Czy to zielone to są liście koki?

Ten waz to Quetzalcoatl, jeden z bogow Aztekow.

No fakt...Pieżasty Wąż...pysk mnie zmylił.

Pierzasty...

Pomijając ukryty przekaz, kolejna fantastyczną moneta. 

Ciekawa

> w ilości 111 sztuk

Wolumen nakładu wygląda na celowany. Jak nie nabędziesz wypadasz z DEAL-u, aż się chce napisać.

Ten Aztek, to nowy prezydent Argentyny - w trakcie kampani wyborczej pokazywał sie z pilarką łańcuchową, i zapowiadał, że będzie ciął... 

Raczej sumeryjskie.

(PS. noga zresztą jest nad zwojami wężowego ciała przełożona*)

Zgadza się...noga przełożona. Zresztą juz się przyznałem, że pysk bestii mnie zmylił i myślałem, że to smok, a to Pierzasty Wąż. Więc oni są razem. Brakuje tylko, aby ogonek węża czule oplótł szyję tego Azteka.....:)

Teraz trzeba czekać, co za monety wybije Meksyk lub inne państwa Ameryki Łacińskiej oprócz Wenezueli i Chile. No i Egipt. Bo jeślj powstanie pas Sahelu z Czadem (który jest w tej układance najważniejszy), to pozycja strategiczna Egiptu mocno osłabnie.

Dobrze, ze w baseball'a tym nie grają w USA...:). Nie znali żelaza, ale mieli obsydian. Cieli tym tak, że flaki fruwały.

> flaki fruwały

Oni lubili ten sport
Gdy czytam o na przyklad o tzw. kwietnych wojnach to mi sie slabo robi...

Ciekawy artykul dotyczacy wyprawy Cortesa:

Powrót Quetzalcoatla – czyli apokalipsa Azteków

"Jakim cudem jego skromna ekspedycja zdołała zawładnąć potężnym imperium? Do dziś głowią się nad tym historycy. Oszałamiającego sukcesu Hiszpanów nie tłumaczy do końca ani przewaga w uzbrojeniu, ani zręczne podburzanie plemion podporządkowanych Aztekom, ani też epidemia ospy, która wybuchła nieco później w państwie Indian. Gdyby nie zadziałał jeden niezwykle silny element, Hiszpanie nigdy nie dotarliby do azteckiej stolicy. Ich wyprawa zostałaby spacyfikowana jeszcze na wybrzeżu.

Dlaczego Aztekowie zostali pokonani przez Hiszpanów?

Tym elementem była potężna, obezwładniająca autosugestia, której ofiarą padli Aztekowie, a zwłaszcza ich władca i najwyższy kapłan – Montezuma. Był on przekonany, że brodaci przybysze o jasnej skórze, „wyposażeni” w dziwne potwory (Indianie nie znali koni), to wysłannicy samego Quetzalcoatla, najważniejszego boga w azteckim panteonie. Przybycie Pierzastego Węża – nie tylko w tym roku, w którym zjawili się konkwistadorzy, ale i dokładnie w tym dniu, w którym zeszli na ląd – zapowiadał aztecki kalendarz. Był dla Indian najważniejszą instancją definiującą ich cały świat."

Z tym "wytłumaczeniem" to ściemniaja. My tu u Piotera ustaliliśmy, że Cortes przybył do Montezumy po kontygenry azteckie, by przetransportować je do Maroka i stamtąd podbić Portugalię. Już było wszystko dogadane więc Montezuma traktował go jak dobrego przyjaciela. Ale wtedy wmieszał się w ten układ Alvarado i sprowokował walki z Aztekami. No i przekonał Cortesa, ze ten lepiej wyjdzie, gdy będzie wicekrolem Meksyku niż zwykłym kondotierem. No i Cortes się zgodził i potrm chrinił Alvarado.....do czasu, aż pojechał do Europy bić się i Ceutę. Wtedy Alvarado został "odstrzelony" w czasie tłymienia powstania indiańskiego. 

Dobry chłop ten Alvarado. Gdyby nie on, to z RONu nic by nie było. I Coryllus nie wydałby żadnej książki z serii "Historia gospodarcza", bo nic by tu nie było. 

Zresztą ogromna emigracja Meksykanów do USA pokazuje, że zwykli ludzie nie godzą się na tę bandyterkę i głosują nogami. 

Tak...zgadzamy się. 

Choć są strefy....zjadłem wyraz...czyli głodny jestem..