. I zaraz zostało to zaatakowane przez zielonych.

Australia to jest nic. Podejrzewam, że docierali aż do Antarktydy, ale pomysłu nie mam po co. Oficjalnie przyjmuje się, że ten kontynent był nigdy nie zamieszkany, więc nie prowadzi się tam prac acheologicznych. Badania geologiczne zaś skupiają się na tym, co dziś jest nam niezbędne (żelazo, miedź, nikiel, ropa, węgiel) więc nic nam nie powiedzom o tym, co ważne było dla kupców około 3 czy 5 tysięcy lat temu. Skóry pingwinów? Same pingwiny?

Ptasie pióra to podstawowy element dekoracyjny ubiorów wysokich dostojników Egiptu, Kusz i Sumeru. Więc handel nimi (i samymi ptakami) był bardzo intratnym zajęciem. Te wszystkie posągi uskrzydlonych bogów przecież nie brały się z niczego ;)

Ciekawa notka jak wszystkie.

Skorzystałem z tłumacza Google; tekst oryginalny wygląda tak:

Orontii Finaei Delphinatis, mathematicarum Lutetiae professoris, De duodecim caeli domiciliis, et horis inaequalibus, libellus non aspernandus. Una cum ipsarum domorum atque inaequalium horarum instrumento ad latitudinem Parisiensem, hactenus ignota ratione delineato

Po przetłumaczeniu:

Orontii Finaei Delphinatis, profesor matematyki na Uniwersytecie Królewskim w Paryżu, o dwunastu domach na niebie i nierównych godzinach, książka, której nie należy lekceważyć. Wraz z instrumentem samych domów i nierównych godzin, na szerokość geograficzną Paryża, narysowaną w nieznany dotąd sposób

Niestety nie poradził sobie tłumacz z pogrubionymi słowami. :(

Normalnie Nostradamus przemawia .

No tak, podkreślanie statusu. Pióra ptaków z drugiego końca świata, prawdziwie "boski" atrybut.

Raczej kruszce bym odpuścił, bo tego było pełno bliżej. Jeśli tam coś było to raczej unikalna flora lub fauna.

I musiało to być coś bardzo konkretnego, skoro szukała tego nawet Kompania Wschodnio Indyjska.

No ale dzieła Fryderyka nikt nie reprodukuje i nie sprzedaje na targach książki za 20 kawałków, a ten durny manuskryp Vojnicha a i owszem. I wszyscy cmokają z zachwytu

Nie cała jest pokryta lodem. Są tam i takie miejsca To akurat polska baza polarna.

Ale co tam mogłoby być? Podobno nie ma tam żelaza rodzimego (jak na wyspie Disko). Zresztą po tam po nie jechać, skoro występuje też na pustyniach Namibii. Naprawdę nie mam pojęcia co tam mogło być takiego ważnego.

Docierały bez problemu do Ameryki północną drogą - czyli przez Grenlandię. Fakt - to trwało, Azteckie mity mówią nawet, że podróż w zaświaty trwała cztery lata - ale docierały. Były w stanie opłynąć całą Afrykę (też trwało to kilka lat). Czy mogły dopłynąć do Antarktydy? Wydaje mi się to możliwe. Tylko nie wiem po co. ...

Chyba po nic. Gdyby wówczas Antaktyda nie była oblodzona, to poziom wody musiałby być zdecydowanie wyższy niż ten jaki znamy w starożytności. Ilość całkowita wody na Ziemi jest stała "od zawsze".

To jest dość ODWAŻNE twierdzenie. Może formuła, żeby poprzeć stwierdzenie -> Ilość całkowita wody na Ziemi jest stała "od zawsze"

Według mojej powierzchownej wiedzy chemicznej to bzdura jest. Wyprodukuję podobną -> Ilość całkowita gazów cieplarnianych na Ziemi jest stała "od zawsze".
Potrafię tak długo ...

W sumie to jest może jest słuszny kierunek.. Może sprawdzali czy aby coś się nie zmieniło? Np. na wiki coś tam piszą o zmianach w przypadku Grenlandii https://pl.wikipedia.org/wiki/Grenlandia (sekcja klimat). Zawsze zastanawiało mnie czemu Grenlandia, skoro tam ledwie, ledwie widać zieleń. Jakiś czas temu miałem okazję podziwiać Grenlandię z okna samolotu..właściwie nic tylko lód i nunataki. 

Myślałem przez chwilę o tym, że może kogoś tam wywożono do "ostatecznego" zimnego piekła tak dla przykładu. Ale to absurd - po co sobie zadawać tyle trudu jak można zwyczajnie siekierką i zakopać na podwórku?

Na Grenlandii akurat było piekło. Kawałek dalej - Wyspa Disko - to Hell opisany w germańskich mitach. Ale tam akurat są złoża rodzimego żelaza, a w epoce brązu był to metal cenniejszy niż złoto. I są ślady osadnictwa sięgające około 7000 lat wstecz.

Natomiast o Antarktydzie nie wiem praktycznie nic i nic nie potrafię znaleść.

Cytuję Alvaro Velho świadka wymienionych niżej wydarzeń. ,, Vasco da Gama obrał tę samą drogę powrotną, którą już poznał i skierował statki ku Melinde. Towar, który wiózł oraz dwóch porwanych Malabarczyków miało stanowić dowód wobec króla Manuela że wyprawa została doprowadzona do zamierzonego celu. Gdy okazało się że Portugalczycy są ścigani przez nieprzyjacielskie statki,Vasco da Gama skierował, swoją flotyllę do wysp Andżediwów. Doszło tam do starcia z korsarzami Timoi z Onor. W toku walki na statek Vasco dr Gamy przedostał się z lądu jakiś człowiek,w dziwnej odzieży, który z ostentacyjną radością powitał dowódcę i oświadczył że jest chrześcijaninem lewatyńskim , porwanym w dzieciństwie i przywiezionym do Indii. Obecnie należy do władcy pobliskiej wyspy Goa. Ponieważ zauważył chrześcijańskie statki, chciał je zobaczyć i uzyskał pozwolenie swojego pana, również sprzyjającego chrześcijanom. Jednakże Portugalczycy powzięli podejrzenie że mają przed sobą szpiega.Zeznał on na torturach że jest szpiegiem władcy Goa, który szykował się do ataku na Portugalczyków. W wyniku przesłuchania szpieg został uwięziony i zabrany do Lizbony,jako człowiek dobrze znający Indie''. Druga relacja  dyplomaty Damiao dr Goes o szpiegu głosi,,agent jest Żydem pochodzącym z Poznania w Królestwie Polskim . Inna wersja dodaje że agent był rzeczoznawcą w Aleksandrii prowadzącym trzydzieści lat handel z Indiami. Agent zrobił dalszą karierę, zaprzyjaźnił się z Vasco dr Gamą, został uwolniony i przyjął chrzest i imię Gaspar a Vasco dr Gama dał mu swoje nazwisko rodowe. Gaspar de Gama stał się doradcą króla Manuela do spraw Indii, brał udział w późniejszych wyprawach. Gaspar znał kilka języków min. Hebrajski,perski,arabski, niemiecki i włoski. Został rycerzem niższego stopnia na dworze królewskim, wzamian za usługi dostał od króla liczne dochody, do końca życia żył w dobrobycie. Natomiast dyplomata Damiao de Goes od którego pochodzi jedna z relacji byl dwukrotnie w Polsce w latach 1529 i 1531. Za pierwszym razem odbył pertraktacje handlowe z rajcami Wilna i Gdańska. Drugi raz negocjował małżeństwo infanta Portugali Jana z jedną z  córek Zygmunta Starego, myślał o wprowadzeniu infanta na tron Polski. Był goszczony przez Jana Twardowskiego i innych magnatów. Według jego słów Tarnowski i dwaj inni możni byli na własną prośbę uroczyście pasowani na rycerzy przez króla Manuela w 1516 rokuew kościele św Janaew Lizbonie. Cytaty i informacje  pochodzą z  książki Konkwistadorzy Portugalscy Mariana Małosta,wyd PIW,1976 .

Jak oglądam filmiki z norweskich Lofotów to też mam wrażenie, że świat wyglądał kiedyś inaczej a poziom dwutlenku węgla MUSIAŁ być wyższy niż 400 ppm i wtedy to dopiero był RAJ NA ZIEMI i szaleństwo życia.

Dziękuję. Jeszcze nie wiem czy taka książka powstanie. Na razie to tylko taka zabawa ;)

Określenie Terra Australis na dawnych mapach nie odnosiło się do konkretnego odkrytego ó źniej ladu w rodzaju Austrakii czy Antarktydy. Nazwa ta obejmował wyobrażenie o lądzie na południowym krańcu globu, i w zasadzie ka zda wyspa była traktowana jako fragment tegoz lądu.

To ,ze Normnowie docierali poprzedz Islandie i poiłuydniowe wybrzezą grenladni do Nowego Swiata (NFunlandia i okolice), to było mozliwe , gdy klimat w wiekach  od IX do XIv był cieplejszy, niz przedyem a zwłaszcza potem. W wieku XVII i XVIII juz tam nie docierali drogą przez północny Atlantyk. Uważm, iz nietrafne, czyli obardzone błędem myslenia życzeniowego, jest utożsamianie postrzegania świata z dzisiejszej perspektywy z mozliwosciami takiego postrzegania go przez ludzi dawniejszych epok historycznych.

Nazwa Terra Australis odnosi się do czasów nowożytnych (czyli od roku 7000 według bizantyjskiego kalendarza). Na dawniejszych mapach taka nazwa nie występuje. Występuje tylko infomacja, że Ocean Indyjski jest otoczony lądem z każdej strony. Zresztą dawniejsze mapy wyglądają zupełnie inaczej i dla dzisiejszych geografów są one w większości nieczytelne.

Dziękuję. Przyda się na pewno

Coś tam rzeczywiście musi być...skoro jest pilnowana ściśle przez wojsko ...Czyżby związane było to z operacją  High Jump 1946-1947. Od tamtego czasu obrasta w legendy ,włącznie z UFO,o której to operacji  czas od czasu pisze się legendy...np gazeta bałtycka 2017 ,der Onet 2022 i wiele,wiele opowiastek

https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_Highjump

https://gazetabaltycka.pl/promowane/tajemnicza-wyprawa-admirala-byrda-na-antarktyde

https://podroze.onet.pl/ciekawe/lot-richarda-byrda-nad-antarktyda-tajemnicze-istoty-utajnione-relacje-teorie-spiskowe/00bhvzs

Oczywiście, że  inna. Innne było szacowanie odległości, położenia danych lądow, wysp, gór, przebiegu pasm górskich czy biegu rzek. Zdecydowanie mniej dokladne niz wspólczesne odwzorowania, nie wspominając o szczegółowości.

Co tu może być niezrozumiałego.

> Wodór (H2) pierwszy pierwiastek w układzie Mendelejewa. Tlen (O2) pierwiastek

H2 i O2 to nie symbole pierwiastkow ale wzory czasteczek wodoru i tlenu, odpowiednio.

OK, zgadza się.

Z tym poziomem oceanów i mórz to ciekawa sprawa. Bi faktycznie te mapy ststożytne uwzględniały wyższy pozion wód, a więc odzwierciedlały ciepły klimat, jaki wtedy panował. Mnie ciągle zastanawia mapa z przed kilku wieków z bardzo dokładnąinią brzegową Antarktydy, ale bez lodu. Ovzywiste jest dla mnie, że ta mapa musiała być kopią jakiejś bardzo starej mapt, gdy klimat był tak ciepły, że nie było w ogóle lodowców szelfowych na Antarktydzie (co nie wyklucza że były lodowce w głebi kontynentu). Tym samym musiano już w starożytności dopływać do Antarktydy. Myślę, że zwyczajna ciekawość czy raczej chęć zbadania możliwości eksploatacyjnych Antarktydy była wystarczającym powodem, aby tam płynąć. Epoka ochłodzenia spowodowała wygaszenie zainteresowania tym kobtynentem, ale mapy i wiedza przetrwały. Myślę, że za bardzo wjeżdżamy w sensacyjną tajemniczość. Ot zbadano Antarktydę i się przekonano, że to kiepski interes. 

Co do Tasmana, to nie wierzę, że on nie odkrył Australi. Opłynąć ją całą i nie postawić na niej stopy, to bajka dla durniów. Po prostu kazano mu tak mówić, bo informacje to towar i to najcenniejszy. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mapa_Piri_Reisa

Wystarczy temperatura wyższa o 1,5 stopnia niż dziś, aby Ur ponownie stało się portem morskim (2,5 metra wody). Niestety strony klimatyczne (np ClimateCetral) nie pokazują co zmieni się na Antarktydzie.