Nie mam zielonego (czyli wegetariańskiego) pojęcia skąd. Choć akurat pewne przypadki specjalistów opisywane były w prasie niemieckiej na podstawie kronik policyjnych. Być może w Szwecji też tacy się znaleźli. A może zatrudnili jakiegoś Papuasa czy Buszmena, ale chyba na Antypodach te tradycje też już zanikły.

Może któryś po prostu ugryzł się w język?

Chodzi mi też po glowie, czy nie dałoby się na tym tle wypracować jakichś zarzutów prokuratorskich

Nicht szprechen dojcz (przepraszam za błędy ortograficzne). Że parl le polone, le riss ę pe pli mal l'angle (błędy j.w.). Nie licząc, że kumam też ukraińśku mowu.

<<<Nie znam nikogo, kto nie je mięsa zwierząt, i nie wyraża się z pogardą lub wręcz z nienawiścią o ludziach >>>

To chyba nie widziałeś Ojciec, zbyt wiele. Może nie uwieżysz, ale są bezmięsni bez pogardy. :))

Ja natomiast zanam kilka osób mięsożernych, które pogardę i nienawiść do ludzi wyrażają. Jednym z nich, tu na SN, jest dla mnie Ewaryst.

<<<Wegetarianizm/weganizm to satanizm. ) >>>

Ależ uproszczenie z Twojej strony. Powinieneś uwzględnić, że nie w etykietach zło zawarte jest.  W tradycji KK także znajdziesz ścieżki i ludzi, którzy promowali dietę bezmięsną. Już Ojcowie Kościoła wskazywali na negatywne skutki ciężkiej diety. 

Św Bazyli Wielki: 
 
"Unoszące się z tłustego jedzenia wyziewy podobne do dymu jak gęsta chmura zasłaniają promienie Ducha Świętego",

" Czy ktoś pomniejszył majątek swoim postem? Policz dziś, co masz, a potem policz co masz po poście: nic nie zniknie z domu z powodu postu. Żadne żywe stworzenie nie opłakuje śmierci, nie dochodzi do rozlewu krwi, nieubłagany żołądek nie wydaje wyroku na zwierzęta. Nóż do krojenia mięsa leży bezczynnie, stół zadowala się tym, co samo rośnie" .

Jak poszukasz, to znajdziesz więcej.


 
 

<<< W burgerze tym bowiem połączono kilka idei: starożytną ofiarę z człowieka, promowanie jedzenia wegetariańskiego oraz bezpośrednie uderzenie w Kośćiół, a konkretnie w sam Najświętszy Sakrament.>>>

Dla mnie to dowód na totalne pomieszanie. Porządek rzeczy zmienia sie rzeczy chaos. Wszystko staje sie równo ważne. Chociaż....choć, na czele wysuwa sie wynik ekonomiczny.

Żeby tworzyć takie smaki raczej trzeba mieć nierówno pod sufitem. A wyniku ekonomicznego z tego nie będzie - nie na obecnym etapie.

To tylko ma nas oswoić ze złem.

zdaje się, że to taki "nowatorski" chwyt reklamowy, no bo kto sprawdzi, czy to prawda z tym smakiem.

Poza trym, wszytko juz było, i rak, i ryba, wiec im bardziej szoking tym wiekszy rozgłos.

A że totalne bezguście, to wiadomo juz od dawna, że "wszystko na sprzedaż".

Gdy  klimat jeszcze troche sie ociepli, lądolód stopnieje całości, rzeki wyschna i pola wyschna, a które nie wyschna będą zatrute,  czyli i  hodowla upadnie,  to jakie wyjście kulinarne  pozostanie  dla homo sapens ?.

Na razie jeszcze ten i ów wybrzydza na "ludzinę", ale, rzecz jasna, tylko do czasu.

Szczerze mówiąc, to zastanawiam się, co oni tam dodają. W tym jest całe clou programu. Naprawdę myślicie, że nie będzie tam ludzkiego mięsa? Chińczycy jedzą ludzkie płody, a abortowanych dzieci są miliony na całym świecie. Pic w tym wegańskim czyli wegetarianskim żarciu właśnie polega na tym, że tam będzie ludzkie mięso w małych ilościach, ale będzie. Do tego odpowiedni aromat. Wszystko. 

Ok. Zapomniałem że jesteś wege....:). No ale to chyba przez to wege jesteś takim pesymistą, co?

Masz rację, że dużo to ja nie widziałem. Albo inaczej - zawsze trafiałem na ludzi homogenicznych. 

Z tym wege-satanizmem to jest prawda. I wcale nie chcę przez to powiedzieć, że ludzie niejędzacy mięsa są satanistami, ale te wege promuje się już właśnie jak satanistyczny kult. I to jest fakt niepodważalny. Zauważ jakie szantaże emocjonalne są stosowane wobec ludzi krzywiących się na dietę wege. Że oni nie kochają planety, że nie kochają zwierząt, że są agresywni (ileż to artykułów pseuodonaukowych zrobiono, by udowodnić, że jedzenie mięsa zwierzęcego powoduje agresję, bo testosteron, bo coś tam jeszcze). Temu nie zaprzeczysz chyba, co?

Tak więc przepraszam Cie, jeśli poczułeś sie urażony lub obrażony. Jako mięsożerca (dieta keto) spotykam się ustawicznie ze zdziwieniem i patrzą na mnie wegetarianie, jak na kanibala. Od razu jest u nich spinka i chęć konfrontacji. Ale po kilku minutach rozmowy na argumenty milkną i się obrażają. Nie potrafią rozmawiać o trudnych tematach. Widać u nich emocje. I to świadczy, że ich wybór diety podyktowany jest emocjami, a nie rozumem.

Choć wiem, że mogą być i tacy, którzy zwyczajnie mięsa zwierzęcego jeść nie mogą ze względów zdrowotnych - ale tacy zachowują się zupełnie inaczej. Bez emocji.

Myślisz, że dodano do tego jeszcze ideały Zero Waste, że niby nic nie powinno się zmarnować?

Aż tyle ideologii w takim jednym małym burgerze z boczniaka?

Oznacza to jedynie, ze nie wszyscy podzielaja ten punkt widzenia, że wypada tylko w Hallowen.

Najpierw neutralizuje sie zarzuty, ze totylko taki performance artystyczny, a potem po znieczuleniu odbiorców, pójdzie już z górki.

"marnotrawstwo"

Przyzwyczają nas  raz-dwa.

Kto to wie, co w zakładach mięsnych domieszkują do różnych "parówek" rozsyłanych do światowych sieci marketów . Jak w masie "mięsopodobneJ" odróżnić co jest co.

W Szwecji już dawno temu były głosy, że energia w krematoriach się marnuje, trzebaby to podłączyć do elektrowni czy coś. A tu proszę, takie wizje

Już są takie rzeczy, np. parę lat temu na półce w sklepie "serek o smaku szynki".

Pierwwsza lepsza oferta z allegro: https://allegro.pl/kategoria/roslinne-zrodla-bialka-zamienniki-wedlin-kielbasek-parowek-261658

Tego jest cała masa. Były nawet wyroki sądowe (na poziomie hrabstwa) w USA zakazujące nazywania wyrobów wegetariańskich nazwami przypisanymi zwyczajowo do wyrobów mięsnych. Ale widać nikt się tym nie przejmuje w UE.

Jak dotąd, to wege kradnie nazwy i wprowadza w błąd - "kotlet sojowy" lub "makaron sojowy"...jadłem to i jak dla mnie rzecz nie do przełknięcia w ilościach większych niż 15g....soja jest straszna w smaku jak dla mnie.

No i zauważyłem, że producenci wędlin lubią fałszować wędliny dodając białko sojowe/roślinne. Kiedyś raz "zabłądxiłem" do Kauflandu na Marysinie w Warszawie, a tam boczek z białkiem roślinnym..

Te kradzieże nazw wynikają/wynikały z próby poszerzenia potencjalnych odbiorców, których do pewnego momentu nie było zbyt wielu. 
Pamiętam czasy, gdy NIC kierowanego wprost do weget nie było w polskich sklepach. Teraz jest.....zbyt wiele. Zaczyna odbijać się to kosztem jakości. Ale to dotyczy wszelakich produktów. Ilość jest wrogiem jakości.

BTW
"Makaron sojowy". Tu nie widzę "kradzieży". Makaron jako rodzaj żywności wykonany na bazie wody, mąki i innych dodatków. Nikt nie mówi, że mąka musi byś przenna. :)
Japończycy robią cudownie smaczny (dla mnie!) makaron gryczany. A może robia to wszyscy Azjaci?
 

To się nigdy w dziejach nie udało. Wszyscy kandydaci na te stanowisko są zbyt ambitni, aby uznać kogoś innego nad sobą. I w tym cała nasza nadzieja.

niebawem będa dodawać np. szynke w aerozolu (zapach) i nie tylko, aby kazdy mógł sobie dowolnie "skomponować" co mu i czym  zapachnie.

Dziś skończyłem kapustę z grochem.

Po pięciu dniach brak wyśmiewanego dwukapuścianu grochu.

:)