W 1817 roku działający w miasteczku Waterford w Irlandii bank Williama Newporta wyemitował banknoty 9 szylingowe.Ówcześnie nic nie stało na przeszkodzie, aby działające w Wielkiej Brytanii prywatne banki prowadziły własną podaż pieniądza właśnie w ten sposób. Newport zebrał więc na emisji tych banknotów kapitał w wysokości 64 000 funtów. Ale niestety źle je zainwestował. Jako człowiek honorowy postawił na jedyne w jego mniemaniu właściwe rozwiązanie i popełnił samobójstwo w 1820 roku. Bank upadł, a wyemitowane przez niego banknoty stały się z dnia na dzień bezwartościową makulaturą.

Historia jakich wiele. I nie, wcale nie zmieniono wówczas prawa, emisje prywatne i banknrutctwa banków zdarzały się nadal. Ale.....

Ponieważ banknoty Newporta opiewały na niewielką kwotę, więc ci, którzy wiedzieli o banknructwie i posiadali felerne papiery starali się je szybko upłynnić w czasie codziennych sprawunków. Wkrótce nie tylko w irlandzkim Waterford, ale i w całej Wielkiej Brytanii większość mieszkańców wiedziała, że banknoty o nominale 9 szylingów z Newport Bank nie mają żadnego pokrycia. Dlatego w ramach przestrogi powiedzenie to weszło do ludowych przysłów. A za powiedzeniem poszło i to, że inne banki starały się nie drukować banknotów o takim nominale.

To już jest pewna ciekawostka, jak tworzy się przysłowia. Podobnie jak polskie przysłowie Dobry żart tymfa wart, gdzie chodzi o tymfy, czyli podwartościowe monety złotowe, które miały przymusowy obieg wartości 30 groszy, a srebra w nich było tylko na 2/3 wartości i mało kto chciał je trzymać w sakiewce dłużej.

Wrócmy jednak do Wielkiej Brytanii. Mija około 100 lat. Trwa Wielka Wojna, nazwana później wszechświatową. W czasie jej trwania Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii wydaje na podstawie  ustaw paralamentu banknoty przeznaczone żołd dla żołnierzy z pominięciem Banku Anglii. Żołnierze otrzymują więc żołd w banknotach 10 szylingowych i 1 funtowych - takich jak poniżejBanknoty te nie miały prawa obiegu w Anglii. Więc sam Bank Anglii oficjalnie nie protestował z tego powodu. Tylko, że w 2005 roku na rynku kolekcjonerskim pojawiło się coś takiegoZaczęło się dochodzenie. Początkowo przyjęto, że jest to współczesne fałszerstwo - niby, że ma udawać wzór z drukarni, z którego na późniejszym etapie zrezygnowano. Tylko, że było ich zbyt wiele i zbyt dobrze zrobione, więc odłożono te wytłumaczenie na bok. Zaczęto szukać innych możliwych rozwiązań.

Bank Anglii, a nawet rząd Jej Królewskiej Mości po zapytaniu wyrazili ogromne zdziwienie, ale ponieważ nie jest to rzecz z obiegu pieniężnego (czyli bezwartościowy papierek) i ewentualna strata może być tylko po stronie kolekcjonerów, rozłożyli ręce.Ktoś jednak przypomniał sobie, że na angielskim rynku działa firma Cadbury. Przeszukanie archiwów tej firmy też nie dało żadnych rezultatów. Choć władze firmy nie wykluczyły możliwości, że sto lat temu któryś z konkurentów mógł zrobić taki banknot, aby wykazać, że ich czekolady nie są pełnowartościowe (czyli z powodu trudności wojennych tłuszcz kakaowy został zastąpiony czymś innym).

Przeczy temu jednak jakość wykonania banknotu 9 szylingowego. To zostało zrobione na specjalistycznych maszynach, których poza firmami drukującymi banknoty (czyli działającymi na zlecenie państw i banków) nikt inny ówcześnie nie posiadał. Tylko kto to mógł być?

Sprawdzono numerację banknotów i stiwerdzono, że banknoty 10 szyligowe z taką numeracją weszły w październiku 1919 roku. Wielka Wojna oficjalnie się już skończyła. Spierano się wyłącznie o podział łupów. Obstawiono więc Goznak jako miejsce produkcji, bo wojska brytyjskie działały w Archangielsku, Gruzji i w Baku. Sprawę na angielskich forach na tym zakończono.

Tylko czy na pewno za ten 9 szyligowy banknot odpowiedzialni byli Rosjanie?

---

tagi: rosja  anglia  banknoty  fałszerstwo  czekolada 

	Pioter
	12 lutego 2022 07:29

9     992    8 zaloguj sie by polubić