Nie da rady: winda vs karuzela.

Wiem tylko tyle, e to fragment wiersza Williama Muira "Steam Barge" - czyli raczej nie o koniach a o kanałach.

I tak w zasadzie, to niby papier nie został wyparty przez plastik, ale banknot jest polimerowy.

Są i konie:

...

The  horses  harl'd  them  thro'  the water,

                                                  Frae  Forth  to  Clayde ;

...

Polimery ... czyli impreza może być długoterminowa.

Szkocja mi przeszla, może niesłusznie, nie wszystko wiem, gdy zacząłem oglądać w BBC, taki trzyodcinkowy serial o klanach w Szkocji. Pierwszy odcinek zobaczyłem w całości. Przecież nawet dla tych krajobrazów, gdzie jest kręcony ten film, warto na to patrzeć. Ale "im dalej w las", tym gorzej. Tam jeden bandyta walczył z drugim bandytą. Stale. Szerzej, rodziny i klany tworzone na ich bazie. Rodziny mafijne, po prostu

Z początkiem drugiego odcinka, okazało się, że ten klan przejmie władzę nad jakimś terytorium, którego przedstawiciel, wybrany przez jeden klan, zabije w walce przedstawiciela drugiego, konkurencyjnego do tego miejsca, klanu. Pisz wymaluj, jak rzymscy gladiatorzy. Przeszło mi dalsze oglądanie. Wtedy. Przymierzam sie bowiem do zobaczenia do końca tej krwi jednak, która stale się tam lała.

Tam było takie powstanie w Szkocji przeciwko władzy Anglików (jasne, że bardzo dobry ruch to był :-), początek XIV wieku bodaj. Przywódca tego zwycięskiego powstania zostal królem Szkocji. Ale zaczęło się mordem w kościele. Po prostu. Zaprosił był on takiego jednego ważnego swojego oponenta z innego klanu na spotkanie. By było poważnie i bezpiecznie, to właśnie do kościoła. Tam go zamordował. Potem, po latach, został tym królem Szkocji. Rzygać się chce.

I przypomnę, że Ku Klux Klan w USA, to dzieło Szkotów. Dlatego ten klan. Gdy byłem w Szkocji po raz pierwszy, zdziwiło mnie muzeum Clan Armstrong, które mijałem po drodze. Klan? Jaki klan? Dopiero potem zacząłem mieć wiedzę większą w tym temacie właśnie.

A te konie i nie tylko to w Szkocji, to jest straszne. W górach, w zupełnie zapomnianym przes świat miejscu, napotkałem wielkie centrum buddyzmu. W miastach, nawet małych, takie centra są również. Przypomnę, że Edynburg, stolica Szkocji, to stolica europejskiego, by nie powiedzieć, światowego szataństwa, zwanego, sztuką. Największy taki festiwal tam co roku się odbywa. Od dziesięcioleci już. Omijam to miasto z daleka. Byłem tylko w Glasgow. I w górach, rzecz jasna :-)

_______

Czyli inaczej mówiąc - zobaczymy co ten cały Brexit przyniesie i później zdecydujemy.

Albo to zapowiedź jakieś nadchodzącej nowinki.