Błazeńska rewolucja
Najpierw tekst z Sowizdrzała:
Historyja, jako Sowiźrzał wymógł a wymówił, że pacholęta na dwieście par botów z nóg wyzuli, a potym o nie za łby szli
Potym w krotkim czasie Sowiźrzał chciał się pomścić swej szkody i sromoty, powtore wyciągnął powroz z drugiego domu przez rzekę.
Bacząc to ludzie, zbiegło się młodych i starych niemało, chcąc widzieć kunszt jego. Sowiźrzał, siedząc na powrozie, rzekł ku pacholętom, aby jemu każdy z osobna dał lewy bot, jeśliby nieco znamienitego widzieć chcieli, bo krom ich nie mogłby nic śmiesznego okazać. Chłopcy natychmiast jego słowom uwierzyli i dali się namowić, bo wnet z nog zjęli i jemu podali. Bacząc to starzy, też mu po jednym bocie dali. Tak-że ony zmieszał społem i połowicę jednę sobie zostawił, a drugą na sznurze zawiesił i wlazł z nimi na powroz. Wszyscy pilnie nań patrzyli, spodziewali się nieczego misternego. Niektorzy nie barzo weseli byli, o boty się swe troskając, jakoby ich zasię dostali, bo widziało się im barzo długo tam stać a tego błazeństwa czekać. Zatym Sowiźrzał swoj parat czynił i zniebaczki krzyknął na wsytkie, przerznąwszy sznur z boty:
– Oto, oto każdy swego bota patrzaj!
Też się tędy i owędy były rozpierzchnęły, też młodzi i starzy ku onym botom się rzucili; każdy porwał, jaki mogł, każdy swego własnego szukając. Na koniec około nich się poswarzyli i za gębę chodzili, tak że jeden na wierzchu, drugi na spodku leżał, jeden płakał, drugi:
– Biada mnie! – wołał, a trzeci się temu śmiał.
I potym sami starzy, chcąc je zgodzić około botow, też się pogadali, aż po gębie sobie dobrze dali, bo swoich botow naleźć nie mogli. Sowiźrzał, siedząc na powrozie, z nich się pośmiewał i na nie wołał:
– Ej, ej, szukają botow rownie jakoby ja wczora ryb w wodzie po niewoli!
Tak-że z powroza zlazł, dopuścił się im aż do wolej rwać około onych botow.
I nie śmiał się im potym na cztery niedziele na oczy ukazać. Zatym doma przy swej matuchnie siedział a stare boty łatał, czemu matka barzo rada była, mając tę nadzieję, że z synaczka co dobrego wychowa, a nie wiedziała, co on był zbroił i dlatego z domu wyniść nie śmiał. Tak-że złość złością oddał.
Kolejny wygłup błazna? Być może....... ale nie tego rodzaju, jak to odczytują fachowcy
Teraz adnotacje fachowców porównujących tekst polskiego tłumaczenia z niemieckim oryginałem
stare boty – w wydaniach niemieckich (Er.32): „helmstetische Schuch” (‘helmszteckie buty’ od leżącego na zachód od Brunszwiku miasta Helmsted; por. obj. do 56,54–55), zapewne aluzja do (lichej?) jakości tamtejszych butów.
Tak-że złość złością oddał – zdania w niemieckich wydaniach brak; zwrot przysłowiowy w NKPP odnotowany w postaci: „Złem złego zbywać” („złe” 95).
Tekst napisany dla potrzeb Hanzy opisuje oficjalnie wydarzenia, które miały miejsce w XIV wieku, może z jakieś pięćdziesiąt do stu lat przed pierwszym wydaniem książki.
Zainteresowało mnie dlatego te miasteczko Helmstedt i zacząłem się przygląglądać mu bliżej. Te brunszwickie miasto w 1425 przystąpiło do Hanzy. Było najmniej ludnym miastem całego związku i leżało w środku lądu. Leżało za to na skrzyżowaniu szlaków handlowych Lüneburg - Halberstadt oraz Brunszwik - Magdeburg. I nie było wcale znane z produkcji obuwia, ani dobrej, ani słabej jakości.
Było za to znane z czego innego. W 1288 roku mieszczanie Helmstedt zamordowalli opata Ottona Warburga, który jako sędzia cesarski próbował załagodzić konflikt pomiędzy księciem Henrykiem Brunszwickim a jego braćmi Albrechtem i Wilhelmem. Za ten czyn na miasto spadła klątwa cesarska, zwana Reichsacht - czyli miasto zostało wyjęte spod praw Rzeszy na okres 1 roku i 1 dnia. Oznaczało to również zawieszenie praw miejskich, czyli wszelkich korzyści wynikających z handlu.
Niby dawna i nieważna dla akcji książki sprawa, ale... w 1431 roku Reichsacht nałożono na Rostock, za to że z miasta wypędzono burmistrza i radę. A straty z powodu braku możliwości handlu przez Rostock to już nie byle co. Poza tym spowodowało to zamknięcie dopiero co utworzonego przez Hanzę w 1419 roku w tym mieście Uniwersytetu, który przeniesiono do Gryfowa. Tylko, że na Rostock w książce o Dylu Sowizdrzale nie można się było powołać. Przynajmniej nie w rozdziale 4, czyli na samym początku samej książki, gdzie cała akcja dzieje się w okolicy Königslutter, a na Helmstedt, leżące niedaleko od miejsca chrztu Sowizdrzała, już tak.
Reichsacht nakładano również i później: w 1491 roku nałożono go na Ratyzbonę - po bankructwie miasta, w celu wprowadzenia do miasta komisarza cesarskiego (Reichshauptmann) czy w 1504 na Götlingen za odmówienie złożenia hołdu nowemu księciu.
Ale chyba tego było już dla mieszczan za dużo. W 1519 roku, czyli już po pierwszym wydaniu książki o Dylu Sowizdrzale, znacznie ograniczono stosowanie Reichsacht w Rzeszy, przynajmniej przeciw miastom. Wydanie go wymagało już uzyskania potwierdzenia dekretu cesarskiego wyrokiem sądu Rzeszy.
W Rzeczpospolitej te prawa nie obowiązywały. Takiego np Gdańska czy Krakowa nie można było obłożyć klątwą, a ich opór władcy musieli łamać zbrojnie. Dlatego informację o Helmstedt zamieniono na nic nie znaczącą naprawę starych butów.
Jak więc wywołać taką miejską błazeńską rewolucję?
Dość łatwo w zasadzie. Należy tylko przekonać mieszczan aby część swego majątku oddali dla dobra wspólnego lub przyszłych zysków, a potem nagle tę ackję zakończyć, ale w taki sposób, aby oszukani mieszczanie mieli nadzieję na odzyskanie choć części majątku. A ponieważ natura ludzka jest tak skonstruowana, że niektórzy w takiej sytuacji połaszczą się również na nie swój majątek - rozruchy są nieuniknione.
Aż chciałoby się podsumować działalność Dyla Sowizdrzała powiedzeniem To takie buty.
tagi: błazen sowizdrzał rzesza hanza
Pioter | |
3 listopada 2019 07:36 |
Komentarze:
ainolatak @Pioter | |
3 listopada 2019 08:40 |
Rzeczywiście niezłe buty...
i tak sobie wędrował od miasta do miasta, a nawet w obce karaje. W Pradze dokazywał ze studentami, ciekawam co robił w Polsce, którą również odwiedził i we Włoszech :)
Pioter @ainolatak 3 listopada 2019 08:40 | |
3 listopada 2019 09:52 |
W Pradze to nie ze studentami, ale profesorami uniwersytetu. W Polsce i Danii z królem a w Rzymie z papieżem.
Może i to opiszę w notkach, ale złamanie szyfru jest dość trudne, bo trzeba porównywać kilka wersji językowych i potrzebny jest ogrom wiedzy historycznej z tego okresu.
ainolatak @Pioter | |
3 listopada 2019 09:58 |
No właśnie, z tego co wiem, wersje językowe nie zmieniały delikatnie a całkiem sporo. Najbardziej zmieniona w stosunku do oryginału z 1500 roku jest wersja "pod Holandię" Costera. Polska wersja ponoć też jest odpowiednio zmodyfikowana na nasz użytek.
No właśnie ciekawe z tymi studentami vs. profesorami...
Pioter @ainolatak 3 listopada 2019 09:58 | |
3 listopada 2019 10:17 |
W tej wersji z ktorej korzystam (czyli polskiej z 1530) jest opis obrony doktoratu. Później jest umowa długoterminowa z Uniwersytetem w Erfurcie o nauczenie czytania osła